Strony

poniedziałek, 8 grudnia 2014

Znikać jak duch



Autor: Anna Sokalska
Tytuł: Moja ukochana zmora
Wydawnictwo: Oficyna Wydawnicza ATUT
Liczba stron: 100
Oprawa: miękka
Data wydania: 2014
ISBN: 978-83-7554-310-0 





Wrocław, lato 2013. Rafał Strzelecki jest młodym, ambitnym prokuratorem. Pewnego dnia poznaje mieszkającą w parku Natalię. Bezdomna dziewczyna twierdzi, że go zna, ale po krótkiej rozmowie znika bez śladu. Rafał nie jest pewien – jest szalona? Poluje na jego majątek? A może jest duchem przeszłości? Sprawy komplikują się jeszcze bardziej wraz z pojawieniem się Baby Jagi… „Moja ukochana zmora” to lekka narracja gorzko-słodkiej historii o poszukiwaniu szczęścia w codzienności, ubrana w barwy polskiego folkloru.


Najnowsza książka Anny Sokalskiej Moja ukochana zmora trafiła do mnie całkiem przypadkiem. Zaciekawił mnie tytuł, a okładka dała trochę do myślenia. Młoda, ładna dziewczyna o rozmarzonym spojrzeniu patrzy nieobecnym wzrokiem gdzieś przez lewe ramię, a przy tym jej postać od pasa w dół niejako zaczyna się rozmywać. Potem zaintrygował mnie blurb – ambitny prawnik, bezdomna dziewczyna znikająca bez śladu, Baba Jaga, poszukiwanie szczęścia i polski folklor. Niezła mieszanka! Dedykacja autorki oraz motto książki "Każdego czasem coś opęta" tylko zachęciły mnie do lektury. Zaczęłam czytać i… dałam się opętać różnym zmorom!
Najpierw czytelnik poznaje młodego, przystojnego, ambitnego prokuratora Rafała Strzeleckiego z prokuratury okręgowej, skupionego na sobie, stroniącego od ludzi, trzymającego uczucia na wodzy. Kulturalny typ lodowca. Jego narzeczona Eliza Nyszkiewicz to śliczna i elegancka kobieta prowadząca galerię i fundację charytatywną. To panna z dobrego domu, dobrze wychowana, dumna i z dystansem do otoczenia. Związek tych dwojga przypomina rozkwit uczuć na…Antarktydzie! Ci dwoje niewiele ze sobą rozmawiają, rzadko się spotykają, ich relacje są raczej oziębłe, brak między nimi zażyłości i ciepłych uczuć. Przygotowania do ślubu przypominają przygotowania do pogrzebu, nie ma radości, nie ma żadnych emocji. Jest jeszcze radca prawny Mateusz Żarski, energiczny młodzieniec o słodkiej aurze, pracujący dla Elizy, wyciągający ją na randki i mający swój osobisty, chytry plan do zrealizowania.
Właściwa akcja zaczyna się w parku pewnego piątkowego lipcowego upalnego wieczoru w trakcie biegania Rafała, kiedy to zza drzewa obserwuje go młoda dziewczyna. Jej blada twarz z gamą uczuć, szaroblond włosy spłatane jak wodorosty, prosta biała sukienka do kolan i bose stopy mogą wydawać się nieco dziwne. Ta sama dziewczyna pojawia się ni stąd ni zowąd za dnia i przysiada na ławce obok prokuratora. Ten zachowuje stoicki spokój mimo początkowego zaskoczenia i oferuje pomoc. Po chwili okazuje się, że dziewczyna mieszka w parku koło stawu, bo jest… rusałką! To wyznanie totalnie zaskoczyło mężczyznę. Z pewną obawą oczekuje na uwiedzenie, zamianę w drzewo lub trzcinę, ale okazuje się, że rusałka jedynie może go załaskotać lub zatańczyć na śmierć. O tym prokurator nie słyszał. Dlaczego? Gdyż rusałki od dawna tego nie robią, nie pozwala im na to… Baba Jaga.

W poniedziałkowy poranek w trakcie czynności prokuratorskich związanych ze znalezieniem ciała nad rzeką znów przed Rafałem pojawia się rusałka Natalia. Pomaga mu w śledztwie dzięki świadkowi wydarzeń – topielicy mieszkającej niedaleko. Ta jest niewidoczna dla prokuratora, więc dziwnie to wygląda, gdy Natalia konsultuje się z powietrzem po swojej prawej stronie. Od tego momentu rusałka coraz częściej pojawia się w życiu mężczyzny, zwłaszcza dzięki śledzącemu go chochlikowi sprzed 500 lat, Mikołajowi. Między człowiekiem a półmartwą dusza nawiązuje się coś na kształt przyjaźni. Razem spędzają czas, coraz lepiej się poznają. Rafał dowiaduje się o tragicznej śmierci dziewczyny – została zabita w 1983 roku, sprawcy nie ujęto, zaś sprawę umorzono. Do przedawnienia został miesiąc, dlatego ambitny prokurator drąży sprawę, chce poznać prawdę i pomóc rusałce. Z kolei Natalia bardzo angażuje się w znajomość z człowiekiem, więc do akcji wkracza opiekunka zmór – Baba Jaga i na jej polecenie zmora Agata. Co wyniknie ze śledztwa? Jakie prawdy ujrzą światło dzienne? Dlaczego Rafał spiskuje z chochlikiem? Co maj wspólnego ojcowie Rafała i Elizy? Jak wygląda życie zmór? Sami się dowiedzcie!
Moja ukochana zmora to nietypowa książka. Autorka połączyła świat realny ze światem duchów oraz okrasiła dwoma wątkami kryminalnymi. Świat rzeczywisty jest szary, pozbawiony kolorów i gamy uczuć, momentami dość oschły, za to pełen głęboko skrywanych tajemnic, fałszu i machlojek. Świat duchów jest zupełnie inny. Dla półmartwych dusz czas po prostu nie istnieje, trwają w świecie realnym z różnych powodów, mają w nim swoich opiekunów: zmory Babę Jagę, zaś demony Lesza. Wszyscy szukają szczęścia – i żywi, i nie do końca martwi. A szczęście ma różne oblicza…
Ta niewielka pozycja jest okrojona pod względem narracyjnym. Nie ma tu nużących czy plastycznych opisów miejsc i sytuacji, nie ma epatowania emocjami, zbędnych szczegółów czy rozwlekłych dialogów. Szczególnie na początku rozdziałów ma się wrażenie, iż czyta się raport policyjny, przedstawiający wydarzenia w sposób konkretny, rzeczowy, zwięzły i bez zbędnych emocji. Autorka wbrew tendencjom do pisania kilkusetstronicowych powieści poszła w stronę streszczenia, w stronę formy scenariuszowej. Chciała napisać powieść jak najkrócej i jej się to znakomicie udało. Akcja powieści toczy się w czasie teraźniejszym, co umożliwia czytelnikowi towarzyszenie bohaterom i bycie na bieżąco z wydarzeniami, bycie w środku akcji, bycie tu i teraz. Sami bohaterowie są jednoznacznie nakreśleni, wystarczająco scharakteryzowani jak na tak krótką formę. O zakończeniu nic nie powiem, niech to będzie zagwozdką dla czytelnika. Od siebie dodam, iż warto przeczytać "Słowo na koniec" od autorki, by lepiej ją poznać oraz jej tajemniczego przyjaciela.
Mnie najbardziej oczarował i zaczarował, a właściwie to opętał polski folklor. Znałam go trochę z legend, baśni i innych utworów, a jednak w książeczce Anny Sokalskiej jest on zupełnie inny – współczesny, ale i z elementami przeszłości. Autorka umiejętnie i efektownie wplotła rodzimy folklor w świat polskiej rzeczywistości z 2013 roku. Przedstawiła klasyfikację duchów, ich stroje, zakres działania i sposób egzystowania. A przy tym nie pozbawiła ich pierwiastków ludzkich, bo kto by podejrzewał, iż Baba Jaga ma słabość do dóbr współczesnych – smartfona i sportowego kabrioletu? Nie pozbawiła ich uczuć i poczucia humoru. Wiele razy śmiałam się w trakcie lektury z zabawnych wypowiedzi czy sytuacji.
Jedna rzecz mi się nie podobała, bo do sposobu narracji szybko się przyzwyczaiłam. Mam tu na myśli zapis dialogu. Nigdzie się z takim nie spotkałam. Zapomnijcie o myślnikach. Tutaj dialogi to mieszanina słów bohaterów wplecionych w narrację i wyróżnionych cudzysłowem z ich wypowiedziami napisanymi po imionach i dwukropku. Dziwnie się czyta taki tekst. I nie wiem, czy tak chciała autorka, czy ktoś inny tak zasugerował.
Moja ukochana zmora o ile nie oderwie Was od świata rzeczywistego, to przynajmniej w nim namota, by moc Was opętać polskim folklorem i razem poszukać szczęścia w codziennym życiu. Być może książka nie każdemu przypadnie do gustu, ale wystarczy tylko przestawić się na inny tryb narracji i zapis dialogów, a będzie dobrze. Polecam!

Książka przeczytana w ramach wyzwań:

10 komentarzy:

  1. Ostatnio stale napotykam tę książkę na blogach. Jestem jej bardzo ciekawa, a tytuł jest dość tajemniczy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja jeszcze jej nie spotkałam...

      Usuń
    2. Ja też nie, ale będę czytać na dniach Kod Źródłowy tej autorki i jestem ciekawa jak wypadnie;)

      Usuń
    3. Mam jeszcze "Kryształowe sny", ale czekają w długiej kolejce.

      Usuń
  2. Jestem już po lekturze książki. I u mnie dziś również będzie recenzja tego tytułu:))

    OdpowiedzUsuń
  3. Brzmi naprawdę bardzo ciekawie. Zatem będę mieć ją na uwadze.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam nawał książek czekających na przeczytanie, ale chętnie dodam do nich też tą pozycję :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ona jest tak malutka i tak cieniutka, że przeczytasz ją w jednej chwili.

      Usuń

Gościu, atramentowy ślad zostaw po sobie,
A na każdy komentarz odpowiem wnet Tobie.