Strony

sobota, 14 marca 2015

Być na celowniku



Autor: Ken McClure
Tytuł: Strategia skorpiona
Tłumaczenie: Maciej Pintara
Wydawnictwo: Amber
Liczba stron: 176
Oprawa: miękka
Data wydania: 2010
ISBN: 83-7169-524-1



W szpitalu akademickim w Surrey umiera nagle izraelski student medycyny. Sekcja zwłok wykazuje obecność w jego organizmie sztucznego plazmidu. Niebawem śmierć ponoszą kolejni pracownicy akademii. Bakteriolog Neil Anderson zostaje wysłany do Tel Awiwu, gdzie w laboratorium światowej sławy naukowca powstał plazmid. Ktoś jednak za wszelką cenę stara się przeszkodzić młodemu lekarzowi w ustaleniu, w jakim celu stworzono zabójczy preparat... Rozwiązanie zagadki może okazać się zabójcze.

Ken McClure to nazwisko mi nieznane, a jest to autor, który ma na swoim koncie kilka thrillerów medycznych. W me ręce jako pierwsza wpadła Strategia skorpiona. I powiem tak, nie zawiodłam się.
Zaczyna się od sceny strasznej śmierci pacjenta na oddziale ratownictwa. Jest to tym bardziej bolesne dla personelu, że to student medycyny. Wkrótce umierają kolejne dwie osoby. Młody bakteriolog Neil Anderson trafia na trop plazmidu 9, którym na praktykach w Izraelu u profesora Jacoba Starussa przez kilka tygodni zajmował się ów zmarły student medycyny Klein. Dyrektor szpitala w Surrey wysyła Andersona na koszt firmy farmaceutycznej do Tel Awiwu, by uporządkować bałagan i dowiedzieć się prawdy.
Jednak komuś zależy na tym, aby Neil tej prawdy nie odkryły. Dziwne rzeczy zaczynają się dziać wokół bakteriologa – a to spada na niego kolba z kwasem, a to ktoś do niego strzela na plaży. Raptownie zaczynają wokół niego ginąć osoby związane z plazmidem. Lekarz dochodzi do wniosku, że to przez jego nieudolne wtrącanie się do wszystkiego. Może i nieudolne, ale prawda o plazmidzie Kleina okazuje się być okrutna – to broń biologiczna, w dodatku bardzo silna. A posiadanie takiej broni to cel wielu wywiadów i nie tylko ich.

W rozwiązaniu zagadki zupełnie przypadkiem zaczyna pomagać Andersowi oficer armii izraelskiej Mirit Zimmerman. To ona uratowała go od niechybnej śmierci z rąk zamachowca. To ona pokazuje mu swoją Jerozolimę. Mimo że to thriller medyczny, to może choć w części posłużyć za przewodnik turystyczny po Jerozolimie. I w krótkim czasie między dwojgiem młodych bohaterów rodzi się uczucie. Ale Izrael tak szkoli swoich żołnierzy, żeby ci w pierwszej kolejności mieli na uwadze dobro swej ojczyzny. I nic dziwnego, że Mirit w pewnym momencie ma dylematy moralne, bo nie wie, po której stronie się opowiedzieć, bo nie wie, co jest dla niej ważniejsze – szczęście osobiste czy interes kraju.
Fabuła wciąga od początku. Intryguje nieznany plazmid i dążenie do poznania prawdy o nim, a potem przeraża, gdy już ta prawda o nim wyszła na jaw. Kilka razy poczułam mrowienie na skórze, czytając niektóre sceny, na szczęście opisy nie przytłaczają w powieści. Zdałam sobie sprawę, jak niebezpieczna jest genetyka, manipulowanie kodem genetycznym, jak przypadkowe odkrycie może doprowadzić do nieszczęścia, do śmierci wielu osób. Bo wokół Andersona giną ludzie w różnych okolicznościach. On sam też został kilka razy w różny sposób zraniony. Może się wydawać, iż nazbyt często, że jest ofiarą losu. Jednak ktoś ewidentnie na niego poluje i próbuje go uciszyć. A że nie za bardzo mu się to udaje, to giną ludzie wokół niego. I za te przypadkowe śmierci odpowiedzialny jest pewien człowiek. To on wypowiada znamienne słowa:
Niedobrze mi się robi, kiedy słyszę ludzi użalających się nad losem innych. Ludzie to najbardziej rozpowszechniony surowiec na tej ziemi! Jest go pod dostatkiem! Czy naprawdę spodziewasz się, że zrezygnuję z tworzenia mojego dzieła z powodu kilku przeszkadzających mi osób?[1]. To ten cytat najbardziej wmurował mnie w fotel. Człowiek potraktowany instrumentalnie, jak składnik skorupy ziemskiej, którego jest surowcem. A z drugiej strony świadomość, do czego może doprowadzić chora ambicja, przerost ego, wybujałe marzenia… Czytelnik zastanawia się, czy owa fikcja literacka nie jest już rzeczywistością lub kiedy nią się stanie.
Odkrywanie prawdy razem z bohaterem gwarantuje ciągły wzrost adrenaliny. Powieść dostarcza czytelnikowi różnych emocji od grozy i dreszczy przez zachwyt nad pięknem Izraela, aż po kibicowanie miłości bohaterów. Akcja pełna zwrotów akcji zwalnia w trakcie zwiedzania izraelskiej ziemi. Nie wiadomo do końca, kto stoi za plazmidem Kleina. W zakończeniu zabrakło mi rozbudowania jednej sceny, taki maleńki niedosyt, lecz ogólnie wyszło na plus. Tylko wciąż się zastanawiam, skąd ten skorpion w tytule, jakoś nie rozgryzłam tego albo mi coś umknęło w trakcie czytania.
Strategia skorpiona to dobra sensacja dla miłośników medycyny w wersji mrożącej krew w żyłach, ale i dla tych lubujących się w wątkach miłosnych.

Książka przeczytana w ramach wyzwań:
CZYTAMY KRYMINAŁY
MOTYW ZDRADY W LITERATURZE 


[1] K. McClure¸ Strategia skorpiona, Warszawa 2010, s. 173.

6 komentarzy:

  1. Brzmi ciekawie. Wprawdzie medyczne akcenty nieco mnie odstraszają, ale i tak chce przeczytać tę książkę, gdyż skutecznie mnie do niej zachęciłaś.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo lubię thrillery medyczne :)))

    OdpowiedzUsuń
  3. Z thrillerów medycznych chciałabym nadrobić Cooka. A później - zobaczymy. :)

    OdpowiedzUsuń

Gościu, atramentowy ślad zostaw po sobie,
A na każdy komentarz odpowiem wnet Tobie.