Strony

piątek, 28 listopada 2014

Spełniać marzenia



Autor: Lori Nelson Spielman
Tytuł: Lista marzeń
Tłumaczenie: Katarzyna Waller-Pach
Wydawnictwo: Rebis
Liczba stron: 416
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Data wydania: 2013
ISBN: 978-83-7818-409-6




Miłość, która przekracza granice śmierci. W życiu trzydziestokilkuletniej Brett Bohlinger wszystko jest poukładane: ma dobrą pracę, jej partnerem jest ambitny, przystojny prawnik, a po śmierci matki ma odziedziczyć pakiet większościowy firmy wraz ze stanowiskiem dyrektora. Jednak testament zmienia całe jej życie. Okazuje się, że matka zaplanowała dla niej zupełnie nową drogę życiową. No, może nie całkiem nową, bo zgodną z listą idealistycznych dziewczęcych postanowień, którą Brett spisała kiedyś jako nastolatka. Czy aspiracje i marzenia z dzieciństwa i wczesnej młodości mogą pasować do dorosłej kobiety? O tym właśnie opowiada "Lista marzeń".

Marzenia… któż ich nie ma? Dobrze, gdy choć połowa się spełni! A dziś właśnie o marzeniach, o Liście marzeń Lori Nelson Spielman, a właściwie liście marzeń głównej bohaterki – Brett Bohlinger, która jako 14-latka ją stworzyła, by zaraz potem zgnieść kartkę i wyrzucić ją do kosza. I zapomnieć na długie lata, o czym się marzyło jako dziecko.
Powieść zaczyna się od stypy i rozpaczy Brett w pokoju mamy po jej śmierci. Kobieta przez łzy wspomina swą rodzicielkę i sama pije drogiego szampana kupionego dla nich dwóch na specjalną okazję. A potem robi z siebie widowisko przed całą rodziną, teatralnie spadając ze schodów. Brett była najbardziej związana z matką z całego rodzeństwa i to ona najbardziej przeżywała jej śmierć. Zaś na odczytaniu testamentu przeżywa totalny szok! Z oburzenia nie może mówić. Płacze, bo nie została prezesem wielkiej rodzinnej firmy kosmetycznej, czego się cała rodzina spodziewała. Płacze, bo jako jedyna nie dostała spadku. Ona dostała swoją "listę marzeń" z dzieciństwa, sprzed dwudziestu lat do zrealizowania! Pogniecioną kartkę wyjętą z kosza przez matkę…

Na tej liście znajduje się 20 marzeń. Różnych, różnistych – typowo dziewczęcych, ale także bardzo dojrzałych. Wśród marzeń są: całować się z Nickiem Nicolem, być w drużynie cheerliderek, wziąć udział w gonitwie z bykami, pomagać biednym, być cudowną nauczycielką czy nauczyć się francuskiego. Spośród 20 marzeń 10 zostało wykreślonych przez matkę Brett z powodu ich wykonania lub absurdalności i opatrzonych odpowiednim komentarzem. Do listy marzeń dołączony był list od matki. On też wywołuje w Brett skrajne emocje. Kobieta nie może zrozumieć, postępowania matki. Jest zła. Już w drzwiach gabinetu młodego adwokata Brada Midara dowiaduje się, że w ciągu miesiąca musi zrealizować jeden punkt, a w ciągu roku wszystkie, jeśli chce dostać spadek. Brett jest wściekła na swoją ukochaną matkę.
Bohaterka przez kilka dni się miota, kombinuje, jak obejść testament albo oszukać w realizacji marzeń, np. wypisanie czeku na jakieś towarzystwo pomagające biednym ludziom miałoby załatwić sprawę punktu dwunastego. Wykonania testamentu ma dopilnować ów prawnik, a po każdym dobrze wykonanym zadaniu – spełnionym marzeniu, wręczyć jej właściwy list od matki. Od tej pory jej poukładane życie stanęło na głowie.
Ale Brett ma jeszcze inny problem, za co żyć. Matka nawet z nieba kieruje jej życiem – bratowa zwalnia ją z rodzinnej firmy na polecenie teściowej, zaś oszczędności szybko topnieją. Z chłopakiem Andrew też jej się niezbyt układa, oddalili się od siebie. Rodzicielka nigdy nie lubiła tego mężczyzny, dlatego Brett musi się naprawdę zakochać, bo dobre duchy nie mogą zrobić za nas wszystkiego. Sami musimy mieć siły, żeby spełniać swoje marzenia. Trzeba tylko znaleźć w sobie odwagę[1].
W ciągu roku dużo się dzieje w życiu Brett. Zostaje nauczycielką, jednak jej wrażliwość i dobre serce obracają się przeciwko niej – dzieciaki tymczasem często wykorzystują ludzi wrażliwych, szczególnie kiedy rówieśnicy patrzą[2]. A serce nie sługa… musi się w kimś zakochać. Skoro nie jest to Andrew, to może prawnik Brad albo terapeuta dr Garrett Taylor. A może naukowiec dr Herbert Moyer albo nieznajomy pan Burberry, którego Brett widuje z rzadka i nie ma możliwości nawiązania bliższego kontaktu z różnych przyczyn losowych?
Bohaterce nie jest łatwo. Musi sama stanąć na nogi i coś zrobić ze swoim życiem. Nie ma pracy ani narzeczonego, pozostaje tylko lista marzeń sprzed lat do zrealizowania. Dorosłe życie Brett w dobrobycie zmienia się o 180 stopni. Kobieta zaczyna realizować marzenia z wielkim lub mniejszym trudem. Jedne realizują się przypadkiem, nad innymi trzeba solidnie popracować i nawet dać się wygwizdać. Jej uczucia do matki to prawdziwa sinusoida – od oburzenia i złości, kiedy trzeba wykonać niemalże absurdalne zadanie-marzenie, aż po wielką miłość, zrozumienie i zaufanie, gdy po jego wykonaniu Brad odczytuje słowa listu pełne ciepła, uznania, gratulacji i miłości, matczynej miłości. Bo któż zna dziecko nie lepiej niż jego własna matka?
Już po kilku stronach czytania Listy marzeń przypomniał mi się film, a mianowicie PS Kocham Cię. Schemat ten sam – ktoś bliski umiera i zostawia zadania do wykonania. Jednak powieść Lori Nelson Spielman jest jedyna w swoim rodzaju, intryguje i wciąga. Mimo że opowiada o śmierci bliskiej osoby, bólu i przemijaniu, to również o radości i szczęściu, o spełnianiu marzeń, nawet tych mało realnych, i odnalezieniu sensu życia. Napisana została w sposób lekki i wciągający. To lektura (nie) łatwa i przyjemna, ale dotykająca ważnych ludzkich spraw. To książka z ważnym przesłaniem. W prostych, przystępnych słowach wzrusza czytelnika, smuci, ale też pociesza i daje nadzieję. Chusteczki dobrze mieć pod ręką. Bawi również, głównie przy dialogach Brett i Brada. Pewne wydarzenia można przewidzieć, a inne zaskakują. Zwłaszcza zakończenie! Oczywiście, jest happy end, ale jaki!
Lista marzeń to ciepła i mądra książka, i to dla każdego niezależnie od wieku i płci czy zainteresowań! Dlaczego? Bowiem to powieść nie tylko o realizacji marzeń, ale przede wszystkim o odnalezieniu samej siebie, swego JA, o metamorfozie, o tym, co w życiu ważne. Życie w luksusie wcale nie oznacza, iż jest to szczęśliwe życie, bowiem dobra materialne nie gwarantują szczęścia. Do tego wniosku stopniowo i z każdym marzeniem dochodzi Brett w trakcie przechodzenia wewnętrznej metamorfozy. I czytelnik też zaduma się nad swym życiem, zrozumie, że może je zmienić, jeśli tylko zechce.
Teraz każdy z Was może stworzyć własną listę marzeń albo odkurzyć tę starą. A gdy nie będziecie mogli zrealizować któregoś marzenia, przypomnijcie sobie o tej książce i przeczytajcie ją jeszcze raz.

Książka przeczytana w ramach wyzwań:


[1] L.N. Spielman, Lista marzeń, Poznań 2013, s. 385.
[2] Ibidem, s. 280.

10 komentarzy:

  1. Myślę, że ta książka może mi się spodobać. W każdym razie już zapisałam sobie jej tytuł i poszukam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szukaj, szukaj. Spełnisz swoje pierwsze marzenie ;)

      Usuń
  2. Książka ta stoi na mojej półce już od dłuższego czasu... Muszę w końcu ją przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Taka książka pomoże mi zapewne przypomnieć o dawnych marzeniach, chętnie po nią sięgnę,tematyka ciekawa !:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie tylko pomoże Ci przypomnieć dawne marzenia, ale i "zmusi" do ich realizacji. Życze powodzenia ;)

      Usuń
  4. Ostatnio coraz częściej czytam książki polskich autorek, więc może i na tę się skuszę ;)
    http://pasion-libros.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam czasem wrażenie, że moich marzeń nie uda się nigdy spełnić, choć nie są wygórowane. Nie wiem czy wyczerpałam już limit szczęścia czy to ja tak nieporadnie kroczę w życiu... Książkę przeczytam, może zmieni mój punkt widzenia...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasami na realizację niektórych marzeń trzeba bardzo dużo czasu... Jako uczennica kl. V zakochałam się w starożytnej Grecji i chciałam stanąć na Akropolu. Udało mi się po ponad 20 latach!

      Usuń

Gościu, atramentowy ślad zostaw po sobie,
A na każdy komentarz odpowiem wnet Tobie.