Strony

wtorek, 9 lipca 2013

Szósty... zmysł?

Autor: Agnieszka Lingas-Łoniewska
Tytuł: Szósty
Wydawnictwo: Replika
Liczba stron: 272
Oprawa: miękka+skrzydełka
Data wydania: 2012
ISBN: 978-83-7674-164-2





Czy możliwe jest połączenie świetnego kryminału z wciągającym romansem? Wartkiej, trzymającej w napięciu akcji z subtelnym i wnikliwym opisem uczuć? Logicznie i racjonalnie skonstruowanej intrygi z onirycznymi przeczuciami czekającego gdzieś za rogiem przeznaczenia? Okazuje się, że tak. Agnieszka Lingas-Łoniewska w „Szóstym” dokonuje niebywałej rzeczy. Łącząc przeciwności, tworzy niesamowitą historię, od której wprost nie sposób się oderwać. Rys bohaterów jest tak przekonujący, że zasadne staje się uściślenie autorki o fikcyjności postaci i wydarzeń.Alicja Szymczak i Marcin Langer… Od początku trwania powieści ich losy w dziwny sposób zbliżają się do siebie i oddalają. Każde z nich obawia się przyjąć tego, co nieubłaganie ściga ich od sześciu lat. Absurdalnie, dopiero pojawienie się seryjnego mordercy, zabijającego zielonookie blondynki, sprawia, że losy tej wyjątkowej dwójki łączą się na zawsze. Ona – policyjna pani psycholog i profiler, on – głównodowodzący Śląskiej Grupy Śledczej, elitarnej jednostki policyjnej. Współpraca zawodowa wkrótce przeradza się w gorący, pełen skrajnych emocji romans. Tłem tej romantycznej historii jest świetnie poprowadzony kryminał. Grasujący seryjny morderca, tajemnicza sprawa sprzed wielu lat, niewiele poszlak… Wszystko to sprawia, że do samego końca nie wiadomo, kim jest Szósty, a ostatnie rozdziały i epilog są zaskoczeniem dla każdego czytelnika.

Na stronie wydawcy znajduje się informacja, że Szósty Agnieszki Lingas-Łoniewskiej to kryminał połączony z thrillerem. Ale w trakcie czytania nasunęło mi się pytanie – kryminalny romans czy romantyczny kryminał? Czasami ważniejszy był kryminał, czasami romans, ale te dwie wydawałoby się skrajności bardzo dobrze się uzupełniały i współistniały ze sobą.
Autorka zaskoczyła mnie.. wysokimi bohaterami, Alicją Szymczak i Marcinem Langerem! Żartuję! Ale fakt, miło mi się czytało o wysokich ludkach jak ja. Wręcz poczułam się, jakbym pracowała z nimi w komisariacie jak równy z równym… wzrostem!
W każdym razie zaskoczenie wywołała mieszanka przeciwności: morderstw i romansu,  wartkiej akcji i subtelnego opisu uczuć, logiki i intuicji, policjanta i psycholożki. Emocji nie brakowało. Poza tym świetna kreacja bohaterów, spójna narracja, żywa akcja wciągająca już od pierwszych akapitów, lekkie pióro autorki to wszystko sprawiło, że książkę pochłonęłam w 2 dni! Szybciej się nie dało ze względu na brutalną rzeczywistość. No i zakończenie – dla mnie zupełnie niespodziewane, bowiem obstawiałam kogoś innego. Ale to wielki plus dla autorki, że budowaną intrygą wywiodła czytelnika w pole!

DALSZA CZĘŚĆ RECENZJI DLA OSÓB SZANUJĄCYCH POLSZCZYZNĘ
Stety niestety książka zaskoczyła mnie też negatywnie, a to już "dzięki" niedouczonemu korektorowi. Jego nazwiska nie ma nawet na stronie redakcyjnej książki! I powiem szczerze, wcale się nie dziwię. Ja najzwyczajniej w świecie na miejscu tej osoby wstydziłabym się lub zapadła pod ziemię, gdybym przeoczyła proste, podstawowe błędy! Jeszcze nigdy nie widziałam tak zepsutej książki pod względem korektorskim!
Zwykle mój wzrok płynnie przepływa z literki na literkę, ze słowa na słowo, ze zdania na… aż tu nagle w trakcie czytania coś zgrzytnęło. Cofnęłam się  i rzeczywiście, był błąd. Pomyślałam, że raz od biedy może się zdarzyć, ale gdzie tam, nie tym razem! Mój rentgen w oczach wyłapał mnóstwo błędów! I nie mam tu na myśli podwójnych spacji czy literówek (literówka to nie błąd, tylko tzw. omyłka). Summa summarum niechcący znalazłam 1 błąd ortograficzny, 2 językowe, a interpunkcyjne w końcu przestałam liczyć, bo się pogubiłam w statystykach! W pewnym momencie musiałam się cofnąć w czytaniu, bo bardziej skupiłam się na wyłapywaniu braku przecinków na jednej stronie niż na treści. Ale to już wina samoczynnie działającego rentegna w moich oczach.

Książkę gorąco polecam, mimo wad korektorskich, ale to nie jest wina autorki. A jak ktoś ma rentgena w oczach jak ja, to niech na czas czytania wyłączy go lub uśpi jego czujność.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Gościu, atramentowy ślad zostaw po sobie,
A na każdy komentarz odpowiem wnet Tobie.