Strony

niedziela, 8 grudnia 2013

Zachować młodość


Autor: Tess Gerritsen
Tytuł: Infekcja
Tłumaczenie: Jan Kraśko
Wydawnictwo: Albatros
Liczba stron: 408
Oprawa: miękka
Data wydania: 2012
ISBN: 978-83-7659-803-1 




Na ostry dyżur do szpitala w Springer w Bostonie zostaje przyjęty staruszek z objawami choroby Alzheimera. Wstępne badanie nie ujawnia żadnych dolegliwości neurologicznych. Podejrzewając udar mózgu, doktor Toby Harper nakazuje wykonanie tomografii komputerowej. W czasie, gdy reanimuje kolejnego pacjenta, jej podopieczny dosłownie rozpływa się w powietrzu. Kilkanaście dni później do szpitala trafia mężczyzna z takimi samymi objawami, jak u nadal nie odnalezionego Harry'ego Slotkina. Obu wcześniej leczył doktor Carl Wallenberg. Pacjent umiera, a Toby, wbrew woli Wallenberga, aranżuje sekcję zwłok. Diagnoza nie pozostawia wątpliwości co do przyczyny śmierci: zarażenie chorobą szalonych krów. Kilka innych tajemniczych zgonów, których wyjaśnieniem zajmuje się Toby, wskazuje coraz wyraźniej, że to nie epidemia, lecz rezultat czyjegoś świadomego działania. Tropy prowadzą do luksusowego domu opieki, w których Wallenberg i jego współpracownicy przeprowadzają eksperymenty medyczne na starcach, wszczepiając im hormony...

Thriller medyczny to mój ulubiony gatunek, a za jego mistrza uznawany jest Robin Cook. W tym gatunku jest jeszcze kilku dobrych pisarzy – M. Palmer, D. Shobin, M. Crighton. Ale… ale od kilku lat dość skutecznie do tego grona przedostała się kobieta – Tess Gerritsen. To lekarka amerykańska, internistka, która zrezygnowała z praktyki lekarskiej, gdy odniosła sukces literacki. I to tak duży sukces, że w chwili obecnej jest lepsza od Robina Cooka. Uczeń przerósł mistrza! Harlan Coben twierdzi, że w tym gatunku nie ma nikogo lepszego od niej. I ja się z tym zgadzam! A i Stephen King jest jej wielkim fanem, on i jego bliscy czytają każdą książkę tej pisarki.
Gdy zaczęłam czytać Infekcję Tess Gerritsen, to przepadłam dla świata. Za jednym "leżeniem" połknęłam 200 stron, czyli pół książki. Musiałam się dowiedzieć co i jak, dalczego tak, skąd i w ogóle i w szczególe. Adrenalina buzowała we krwi, a ja połykałam słowa z prędkością światła, aby się dowiedzieć, co się dzieje ze splątanymi staruszkami – bogatymi mieszkańcami luksusowego domu opieki Brant Hill, oraz z niepełnoletnią prostytutką Molly. I co to jest to COŚ, co ich łączy.

A to COŚ jest bardzo dziwne, a nawet bardzo dziwaczne, bardzo wynaturzone, bardzo szokujące dla normalnych, zwykłych ludzi. W dodatku to COŚ stworzył człowiek w laboratorium w konkretnym celu. Oczywiście celem nadrzędnym jest nie tylko sława, którą zdobędzie autor innowacyjnej metody w medycynie, ale również to, co rządzi światem – pieniądze. Jedni je mają i dzięki nim chcą kupić wszystko, nawet to, co się nam wydaje niemożliwe, a inni im to ułatwiają, aczkolwiek nie zawsze, a wręcz bardzo często nielegalnymi sposobami. Eksperymenty medyczne zawsze wywołują skrajne emocje. Tak jest na kartach powieści Infekcje, jak i w naszej rzeczywistości.
Zapewne udałoby się ukryć niepowodzenia eksperymentu, ową tytułowa infekcję, gdyby nie pani doktor Toby Harper ze szpitala na przedmieściach, pracująca na nocnej zmianie. Jej spostrzegawczość, dociekliwość, ciekawość, umiejętność kojarzenia faktów, chęć dojścia do prawdy, a także uchronienia ludzkości przed ewentualnym zagrożeniem doprowadzają do wielu nieszczęść. Dotykają one zarówno ją, jak i innych ludzi. Zagrożenie utraty pracą, problemy z opiekunką na noc dla jej matki chorej na alzheimera to tylko czubek góry lodowej. Przeciwnicy Toby zrobią wszystko, wykorzystają wszystkie możliwości, wszelkie znajomości, pociągną za wszystkie sznurki, uruchomią wszelkie kontakty, byle tylko prawda nie wyszła na jaw, by zdusić problem w zarodku, np. zasypać go.
Ukazane jest także działanie amerykańskiego systemu zdrowia, którym to rządzi polityka i walka o każdego centa, a lekarz jest tylko pionkiem na szachownicy. Układy, sympatie i antypatie to normalne. W powieści ukazany jest zaczątek przyjaźni brutalnie przerwanej przez rozwój wydarzeń, początek miłość między dwoma samotnymi lekarzami, problem prostytucji czy podjęcia decyzji o odłączeniu bliskiej osoby od respiratora. Powieść kończy się dobrze, jednak tylko dla niektórych jej bohaterów. Takie prawidła gatunku.
Thrillery medyczne to lektura szczególnie dla tych, których ciekawi medycyna i możliwości manipulacji ludzkim organizmem, jakie ona daje. Chyba nie muszę nikogo ostrzegać, że książka jest dla ludzi o mocnych nerwach, nie bojących się krwi, narzędzi chirurgicznych, zabiegów medycznych czy wyglądu tajemniczego CZEGOŚ, bo to jest wpisane w cechy charakterystyczne gatunku.
Infekcję czyta się bardzo dobrze i bardzo szybko, a ułatwia to odpowiednia czcionka i interlinia, oczy się nie męczą. Dynamiczna akcja podniesie poziom adrenaliny u każdego i pobudzi głód literek. Dużo dialogów, mało opisów, rzeczowość, dokładność w odzwierciedleniu prawdziwych zabiegów medycznych, narracja trzecioosobowa to wszystko gwarantuje wszechstronność i prostotę przekazu mimo nieznajomości medycyny. Nie mam się do czego przyczepić, może tylko do tego, że powieść mogłaby być grubsza… :) Tess Gerritsen – zapamiętajcie to nazwisko!



6 komentarzy:

  1. Lubię ksiązki tej autorki więc na pewno przeczytam "Infekcję". Ostatnio czytałam książkę "Sobowtór" Tess Gerritsen - polecam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jedna z moich ulubionych autorek. Tess czyta się błyskawicznie.

    OdpowiedzUsuń

Gościu, atramentowy ślad zostaw po sobie,
A na każdy komentarz odpowiem wnet Tobie.