Strony

czwartek, 26 stycznia 2017

Drugie życie



Autor: Magdalena Trubowicz
Tytuł: Drugie życie Matyldy
Wydawnictwo: Videograf
Liczba stron: 224
Oprawa: miękka
Data wydania: 2016
ISBN: 978-83-7835-512-0




Życie jest tylko jedno, żyj, nie egzystuj! (s. 112)
Magdalena Trubowicz to dla mnie nieznana autorka, dlatego z ciekawością sięgnęłam po powieść Drugie życie Matyldy.
Matylda Nowicka to młoda mężatka. Wydaje się, że ma wszystko – pięknie urządzone ogromne mieszkanie, ukochanego niespełna 7-letniego syna Oskara, dobrze zarabiającego męża i satysfakcjonującą pracę dziennikarską. Ale to tylko pozory, zewnętrzne postrzeganie jej życia małżeńskiego, bo prawda jest odwrotnie proporcjonalna.
Matylda nauczyła się udawać miłość. (s.18)
Matylda jest samotna w ogromnym, zimnym mieszkaniu, tęskni za mężem, który jest dyrektorem w banku lubiącym liczyć pieniądze, a przez to stale nieobecny w domu i w życiu ich syna. Tęskni też za ciepłem domu rodzinnego pod Legnicą oraz za jedyną, prawdziwą miłością swego życia. Tylko syn jest jej opoką. Chroni go przed okrutną prawdą kłamstwami i różnymi historyjkami, ale Oskar jest nad wiek mądrym dzieckiem i bardzo spostrzegawczym i pamiętającym wszystko. Sielanka rodzinna serwowana rodzicom Matyldy to mistyfikacja, i to bardzo nieudana.
Sprawy zaczynają wymykać się spod kontroli. Dla Tymoteusza liczą się tylko awans i pieniądze, syna traktuje wręcz jako zło konieczne. Jest zimny i wyrachowany, nie liczy się z uczuciami swych bliskich. Panuje nad życiem i rodziną jak nad zestawieniem wydatków w firmie. Mimo protestów żony chce ją wraz z synem wywieźć do Belgii, do swego nowego miejsca pracy. Matylda uknuła misterny plan i krok po kroku go realizowała, choć męczyły ją wyrzuty sumienia. Kiedy wydaje się, że wszystko dobrze się układa, w jej życiu, jak i całej rodziny następuje przełom. Zemsta losu. Przypadkowe zderzenie z przeszłością to początek lawiny nieszczęśliwych wydarzeń. Bohaterka balansuje na granicy życia i śmierci…
Człowiek nie ma pojęcia, ile ktoś dla niego znaczy, póki nie pojawia się okoliczności, w których może tę osobę stracić. (s. 77-78)

Początek powieści przyznam szczerze, że trochę mnie nużył. Opisy nieszczęśliwego małżeństwa, wspominanie jego początków, nieszczęśliwa miłość z czasów szkolnych i jej brzemienne w skutki efekty, to wszystko może przytłoczyć czytelnika albo uśpić jego czujność. Proza życia w ponurych barwach nie nastraja optymistycznie. Właściwa akcja zaczyna się dość późno. Zaczyna się dziać. Dużo. Bardzo dużo. Jedne wydarzenie ciągnie za sobą sznur następnych. To lawina dramatycznych wydarzeń. Walka rozgrywa się na różnych polach i między różnymi bohaterami, także między życiem i śmiercią. Bohaterkę może uratować nie tylko wyjątkowe lekarstwo i drugi człowiek, co prawda i prawdziwa miłość.
To był wyjątkowo ciężki dzień. Ciężki dla wszystkich. Ojciec Matyldy walczył z prawdą, Tymoteusz walczył z wyrzutami sumienia, Rafał walczył z tęsknota, Oskar walczył ze strachem, a Matylda – najważniejsza, walczyła o życie. (s. 91)
Powieść ukazuje zmienność życia człowieka i jego nieprzewidywalność. Konieczność dokonywania zmian wynika z życiowych zakrętów, na których znaleźli się bohaterowie, także ojciec Matyldy i Rafał, jej pierwsza miłość, a nawet prezes banku Kot. Puste słowa i obietnice nie naprawią małżeństwa, jeśli nie pójdzie za tym chęć zmiany i naprawy pracy nad sobą.
Jeżeli kiedykolwiek zastanawialiście się, co jest w stanie zrobić kobieta, by walczyć o rodzinę, podpowiem wam – kobieta jest w stanie zrobić wszystko. (s. 53)
Autorka uświadamia czytelnikom, że każdy ma drugą szansę w życiu i na nią zasługuje. Kwestia tylko, czy ją wykorzysta. Czasami i terapia u specjalisty nie ma sensu – trzeba walczyć o siebie, pozostawiając problemy za sobą. Po raz kolejny czytelnik przekonuje się, jak wielki wpływ ma dzieciństwo na człowieka. Tymoteusz pochodzący z rodziny alkoholowej ma niską samoocenę, chore ambicje i piętno małomiasteczkowości. Nie potrafi swej rodziny obdarzyć ciepłymi uczuciami, ale za to doskonale wie, jak się na niej zemścić. I jeszcze jedna ważna rzecz – nie siadać za kierownicę w złości.
Miłość też ma moc uzdrawiania. I na dodatek jest skuteczna zawsze i wszędzie. (s. 103)
Drugie życie Matyldy to także powieść o kochaniu i niekochaniu. O sekretach sprzed lat skrywanych przed ukochanym, przyjaciółką czy rodziną. O cierpieniu po odejściu ukochanej osoby, która może wpędzić w poważną chorobę. Czasami trzeba długo czekać na miłość, walczyć o nią, ale warto. Wspomnienia są ważne, ale nie najważniejsze, liczy się bowiem to, co jest teraz i co będzie jutro.
Mimo początkowej stonowanej akcji opartej głównie na wspomnieniach książka z czasem zaczyna wciągać. Zaczyna się dziać, akcja nabiera tempa. Pojawiają się wprawdzie wspomnienia Matyldy czy Rafała, ale są one znacznie krótsze i tylko uzupełniają brakujące informacje o wydarzeniach z przeszłości. A zakończenie… brak słów! Mimo że mogłam się takiego rozwiązania akcji spodziewać, to i tak mnie ono zaskoczyło totalnie i usadziło w miejscu. Krótkie wstawki w epilogu z kolejnego tomu tylko zaostrzyły mój apetyt na poznanie dalszych losów bohaterów.  
Ile można żyć wspomnieniami? Ile można tęsknić za swoją jedyną miłością? Tyle, ile trzeba. Ile razy można zaczynać życie na nowo? Za każdym razem, gdy los zawróci bieg naszego życia o 180 stopni. Ale wtedy trzeba walczyć o siebie. Po prostu żyć.
Nie ma co się łudzić, trzeba żyć i być szczęśliwym. (s. 170)

Książka przeczytana w ramach wyzwań:

2 komentarze:

  1. Ta książka mnie kusi już od jakiegoś czasu... Mam nadzieję, że długo nie minie aż spotkam ją w bibliotece... :)

    OdpowiedzUsuń

Gościu, atramentowy ślad zostaw po sobie,
A na każdy komentarz odpowiem wnet Tobie.