Strony

wtorek, 14 kwietnia 2015

Brzydkie dziecko



Autor: Constance Briscoe
Tytuł: Brzydula. Historia niekochanej
Tłumaczenie: Krzysztof Dworak
Wydawnictwo: Bellona
Liczba stron: 480
Oprawa: miękka
Data wydania: 2012
ISBN: 978-83-11-12221-5




Od nędzy, przez szkołę, studia – sfinansowane przez pracę m. in. w charakterze opiekunki nad obłożnie chorymi – dzięki własnym ambicjom i uporze do prestiżowej elity prawników… Lecz jej kłopoty trwają… Matka mówiła jej, że jest brzydka. Powtarzała to nieskończenie. Nie dawała jej żadnych radości i szczęścia. Ale córka się nie poddawała…

Czarna okładka. Profil popiersia kobiety z czarnym workiem na głowie odsłaniającym tylko usta. U góry wielkie, czerwone litery krzyczące do wszystkich: BRZYDULA. Kto jest brzydki? Kim ona jest? To niekochana, autorka tejże historii. Poznajcie Constance Briscoe i jej opowieść o sobie samej – Brzydulę. Historię niekochanej.
Sam tytuł jest zatrważający, a treść wręcz przerażająca. Już od pierwszej strony powieści, od prologu czytelnik zostaje wciągnięty do koszmarnego dzieciństwa czarnoskórej dziewczynki. Co musi się dziać w rodzinnym domu, aby 11-letnia dziewczynka sama przyszła do Domu Dziecka i chciała się do niego dobrowolnie zapisać?! Jak bardzo musiało jej być źle? Jak bardzo musiała być zdesperowana i sponiewierana? Jaki koszmar przeżywała dzień po dniu, by po powrocie do domu po nieudanym przyjęciu do Domu Dziecka wypić rozcieńczony płyn dezynfekujący, aby pójść do nieba?
Wybrałam domestos, bo zabija on wszelkie zarazki, a matka od dawna mi mówiła, 
że jestem zarazkiem. (s. 8)

Poznajcie Constance Briscoe, bohaterkę, autorkę i narratorkę tej powieści, która swe prawdziwe imię poznała przypadkiem w wieku 18 lat. Wcześniej rodzina zwracała się do niej imionami Clear, Claire, Clare, ale matka i ojczym używali wulgaryzmów: Brzydka, brudna, mała dziwka, kartoflana głowa, czarna suka, Panna Siusiumajtka, Dziewczyna z Blizną. Szeroki "repertuar", sami przyznacie. Kary, strach, groźby, fizyczne środki przymusu, okaleczanie to chleb powszedni małej Clare.
Książka ta to obraz niechcianego dziecka przez matkę. Jednak perfidia kobiety, która urodziła Constance (jakoś trudno mi taką osobę nazywać matką, nawet pisząc o niej) polegała również na tym, iż ta kobieta nie chciała też, żeby ktokolwiek zajmował się jej córką. Dziewczynka była pozostawiona sama sobie od najwcześniejszego dzieciństwa.
Większość dnia trzymałam się na uboczu, wychodząc tylko wtedy, kiedy było to bezpieczne. (s. 177)
Dziewczynka miała problem z nocnym moczeniem, które tylko było kolejnym pretekstem do następnych aktów przemocy ze strony swej rodzicielki, nasilających się ataków. Constance od małego musiała nauczyć się sztuki przetrwania, cwaniactwa, kombinowania, radzenia sobie w różnych, trudnych sytuacjach. Uczyła się na własnych błędach i kolejnych ranach, bliznach, obelgach. A przy tym musiała od małego sprzątać, gotować dla całej wielkiej rodziny i szukać sobie pożywienia.
Nie byłam głodna, byłam pełna głodu. (s. 178)
Okrutna matka, takiż sam ojczym, ojciec niby jest, ale go nie ma, sąsiad o skłonnościach pedofilskich, rodzeństwo, które jest faworyzowane przez matkę, a przy tym udaje, że nie widzi aktów przemocy i cierpienia siostry, że wysługuje się nią i wysyła w trudnych sprawach do konfrontacji z matką. Trudno się nie dziwić stwierdzeniu głównej bohaterki:
Ten dom przyprawiał mnie o mdłości. (s. 153)
Nie będę opisywała aktów przemocy, bo i nie o to chodzi. Książka jest nimi naszpikowana, a ich rozpiętość i różnorodność jest naprawdę imponująca. Eskalacja rośnie z kolejnymi rozdziałami. Poruszają one czytelnika, ale i jakoś wciągają, by czytać dalej, by dowiedzieć się więcej, by poznać losy małej dziewczynki. Ja nie mogłam się oderwać od książki, mimo że jej czytanie nie należało do przyjemności.
Jednak jest też kilka chwil szczęścia w tym morzu nieszczęść. Znalezienie pracy, satysfakcja z ciężko zarobionych pieniędzy, otrzymanie na Boże Narodzenie po raz kolejny ukochanej lalki i bączka. To także spotkanie dobrych ludzi na swej drodze. Taką dobrą duszą Constance była jej nauczycielka – pani Ania Korczyński. To ona na jakiś czas stworzyła jej prawdziwy dom, wspierała w trudnych chwilach i zagrzewała do walki z losem. Dziewczynka była uzdolniona i pracowita. Dość wcześnie postanowiła zostać prawnikiem, być panią samej siebie, a nauczycielka Ania zachęcała ją do tego słowami:
Możesz zajść daleko. Wiec po prostu idź. (s. 232)
Możesz zrobić, co tylko chcesz, jeśli naprawdę tego chcesz. (s. 236)
Siła woli małej dziewczynki, która przeciwstawia się niesprawiedliwości na każdym kroku, jest ogromna i świadczy o jej niezłomnym i prawym charakterze. Dla mnie wzór do naśladowania.
Brzydka. Historia niekochanej to nie tylko traumatyczne wspomnienia samej autorki. Wkrótce po wydaniu książki Constance dostała pozew do sądu o zniesławienie... Od matki… za oszczerstwa w książce… w 4 akapitach… Po dwuletnich przygotowaniach do rozprawy rozpoczął się 10-dniowy proces. Relacja z tego procesu to druga część tej książki, 130 stron. Bardzo dokładna relacja dzień po dniu, godzina po godzinie. Nie tylko gratka dla członków palestry, ale i dla samego czytelnika z obnażania prawdy.
Zeznania Carmen Briscoe, 74-letniej matki jedenaściorga dzieci, to obraz kochającej kobiety i ukochanej córeczki Clare. Jej dwulicowość widać było z daleka, a jej słowa przeczyły samym sobie. Kobieta po prostu w trakcie zeznań przekraczała granice zdrowego rozsądku, a zaznaczam, ze była w pełni władz umysłowych. Jedno z jej stwierdzeń:
Może chłopcy trochę psocili, ale Blackie, pies, był w stanie utrzymać porządek, dopóki mamusia nie wróciła. (s. 382)
Pies utrzymuje porządek w domu pełnym dzieci! Tylko jakoś Constance w ogóle o nim nie wspomniała w swoich wspomnieniach. Takich absurdów jest na pęczki. Zeznania rodziny opowiadającej się po stronie ukochanej mamusi, świadkowie pozwanej, dokumenty ze szpitala i ośrodka pomocy społecznej, artykuły i wywiady z gazet tuż po wydaniu książki – to wszystko w relacji z rozprawy.
Historię swego dzieciństwa autorka zaczęła opisywać w wieku 50 lat. Widocznie tyle czasu musiało minąć, żeby móc zmierzyć się z koszmarami z dzieciństwa, z kochaną mamusią i jej "ogromną miłością" do niej. Książka Constance to wspomnienia, rodzaj pamiętnika. Poszczególne rozdziały opatrzone są tylko rokiem, aczkolwiek jak sama autorka przyznała, mogła źle dopasować zdarzenie do konkretnego roku. Jednak nie zmienia to faktu, że owe zdarzenie naprawdę miało miejsce.
Wydarzenia i emocje – to przemawia do wyobraźni każdego czytelnika. Przemawia i poraża. Poraża swym okrucieństwem, bezdusznością, psychicznym i fizycznym znęcaniem się nad dzieckiem od jego wczesnego dzieciństwa. Który rodzic zmusza swe dziecko do pracy ponad siły, bo każe sobie płacić czynsz? Mnie ręce wielokrotnie opadały w trakcie czytania tej książki, serce krwawiło i zgrzytały zęby. Nie mieściło mi się to w głowie takie dręczenie i poniżanie drugiego człowieka, zwłaszcza własnego małego dziecka.
Czytanie  wspomnień Constance Briscoe i relacji z procesu to okropna historia oparta na faktach, ale i znakomita książka. Nie tylko przytłacza ogromem cierpień i perfidii, wstrząsa naszym jestestwem, ale także daje nadzieję na lepsze życie, gdy ma się marzenia i dąży do ich spełnienia. Książka pochłania bez reszty, trudno się od niej oderwać mimo brutalnych opisów. Prosty język. Często krótkie zdania obnażają prawdziwe oblicze mamusi, jak ją nazywała Constance, a właściwie Clare. Nie ma tu patosu, ozdobników, krokodylich łez czy też epatowanie strasznymi opisami. To przedstawienie faktów z życia pewnej dziewczynki, która miała to nieszczęście urodzić się w rodzinie Briscoe.
Książka trzyma w napięciu od początku do końca. Przeraża, fascynuje, ale również inspiruje. Gorąco polecam!

Książka przeczytana w ramach wyzwań:

12 komentarzy:

  1. Rany julek! Wystarczy że przeczytałam przytoczone przez Ciebie cytaty, zwłaszcza ten pierwszy i aż mi się włosy zjeżyły na głowie. To musi być naprawdę wstrząsająca książka. Chce koniecznie ją poznać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwierz mi, że to tylko wierzchołek góry lodowej. Na szczęście książka daje nadzieję i ma wydźwięk optymistyczny w ostatecznym rozrachunku.

      Usuń
  2. Matko, ja również jestem przerażona. Takie książki zawsze mną wstrząsają i to bardzo...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wstrząsa książka, ale i wciąga, bo chce się poznać zakończenie.

      Usuń
  3. Ale dobra recenzja. Świetnie zaprezentowałaś książkę. Muszę przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam teraz wielką ochotę przeczytać tą książkę. Lubię książki, które potrafią dać dużo do myślenia. A te cytaty są przerażające. Na pewno niedługo ją sobie kupię :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może najpierw poszukaj w bibliotece. Dobrze, że nie dałam bardziej szczegółowych cytatów, bo nie wiem, czy ktoś by się wtedy skusił na książkę.

      Usuń
  5. Świetne recenzja i taka obszerna, pełna cytatów.
    Widać, że Cię książka poruszyła i zainspirowała.
    Już kiedyś czytałam o tej książce, ale sama nie wiem czy chciała bym wchodzić w zycie tej młodej kobiety.....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chciałabyś, tylko jeszcze tego nie wiesz, ot co.

      Usuń
    2. Podejrzewam, że moja biblioteka może ją mieć, bo jest w niej sporo książek tego typu....
      Więc jednak popatrzę za nią...

      Usuń

Gościu, atramentowy ślad zostaw po sobie,
A na każdy komentarz odpowiem wnet Tobie.