poniedziałek, 11 lutego 2019

Uzdrowicielka z Kujaw

Autor: Katarzyna Muszyńska
Tytuł: Wiedźma
Typ: rękopis
Liczba stron: 243 formatu A-4

Pewnego styczniowego dnia zostałam poproszona o przeczytanie rękopisu nowej powieści Katarzyny Muszyńskiej Wiedźma i napisanie pierwszej recenzji. Moja ciekawość pobudzona przez autorkę przeważyła szalę. Zgodziłam się.
Katarzyna Muszyńska to absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy. Jest dziennikarką „Gazety Pomorskiej”, autorką Tajemnicy Avinionu i Buntu, czyli dwóch pierwszych tomów Świata Płaskowyżu. Udowodniła, że Polka potrafi. Na portalu crowfundingowym zorganizowała zbiórkę pieniędzy na wydanie swojej drugiej książki fantasy.
Bogowie mają względem ciebie plan.
Akcja Wiedźmy rozpoczyna się w październiku 1099 roku. Wtedy to uciekająca z dzieckiem Sambora zjawia się na Górze Kujawskiej. Oddaje zielarkom na wychowanie swoją czteroletnią córkę Sulimirę. W ten sposób wypełniła przyrzeczenie i była wolna. Odjechała co koń wskoczy, a Sulim stała się mieszkanką Kujaw.
Następuje przeskok czasowy do września 1112 roku. W czasie zbierania chrustu Sulim spotyka ciężko rannego mężczyznę. Zabiera go do chat i tam opatruje. To Wilkomir, syna zielarki Żyborki, z którym na jakiś czas zwiąże ją los. W czasie zabawy w Bydgostii, na którą Sulim potajemnie się udała, ratuje zarządcę strażnicy od śmierci. I to nie ziołami, a magią. To wtedy pierwszy raz ujawniła się jej prawdziwa moc. Okazuje się, że Sulimira jest uzdrowicielką, a w jej żyłach płynie magia. Zielarki nie mogły jej już zatrzymać u siebie i Sulim zamieszkała u zarządcy. Nie ma lekko. Wilk zaczął ją uczyć szukania żaru w sobie i ujarzmiania go. Postępy nikłe. Albo Wilkomir jest słabym nauczycielem, albo ona oporną uczennicą. W końcu udają się do widzącej Cirzby. Kobieta przepowiada jej dwie ścieżki życia. Zorze decydujące o losie mącą jej w życiu, do tego powtarzające się koszmary z czarnym ptakiem. A miała tylko dobrze służyć bogini Marzannie. Jak potoczy się dalsze życie uzdrowicielki? Którą ścieżkę życia wybierze? Jak wykorzysta swój rzadki dar?
Po prostu mi powiedz, co żeś zrobiła z dzieciakiem.

Autorka nie pozostawia czytelnika w nieświadomości, co jakiś czas karmi go krótkimi rozdziałami o Samborze i dawkuje wiedzę. Czytelnik zastanawia się, dlaczego kobieta zostawiła dziecko obcym kobietom na pastwę losu, przed kim ucieka, kto jest ojcem Sulim. Z czasem znajduje odpowiedzi na pytania, a nawet znacznie więcej.
Niech prowadzi cię Odyn.
Z kolei inne krótkie rozdziały dotyczą Rusa Eskila o lodowatych oczach, ostrych rysach twarzy oraz policzkach i czole naznaczonych czarnymi kreskami. Jego ojciec jest hurata, a on sam… nie jest zwykłym człowiekiem. Dwa statki pod jego dowództwem przepłynęły Morze Scytyjskie i zapuściły się na południowy zachód. Dobiły do brzegu w okolicy wsi Zapadłe. Po ograbieniu mieszkańców Rusowie ruszyli w głąb puszczy po bogate łupy. Mają je przywieźć dla swojego jarla Hakona. Eskil wraz ze swoją drużyną morduje, pali i grabi. Ale nie tylko to…
Przysyła mnie Wrona.
Narrator przenosi czytelnika także w czasie i odsłania pewne wydarzenia z dzieciństwa Sulim. Każdy rozdział rozpoczyna się od miejsca i daty, dzięki czemu łatwo się odnaleźć w czasie i przestrzeni. Przeskakiwanie między rozdziałami z jednej strony może drażnić, bo chciałoby się bardziej rozsmakować w fabule, z drugiej strony dostarcza cennych informacji o innych bohaterach i wydarzeniach, aż z czasem wszystko staje się jasne i spójne. Pomysł na książkę ciekawy, akcja żywa i pełna zwrotów, a strony same się przewracały, gdy przenosiłam się z 2019 roku do 1112. Bohaterowie dają się lubić, choć też czasem podnoszą ciśnienie. Czasem denerwowała mnie Sulim, która miała zdolność przyciągania problemów i wpadania w kłopoty. Sama do końca nie wiedziała, kim jest i jaką moc posiada, jej życie przypominało niekiedy rozsypaną układankę. Eskil i Jaga fascynowali mnie swoją osobowością i umiejętnościami. Zakończenie dało mi nadzieję na ciąg dalszy. Rękopis wymaga jeszcze podszlifowania kilku rzeczy. Nie przemówiła do mnie scena wesela, zwłaszcza obrzęd oczepin i strój panny młodej.
Magia aż kipi tu ze wszystkich stron.
Wiedźma Katarzyny Muszyńskiej to nie tylko pasjonująca historia o uzdrawiaczce Sulimirze, Eskilu grabiącym polskie ziemie, to także podróż do wczesnego średniowiecza. Czytelnik bierze udział w wyprawie łupieżczej Eskila i bezlitośnie morduje niewinnych ludzi. Zagląda do chat, osad, wsi i miast. Gości w domach, stołuje się, ubiera, po prostu mieszka. Jest obecny na zabawie i weselu. Obserwuje Sulim przy pracy i w trakcie nauki. Poznaje podstawowe zioła i ich zastosowanie. Podróżuje, poznaje ludzi i demony. Autorka na fali słowiańskości w literaturze wplotła do swej powieści postacie pogańskich demonów. Można spotkać czorta, leszego, strzygę, brzeginię, wiedźmę, a tuż obok widać kościół. Czy pogodzenie się tych dwóch światów jest możliwe? Trzeba się samemu przekonać, przy okazji poznać legendy.
Była kluczem do poznania prawdy.

Tytułowa wiedźma rzuciła na mnie czary. Pokazała siebie, swoje uczucia i myśli oraz swój świat, który sama właśnie zaczęła odkrywać. Z kolei Wiedźma to swoista mieszanka wyobraźni autorki, w której składnikami są: ziołolecznictwo, leczenie, uzdrawianie, magia, słowiańskość, średniowiecze, samotność, poszukiwanie własnej tożsamości, wybór ścieżki życia, nauka, a także łupieżcze napady i tajemnicza więź. Dacie się skusić na taką powieść?

4 komentarze:

Gościu, atramentowy ślad zostaw po sobie,
A na każdy komentarz odpowiem wnet Tobie.