Autor: Lech M. Jakób
Tytuł:
Włóczęga Filipa
Wydawnictwo: Telbit
Seria: Filip Szalony
Tom: 2
Liczba stron: 232
Oprawa: miękka
Data wydania: 2008
ISBN: 978-83-60848-45-6
Nieustannie coś się
działo, wydarzenie goniło wydarzenie… (s. 220)
Idąc
za ciosem, sięgnęłam po drugi tom przygód Filipa Szalonego, czyli po Włóczęgę Filipa autorstwa Lecha M. Jakóba.
Głównie dlatego, że ciekawa byłam dalszych losów testamentu dziadka Fabiana
Szalonego, a raczej
Już
w pierwszym tomie po otworzeniu testamentu, tego prawdziwego rzecz jasna,
okazało się, że to dopiero początek, że to pierwsze ogniwo łańcucha
testamentalnego, który całą rodzinkę wciągnął w grę, aczkolwiek z różnym
zaangażowaniem. Mnie też wciągnął. Rodzinka jest wodzona za nos, od zagadki do
zagadki. Problem pojawił się wtedy, gdy kolejna wskazówka kazała się udać do
Londynu. Świeżo upieczony licealista Filip pod opieką świeżo upieczonej
studentki ASP Fortunaty udaje się do Londynu, do wuja Władysława. Sęk w tym, że
opiekunka jest o pół głowy niższa i nieco strachliwa. A ponieważ są wakacje,
więc trzeba również odpocząć po roku szkolnym, a przy okazji pozwiedzać Londyn.
Cały czas podświadomie
nie chciałem, żeby to był koniec. Wciągnęła mnie ta gra. I Fabian nie zawiódł!
(s. 229)
Jak
się okazuje, testament ma wiele ogniw, a te prowadzą od kraju do kraju. Taka wycieczka
po Europie. Rodzeństwo podróżuje różnymi środkami lokomocji, także pieszo oraz
na barana, i pokonuje piętrzące się przeszkody. Nie bez znaczenia jest tu
proroczy sen bohatera. Kłopotów rodzeństwu nie brakuje, gdyż Fil świszczypała czasami
jak się rozpędzi, to nie potrafi wyhamować. W dodatku Nata kilkakrotnie mu
przypomina, a raczej wypomina:
Ty ściągasz
nieszczęścia jak piorunochron. (s. 192)