Strony

czwartek, 15 października 2015

Ukryta prawda



Autor: Jennifer L. Armentrout
Tytuł: Obsydian
Tłumaczenie: Sylwia Chojnacka
Wydawnictwo: Filia
Seria: Lux
Tom: 2
Liczba stron: 522
Oprawa: miękka
Data wydania: 2014
ISBN: 978-83-7988-219-9

Seria fantastyczna dla młodzieży Lux podbiła me serce pierwszym tomem Obsydian. Na drugi tom Onyks musiałam trochę poczekać, ale i on zagościł w mym domu. Pierwsze 2 rozdziały drugiego tomu poznałam już z tomu pierwszego. Teraz je sobie odświeżyłam, a dalej… dalej byłam co i rusz zaskakiwana.
Uczucie między Katy i Daemonem kwitnie, o ile można tak nazwać wyładowania dużych dawek hormonów i wojen słownych między nimi okraszonych irytacją i fascynacją, także pocałunkami. Ale teraz jest nieco inaczej, bardziej intensywnie. Katy wciąż wypiera drzemiących w niej uczuć do sąsiada, a ten zakłada się z nią o przyznanie się do nich. Kosmita ma zmienny charakter. Z sarkastycznego, niegrzecznego i wkurzającego Daemona zamienia się w miłego, czułego, zabawnego i rozsądnego, lecz i ta odsłona chłopaka miewa głupie pomysły. Katy sama przed sobą przyznaje:
Rozumiem książki. Nie rozumiem chłopaków – zwłaszcza tych kosmicznych. (s. 134)
Po uzdrowieniu na Katy pozostał znak…
To po prostu rodzaj osadu, który przylega do ludzi i rozświetla ich jak bożonarodzeniową choinkę, a potem staje się celem dla rasy złych kosmitów. (s. 8)
Nie wiadomo, czy to po uzdrowieniu przez Daemona, czy po ataku Arumianina Barucka Katy posiadła pewne moce. A że nie potrafi ich kontrolować, to pozostawia po sobie małe demolki. Okazuje się, że bliższy kontakt z Luskajninem zmienia człowieka, zmienia jego kod DNA. Katy stała się mutantką, hybrydą. Mało tego, takich ludzi jak Katy wcale nie jest tak mało…
Tych dwoje łączy tajemnicza więź. Dziewczyna po mrowieniu szyi wyczuwa zbliżającego się Daemona. Ten jej nie śledzi, ma tylko na nią oko. W dodatku w szkole pojawia się nowy uczeń – Black, surfer z Santa Monica. Zbliża się on do Katy, coraz częściej przebywa w jej towarzystwie, spotyka się z nią, a nawet trenuje z nią jej nowe umiejętności, co wybitnie działa na nerwy kosmicie. W dodatku Departament Obrony (DOD) wciąż ma oko na Luksjan i ludzi z nimi związanych. Okazuje się, że agenci mają wyższe cele niż zwykła obserwacja i kontrola kosmitów. Cele bardziej ambitne i drastyczne, bo DOD wcale nie jest tak pokojowo nastawiony, w przeszłości nawet eliminował Luksjan sprawiających kłopoty.

Nie wiadomo, kto kim jest; kto mówi prawdę, a kto kłamie; komu można zaufać; co się tak naprawdę dzieje w Petersburgu i okolicach. A Daemon wciąż próbuje dociec prawdy o swoim bracie Dawsonie…
Onyks jest lepszy pod każdym względem od Obsydianu, w którym autorka bardziej skupiła się na kreacji głównych bohaterów niż na perypetiach ludzko-kosmicznych. W drugim tomie jest więcej akcji i dramatycznych jej zwrotów. Autorka zaskakiwała mnie pomysłami na rozwój wydarzeń, plątaniem wątków i ich rozwiązywaniem. Mimo że nie jestem zwolenniczką fantastyki, to świat przestaje dla mnie istnieć, gdy czytam o… kosmitach z serii Lux. W tym tomie zostają odkryte kolejne karty o Luksjanach, Arumianach, DOD, a jeszcze dochodzi kwestia mutantów.
Katy i Daemon nieco dojrzalsi, ale wciąż są młodzieżą. Język dziewczyny już mnie tak nie drażnił, choć „wow” kilka razy się pojawiło. I niestety kilka razy „Mi się…”. Dialogi są żywe, czuć w nich charakterki obojga bohaterów. Plastyczne opisy różnych scen sprawiają, że wyobraźnia działa na wysokich obrotach. Niesamowity, urzekający klimat.
Wątek miłosny w tym tomie ma kilka odsłon. Poza głównymi bohaterami, którzy walczą o miłość, uczucie rozwija się między kosmitami Dee i Adamem oraz między matką Katy a doktorem. Miłość w oczach matki przywołuje wspomnienia o ojcu dziewczyny. W scenach dramatycznych przerażenie miesza się z niecierpliwością i nadzieją. Pojawia się też rozpacz i smutek po stracie bliskiej sercu osoby, zaś przyjaźń pokazuje prawdziwe oblicze. Mała karuzela uczuć z kilkoma, kilkunastoma dawkami wyrzutu adrenaliny do krwi gwarantowana.
Tytuł zostaje wyjaśniony dopiero pod koniec powieści, a samo zakończenie stawia pytania – jak?, skąd?, co dalej? Na te pytania odpowiedzi znajdę zapewne w trzecim tomie. W drugim, na końcu w „Materiałach dodatkowych” została zamieszczona na szczęście tylko 1 scena z perspektywy Daemona, ponoć nasza ulubiona… Nie wiem, po co ona. W dodatku literówka z kosmity zrobiła kosmitkę.
Onyks przykuwa uwagę tak bardzo, że nie można się od niego oderwać, zaś słowa: „Jeszcze jeden rozdział i kończę” powtarza się jak mantrę. Nie wiem, co seria Lux ma w sobie. Wiem, że ja przepadłam z kretesem!

Książka przeczytana w ramach wyzwań:

7 komentarzy:

  1. Pierwszy tom bardzo mi się spodobał, dlatego mam w planach kolejne części serii.

    OdpowiedzUsuń
  2. je też jestem świeżo po lekturze, niebawem u mnie moja opina :) Słyszałam nawet plotki (a może prawdę) o ekranizacji pierwszej części serii Lux.

    OdpowiedzUsuń
  3. Kolejna, ciekawa seria. Szkoda, że doba nie ma więcej godzin!

    OdpowiedzUsuń
  4. Fantastyka to nie jest mój ulubiony gatunek, prawie w ogóle go nie czytuję; ale jeśli 1 tom wpadłby kiedyś w moje ręce to dam mu szansę :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też za fantastyką nie przepadam, ale... wszystko zależy od historii i umiejętności jej sprzedania czytelnikowi.

      Usuń

Gościu, atramentowy ślad zostaw po sobie,
A na każdy komentarz odpowiem wnet Tobie.