poniedziałek, 24 czerwca 2019

Rodzinna kuchnia


Autor: Jola Caputa
Tytuł: Przepisy Joli. W rodzinnej kuchni
Zdjęcia: Grzegorz Caputa
Wydawnictwo: Edipresse Książki
Seria: Przepisy Joli
Liczba stron: 224
Oprawa: twarda
Data wydania: 2019
ISBN: 978-83-8177-000-2



Niedawno poznałam Jolę Caputę, a teraz jej dorosłe dzieci – Sylwię i Grzegorza. Jola to znana blogerka kulinarna, stojąca na straży kulinarnych tradycji, z kolei jej dzieci wyszukują nowinki. Każde z nich ma nieco inne podejście do kuchni, ale cel ten sam – pokazać, jak ważne jest, żeby kuchnia żyła, zapraszała i pachniała. Każdy przedstawia swoich dwadzieścia przepisów kulinarnych.
Gotowanie sprawia mi ogromną przyjemność. (s. 13)
Kuchnia Joli jest tradycyjna, domowa, pyszna, jednym słowem – mamina. Potrawy Joli to te proste i znane. Autorka zaprasza czytelników na rodzinne spotkanie, by wyczarować w kuchni coś pysznego. I czaruje! Mnie zafascynowały i przykuły moją uwagę: gołąbki w botwince, tort szpinakowy, sałatka z fasoli z boczkiem, placek kukurydziany… z groszkiem konserwowym i maślanką, zupa cygańska, sałatka warstwowa z wędzonym łososiem – coś jak gyros z kurczaka. Jednak dla mnie hitem kulinarnym jest rolada naleśnikowa z warzywami!




Moją ambicją jest, by „fast” nie oznaczało „bad”. (s. 71)
Już mi się podoba takie podejście do jedzenia. Grzegorz Caputa podróżuje i poznaje nowe kuchnie, gotuje razem z ludźmi z całego świata. Jego dziadek restauratorem był specjalistą od mięs w każdej postaci. Grzegorz podtrzymuje tę tradycję, a do tego lubi szybkie dania. Jego kuchnia to kuchnia z whisky, z mięsem, na szybko lub wolno, jak ktoś chce przygotować totalne mięso. To bardziej zdecydowane dania z nutą orientu o wyrazistych smakach i ciekawych połączeniach.


Szczególną uwagę zwróciłam na dania „fast”, ale nie tylko one mnie zaciekawiły. I tak oto Grzegorz szykuje: banany w cieście, krążki cebulowe, hot dog po polsku… z białą kiełbasą, makaron z szałwią, deser… z whisky, drink w starym stylu – w sam raz na upały i tortillę w wersji ze świeżymi warzywami i sosem miętowym. Kusi szarpana wieprzowina na cydrze, pierś kurczaka z cytrusową marynatą oraz pieczony boczek. 


Zadebiutowałam murzynkiem, który okazał się dużym sukcesem. (s. 131)
Jak widać, Sylwia Witorzeńć od małego ma słabość do słodkości. Taka jest jej kuchnia – słodka, którą można zachwycić koleżanki w pracy i teściową! Najsurowszym jurorem jej wypieków i słodkości jest jej synek. Ważna uwaga do przepisów Sylwii: jajka są zawsze wielkości L, a szklanka ma pojemność 250 ml. 


Przyznam szczerze, iż każda słodycz Sylwii powoduje u wzmożony apetyt. Wymienię tylko kilka jej deserów: maczek z brzoskwiniami, beza z kremem limonkowym i truskawkami, jabłecznik orzechowy, biszkoptowa rolada w kwiatki, kokosowa panna cotta z musem z mango i kruszonką migdałową. Już nazwy kuszą, jak choćby czekoladowa pokusa czy bomba czekoladowa z gruszkami. Nic tylko palce lizać!

  
W rodzinnej kuchni strona graficzna cieszy oko i powoduje ślinotok. Tak, tak! Patrząc na te wszystkie smakowite potrawy, po prostu ślinka cieknie! Kolorowe zdjęcia dań, których prostota i barwy przemawiają do kubków smakowych, apetycznie prezentują się w rustykalnym stylu ze starymi sztućcami na drewnianych stołach. Ich autorem jest Grzegorz Caputa. Po lewej stronie znajduje się zdjęcie dania, a po prawej przepis podzielony na składniki i wykonanie. Czasami przepis zajmuje trzy strony. Zabrakło mi czasu wykonania potraw, gdyż niektóre z nich są czasochłonne. Wewnętrzne strony okładki oraz notesy umieszczonego po każdej z trzech części to letnia łąka pełna rumianków, poziomek i motyli. Do tego twarda oprawa, szycie, dobre rozmieszczenie treści przepisów i odpowiednia czcionka. Nic dziwnego, że oprawa graficzna to wielka zaleta tej publikacji. Ma ułatwiać gotowanie i ułatwia.


W rodzinnej kuchni Caputów na pewno jest smacznie, ale także praktycznie i ekonomicznie. Najlepiej przekonać się o tym samemu, a do gotowania zaprosić innych członków rodziny. Będzie pysznie!

Za egzemplarz książki dziękuję wydawnictwu:



Książka bierze udział w wyzwaniu:

4 komentarze:

  1. Mnie już samo oglądanie takich smakołyków kusi do jedzenia. Pychota.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie. Ileż może zdziałać dobra fotografia jakiegokolwiek dania?

      Usuń
  2. Taką roladę naleśnikową chętnie bym zjadła. :)

    OdpowiedzUsuń

Gościu, atramentowy ślad zostaw po sobie,
A na każdy komentarz odpowiem wnet Tobie.