Tytuł:
Nie ma tego złego
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Seria: Seria z babeczką
Liczba stron: 392
Oprawa: miękka
Data wydania: 2016
Oprawa: miękka
Data wydania: 2016
ISBN: 978-83-7976-447-1
Prawda zawsze
jest widoczna, tylko my, patrząc na to, co chcemy – ignorujemy wszystko
pozostałe. Cała zaś sztuka, by ujrzeć związki ta, gdzie nie widza ich inni.
(s.
369)
Czasami
nieszczęścia chodzą parami, czasami stadami i świat nam się wali na głowę. Z
tym spadającym na barki człeka złem w końcu wychodzi się na prostą. A ile przy
tym trzeba przejść kilometrów w szpilkach? Najlepiej wie bohaterka powieści
Katarzyny Żak Nie ma tego złego,
czyli Zuzanna Krukowiak.
Świat
Zuzy zawalił się – narzeczony ją porzucił na 2 miesiące przed ślubem i młoda
kobieta została z potężnym kredytem do spłacenia dwupoziomowego, prawie pustego
mieszkania, niedoszłego rodzinnego gniazdka oraz bez pracy, gdyż zwolniła się z
agencji reklamowej, w której pracowała z narzeczonym. Bohaterka wraca do
rodzinnego miasteczka Grodowa, gdzie wszyscy się znają i wszystko wiedza o
innych. Dzięki koneksjom rodzinnym dostaje pracę u wujka w redakcji „Kuriera”.
Zaczyna wszystko od nowa.
Tymczasem
w 12-tysięcznym miasteczku w ciągu tygodnia giną 2 osoby. Wpierw działacz
sportowy Adam Rzewuski, a potem jego asystentka Jola Kurek, a zarazem przyjaciółka Zuzy i Joli. O
ile śmierć działacza była cicha i upozorowana na samobójstwo, o tyle jego
asystentkę ktoś zabił w lokalu pełnym ludzi podczas zjazdu absolwentów. Podejrzani
są wszyscy. Także Zuza, lecz ona jako dziennikarka lokalnej gazety zaczyna
nieformalne śledztwo. Zaczyna je także inna osoba, która nieoficjalnie pomaga
policji i rozwiązała już nie jedną zagadkę kryminalna – panna Krystyna. Ta
błyskotliwa staruszka z powodu złamanej nogi została odcięta od plotek i nie
może sama zaangażować się w sprawę, dlatego nieformalnie to Zuza staje się jej
protegowaną i obie łączą siły.
Prawda była
taka, że obie się potrzebowały. Ona ma zapał, chęci i niezłą motywację. Panna
Krystyna ma za to rozległe znajomości i doświadczenie. A, jak zauważyła Zuza,
nazwisko panny Nowak było rodzajem wytrychu w grodowskiej społeczności. (s.
190)
Ta
74-letnia staruszka ma poważanie w Grodowie i najlepiej zna układy kierujące
miasteczkiem i w miasteczku. Jest miejscową legendą detektywistyczną. Pełnia
władz umysłowych zmusza ją do wyciągania pewnych wniosków i podejmowania
konkretnych działań, a kobieta ma dojścia do różnych źródeł informacji. W
dodatku podświadomie żongluje faktami i skojarzeniami w czasie szydełkowania.
Świetnie zna naturę ludzką, dlatego doskonale wie, jaką siłę mają plotki.
Jeśli chcesz
znaleźć zabójcę, to najlepszym źródłem informacji są plotki. (s. 170)
To
prawda. Grodów huczy od plotek, które są ogromnym źródłem wiedzy, choć trzeba
umieć odróżnić fakty od fantazji, gdyż łatwo się zagubić w fałszywych tropach i
znaleźć ten jeden właściwy. Grodów bowiem to lokalno-globalna wiocha, w której
nic się nie uchowa, bo ma oczy i uszy jak wilk z „Czerwonego Kapturka”. Mieszkańcy
cały czas narzekają, że w mieście nic się nie dzieje, a gdy już coś się
organizuje, to w ogóle nie są zainteresowani.
Swoista
dulszczyzna. Nie liczy się prawda, tylko pozory. (s. 174)
Ludzie
chcą być ważni i zauważeni; chwalą się, iż wiedzą coś, o czym inni nie mają
pojęcia. Autorka doskonale oddała małomiasteczkowość Grodowa i przedstawiła
jego mieszkańców. Nie brakuje pretensji i zarzutów bliskich osób, że o czymś
dowiadują się na końcu, choć rodzina i znajomi już dawno o tym wiedzą. W doda ku…
Wciąż pokutowało
w mentalności mieszkańców Grodowa przekonanie, że to, co ukazuje się w
„Kurierze”, jest swego rodzaju nobilitacją. (s. 355)
A
wiadomo: to co w prasie, to i na językach. Media to czwarta władza. Naczelny
„Kuriera” Ryszard Moskal decyduje, co się ukaże w tygodniku i nie ma co z nim
dyskutować na ten temat, bo to on ma układy w ratuszu i wie co i jak. I tak od
20 lat nie ma co czytać w gazecie. Dzięki Zuzie czytelnik poznaje tajniki pracy
w „Kurierze” i razem z nią się dziwi. Razem z nią planuje, zbiera teksty, szuka
materiałów na artykuły i wywiady, wyłapuje, co przyda się w gazecie. Ma też
okazję przeczytać jej felietony. Szkoda, że jest ich tak mało w powieści, ale
też dzięki nim widać, że autorka ma już wypracowany styl, świetnie operuje
słowem i nie brak jej poczucia humoru zaostrzonego ironią. Powieść czyta się
szybko i przyjemnie, a emocje zmieniają się wraz z rozwojem wydarzeń. Od
tragedii do komedii niemalże.
W
tej powieści obyczajowej prym wiedzie zagadka kryminalna, całkiem dobrze
skonstruowana. Wnikliwy czytelnik może ją sam rozwiązać, a przynajmniej
szybciej wpaść na właściwy trop. Nietypowy duet – staruszka i porzucona
narzeczona – bawi się w detektywów, choć policja oficjalnie prowadzi dwa
dochodzenia.
Bohaterowie
Grodowa to paleta małomiasteczkowych osobowości i charakterów, aczkolwiek Zuza
po 10 latach mieszkania w Krakowie zapomniała o specyfice grodowian, dlatego po
powrocie do rodzinnego miasteczka na nowo je poznawać, a czytelnik wraz z nią.
Do tego czytelnik weźmie udział w zlocie absolwentów, wystawie malarskiej,
zredaguje kilka tekstów, poszydełkuje, wypije kawę w lokalu Jakuba, pójdzie na
pogrzeb, nachodzi się w szpilkach i przytyje…! Tak, tak, w tej książce ciągle
czuć zapach wypieków domowych i z cukierni, ciągle Zuza piecze ciasto. Szkoda,
że nie ma przepisów na końcu powieści, bo aż się o to prosi! W końcu to Seria z babeczką!
Nie
ma tego złego, co by na dobre nie wyszło – powiada polskie przysłowie. Żeby się
o tym przekonać, niekoniecznie na własnej skórze, można, a nawet trzeba
przeczytać powieść Katarzyny Żak. I lepiej mieć wtedy coś słodkiego pod ręką! A
gdy wpadnie się w furię, to najlepiej kontrolowaną, a tej nauczycie się od
Zuzy.
Książka
przeczytana w ramach wyzwań:
Świetna powieść, bawiłam się przy niej przednio :)
OdpowiedzUsuńTo prawda! :)
UsuńUwielbiam aktorkę. Co do powieści to trochę się waham przed czytaniem...
OdpowiedzUsuń:) To zbieżność nazwiska i imienia. Pisarka jest młodą osobą. Śmiało czytaj i bez wahania się!
UsuńŚwietna recenzja, bardzo zachęciła mnie do przeczytania książki. Mam tylko jedno pytanie - kim u licha jest Ola?! :D Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńOla to zagubiona J-ola, J mi zjadło. Zaraz poprawię.
UsuńDzięki za wnikliwe czytanie ;)
Czuję, że ta książka zapewni ni niezły relaks. Na pewno przeczytam.
OdpowiedzUsuńTo będę czekać na Twą recenzję. :)
UsuńCoś na jesienne, zimne wieczory. Poszukam tego tytułu:)
OdpowiedzUsuńDokładnie! Powodzenia w szukaniu! :)
UsuńDobrze, że zagadka kryminalna bierze górę, fabuła też kusi. Chętnie kiedyś sięgnę po tę pozycję. Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńAle życie miasteczka i jego mieszkańców oraz praca u wujka w gazecie też bardzo intrygują.
UsuńNiestety nie czytałam tej książki i przyznam, że pierwsze o niej słyszę. Widzę, że to dobra lektura na jesienne wieczory ;)
OdpowiedzUsuńDobra, więc się za nią rozejrzyj.
Usuń