Strony

niedziela, 29 maja 2016

Misja do spełnienia



Autor: Amy Engel
Tytuł: Misja Ivy
Tłumaczenie: Paweł Beręsewicz
Wydawnictwo: Akapit Press
Seria: Misja Ivy
Tom: 1
Liczba stron: 309
Oprawa: miękka
Data wydania: 2015
ISBN: 978-83-64379-17-8

Świat, w którym żyjemy, jest nieludzki. My tylko próbujemy go zamaskować. (s. 105)
Długo się zbierałam, by sięgnąć po powieść z gatunku dystopii, utopii, bo to kompletnie nie moja bajka. Ale… przełamałam się i nie żałuję. Zafascynowała mnie powieść Amy Engel Misja Ivy.
Po wojnie nuklearnej z 2022 roku, która zniszczyła świat, po powodziach, suszach, zarazach nastąpiło odrodzenie, choć w walce o przyszłość i kształt małego kraju Westfall nie obyło się bez ofiar. Zwyciężyli zwolennicy prezydenta Lattimera, pokonanymi byli zwolennicy Samuela Westfalla. Minęło 50 lat od tamtych wydarzeń. W drugą niedzielę maja wnukowie przywódców tamtych wydarzeń stają na ślubnym kobiercu wraz z innymi nastoletnimi parami.
To nie są śluby z miłości, to śluby kojarzone, aranżowane na podstawie różnych testów psychologicznych 16-letnich córek przegranych i 16-letnich synów zwycięzców (w XI jest odwrotnie). Na podstawie prezydenckich dekretów obcy sobie nastolatkowie będą „bawić się w dom”. Śluby zawierane w tak wczesnym wieku mają zagwarantować miastu zdrowych potomków, którzy w przyszłości zapewnią społeczeństwu ciągłość i przetrwanie, ale nowożeńców nikt nie pyta o zdanie, nie mają prawa głosu. Lecz…
Miłość to coś więcej niż tabele, wykresy czy wspólne zainteresowania. Miłość jest chaotyczna, skomplikowana i błąd popełnia ten, kto spróbuje się sprzeciwiać jej kapryśnej magii. (s. 196-197)
Wyjątkiem jest Bishop Lattimer, syn obecnego prezydenta, który ma 18 lat i który 2 lata wcześniej zrezygnował z poślubienia Callie Westfall. Wolał poczekać na jej młodszą siostrę, Ivy:
Jeśli już musiałem się z kimś żenić, chciałem, żeby to był ktoś, kogo byłbym ciekawy. Jesteś jak książka, Ivy. Łatwo się czytasz, a tyle można w tobie znaleźć. Dlatego chciałem ciebie, a nie twoją siostrę. (s. 231)

Młodzi zamieszkują w małym domku przy rezydencji prezydenta. Małżeństwo zostało zawarte, lecz nieskonsumowane. Ivy jest bardzo nieufna, jej mąż nie jest tym wyśnionym, a zmuszanie nastolatki do działania wbrew sobie niestety miewa różne skutki. Jednak jest jeden plus w całej tej sytuacji – misja, jaką ma do wypełnienia dziewczyna, misja trzyosobowej armii, czyli jej, ojca i siostry, która uderzy w serce tyranii. Cóż to za misja?
Moja misja nie polegała na tym, żeby go uszczęśliwić, urodzić mu dzieci i być jego żoną. Ja mam go zabić. (s. 21)
Sytuację komplikuje samo życie i mąż. Bishop jest zupełnie inny niż jego ojciec, po prostu dobry i pokojowo nastawiony. Nie zależy mu na władzy. Chce poznać swoją żonę, spędzać wspólnie z nią czas, odciążyć ją w domowych obowiązkach – uczy się prania na tarze i z płatkami mydlanymi. Chce ją w sobie rozkochać. Traktuje ją dobrze, bardzo delikatnie jak najbardziej drogocenny kwiat. Ivy jest przez to zagubiona.
Miały być rozkazy, jest cisza, miał być przymus, jest cierpliwość, miało być poczucie wyższości, jest coś, co wygląda na życzliwość. Czuje przypływ złości na siostrę. Niech przyjdzie i powie, co robić skoro nie sprawdza się nic, do czego mnie przygotowywała. (s. 45)
Jej zaciekła natura, brawura dziwią się temu i buntują w duchu, Ivy często mówi to, co myśli. A z drugiej strony spoczywa na niej ciężar nadziei i oczekiwań rodziny. Wpajane jej od lat ideologie, decyzje, zdania-mantry utrudniały manipulowanie mężem i bycie sobą. Ivy jest skołowana, sama do końca nie wie, czego chce, co jest słuszne, a czytelnik razem z nią przeżywa wszelkie rozterki duchowe, gdyż to nastolatka jest narratorką i wprowadza go w swój świat. To między innymi rozmowy z mężem sieją zamęt w Ivy i powodują rozterki. Mimo iż na wiele rzeczy nie mają wpływu, to…:
Mamy prawo sami decydować, kim chcemy być. (s. 114)
Nastolatka ma 3 miesiące na zrealizowanie wszystkich punktów planów ojca, jego politycznych aspiracji i zamiarów. W tej powieści wątek polityczny przeplata się z życiem codziennym nowożeńców odkrywających siebie i miłość do siebie. Wątek miłosny jest subtelnie poprowadzony. Dopiero gdy poznałam prawdziwą naturę Bishopa, zaczęłam kibicować młodym. Uczucie między nimi rozwija się powoli, niejako skrycie, nie daje się nikomu i niczemu manipulować:
To miłość nas wybiera. Nie dba, czy jest nam to na rękę czy to dla nas łatwe, czy tak planowaliśmy. Miłość ma swój własny program i jedyne, co możemy zrobić, to zejść jej z drogi. (s. 288)
Jednak w małżeństwach kojarzonych bywa różnie. Jedni sąsiedzi młodych Lattimerów są bardzo szczęśliwi i w sobie zakochani, drudzy zaś wręcz przeciwnie – mąż pastwiący się nad żoną, oskarżający ją o byle błahostkę, traktujący ją jak worek treningowy to typowy przykład przemocy domowej. Inni bohaterowie mniej lub bardziej przypadną czytelnikowi do gustu, ale na pewno wywołają w nim różne emocje, kiedy niektóre prawdy wyjdą na jaw. Nie ma tu papierowych postaci, każda ma swoje za uszami i każda ma cel do zrealizowania.
Mnie bardzo zaciekawił świat po wojnie nuklearnej, funkcjonowanie miasteczka Westfall. Autorka jedne rzeczy opisuje szczegółowo (działanie sądów, więzienia, prezydenta), inne mniej (szpital, targ). Często odnosiłam wrażenie, że ten nowy świat jest częściowo rodem z XIX wieku, ale na pewno było to państwo totalitarne. Aż prosiłoby się, by bardziej dokładnie nakreślić jego funkcjonowanie i strukturę. Bardziej dosadnie można by było też zaakcentować podział w mieście na zwycięzców i zwyciężonych, gdyż każda z tych grup inaczej funkcjonowała w mieście.
Jedno zastrzeżenie dotyczy czasu opisywanych wydarzeń. Coś mi po prostu nie grało z tymi 3 miesiącami – odnosiłam momentami wrażenie, jakby rozciągnęły się one do 6 miesięcy, tygodnie zamieniły się w miesiące. Mały zgrzyt, na który w sumie można machnąć ręką, bo bardziej liczył się związek Ivy i Bishopa oraz polityczne zagrywki. Zakończenie mnie zaskoczyło, mam na myśli ostateczną decyzję Ivy, choć i wielu innych wydarzeń także nie mogłam przewidzieć. No i tak naprawdę zostałam z niczym, bo wiem, że jest drugi tom, ale nie został on jeszcze przetłumaczony na język polski i nie wiem, czy w ogóle będzie.
Mimo moich obiekcji co do gatunku powieści, książka wciągnęła mnie od pierwszych stron. Wprawdzie główni bohaterowie są nastolatkami (w dodatku wysokimi!), to ja jako osoba już dawno pełnoletnia doskonale odnalazłam się w klimacie tej powieści. Chyba dlatego, że tematyka dotyka ważnych, życiowych spraw: miłości, lojalności, poświęcenia, odwagi, sumienia, sprawiedliwości, poczucia własnej wartości czy przemocy domowej. Autorka pisze o tych sprawach w łatwy i przyjemny sposób, kierując je wprawdzie do młodzieży, ale to nie znaczy, że dorośli nie mogą sięgnąć po tę książkę. Polecam wszystkim!

Książka przeczytana w ramach wyzwań:

13 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Moje niby też pierwotnie nie były, ale poglądy można zmienić i dać szansę innym gatunkom.

      Usuń
  2. Nie za bardzo moje gatunki literackie, ale może pomyślę nad jej przeczytaniem. Super recenzja, a ten wierszyk na początku jest super ( w sensie w nagłówku) !

    Pozdrawiam, Jabłuszkooo ♡
    BLOG-KLIK!

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobrze, że tematyka uderza w tak ważne tematy, dzięki temu i ja z chęcią przeczytam. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Książka porusza rzeczywiście bardzo ważne sprawy. Mogłabym się na nią skusić.

    OdpowiedzUsuń
  5. Lubię tak ważną tematykę, choć ostatnio mam ochotę troszkę od niej odpocząć. Czytam właśnie kroniki skrzatów, więc mam nadzieję, że wystarczająco mnie odprężą, żeby sięgnąć chociażby po tę książkę;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta ważna tematyka wychodzi niejako pośrednio z działań i rozmów bohaterów.

      Usuń
  6. Ojej, ale fajna publikacja. Jestem zachwycona!

    OdpowiedzUsuń

Gościu, atramentowy ślad zostaw po sobie,
A na każdy komentarz odpowiem wnet Tobie.