Strony

piątek, 28 lipca 2017

W sztokholmskim metrze



Autor: Johanna Mo
Tytuł: Tak sobie wyobrażałam śmierć
Tłumaczenie: Alicja Rosenau
Wydawnictwo: Editio
Liczba stron: 320
Oprawa: miękka
Data wydania: 2017
ISBN: 978-83-283-2609-5 



Strach już opanował miasto, pod osłoną ciemności rozchodzi się po Sztokholmie jak zaraza. (s. 222)
Sztokholm to piękne miasto pełne kolorów i żywiołów. Ale ma też swoją ciemną stronę, bo i w stolicy Szwecji nie brakuje różnej maści przestępstw. A jedno z nich stało się głównym tematem powieści Johanny Mo Tak wyobrażałam sobie śmierć.
Po rocznej przerwie z powodu rodzinnej tragedii 44-letnia Helena Mobacke wraca do pracy w policji. Wcześniej była świetnym śledczym, szefem słynącym z twardej ręki, emanowała pewnością siebie i skutecznością. Gdy zanurzała się w sprawę, zapominała o całym świecie. I osiągała sukcesy. Wszystko się zmieniło, gdy morderca porwał jej syna Antona. Chłopiec zmarł, wkrótce odszedł od niej mąż, a Helena przestała istnieć dla świata. Po roku żałoby i rozpaczy wraca do policji, choć do końca nie jest pewna swej decyzji.
Nie zmieniła się tak bardzo, choć jej siły żywotne tak. (s. 59)
W komendzie Sztokholm Południe zostaje szefową grupy dochodzeniowej złożonej z czterech osób. Niemalże z marszu zaczyna pracę dochodzeniową, gdyż w metrze osiemnastolatek wpadł pod pociąg. Świadkowie twierdzą, że został wepchnięty, lecz ich opisy sprawcy bardzo się różnią. To jej pierwsze morderstwo po długiej przerwie, w dodatku z niewyraźnym sprawcą w tle. Helena mierzy się z trudną sprawą i jeszcze trudniejszymi myślami.
Ale ty jesteś pogruchotana. (s. 144)
Ano jest i trudno jej się dziwić. Strata dziecka to olbrzymi cios dla każdej matki. Osobista tragedia ma wpływ na śledztwo, ponieważ policjantka sama zmaga się z demonami przeszłości i współczuciem dla rodziców, którzy także stracili dziecko. A ofiar przybywa, gdyż ktoś wpycha pod pociąg kolejne osoby…

Helenie robi się ciemno przed oczami. Musi się oprzeć o tablicę, żeby nie upaść. Znów będzie miała kontrolę nad rzeczywistością, ale w tej chwili nie daje już rady. Nie może przestać o nim myśleć. Anton jest wszędzie. Wokół niej. W niej. […] Nie daje się odsunąć na bok. (s. 97)
Trudno prowadzić skomplikowane dochodzenie, gdy w głowie ciągle kłębią się myśli o tragicznie zmarłym synu, którego wszędzie widzi i ciągle coś jej go przypomina. To one odbierają siły Helenie, utrudniają jej pracę i normalne funkcjonowanie. Do tego dochodzą wyrzuty sumienia. Policjantka czasami odnosi wrażenie, że traci rozum. Ma problemy ze skupieniem uwagi, wspomnienia i emocje przesłaniają jej fakty i mącą osąd, nie pozwalają dobrze analizować kolejnych wydarzeń i tropów. W jej grupie dochodzeniowej powoli narasta bunt…
Najważniejsi są żyjący, nie umarli. (s. 146)
To prawda i to nimi się musi zająć policjantka, a właściwie jednym żyjącym… Silne emocje nie tylko nią targają, także tajemniczym mordercą. Tworzy się swoista przeplatanka uczuć najważniejszych bohaterów kryminału. A rozgryźć psychikę mordercy nie jest tak łatwo, gdy samej ma się problem natury psychologicznej. Bałam się, że przytłoczą mnie stany depresyjne Heleny Mobacke i jej przeżywanie śmierci syna, na szczęście tak się nie stało. Autorka wspomnienia o Antonie funduje czytelnikowi po kawałku, ukazując cały ogrom cierpienia matki-policjantki, a z drugiej pokazując jej walkę o powrót do normalności, powrót do pracy w pełni sił umysłowych i witalnych. Dobre portrety psychologiczne bohaterów, także tych trzecioplanowych i epizodycznych, to duży atut tego kryminału.
Musi znaleźć coś do roboty. (s. 20)
Dynamiczna akcja rozgrywa się w ciągu zaledwie pięciu dni roboczych, od poniedziałku 23 VIII 2010 r. do piątku 27 VIII. Jednak nie czuć tej dynamiczności w działaniach grupy policjantów za wyjątkiem ostatniej akcji. Tempo narzuca codzienna rutyna – zebranie grupy, omówienie sprawy, rozdzielenie zadań, wyjście w teren i wykonanie zadań służbowych, ponowne zebranie grupy... Dużo się dzieje, a zarazem brak żywego tempa, co nie jest zarzutem, tylko spostrzeżeniem. Helena jest dokładna i działa skrupulatnie, bada nawet odległe wątki, a te wraz z jej myślami i emocjami niejako przystopowują dynamizm wydarzeń. A z drugiej strony pokazują, jak działa policja szwedzka.  
Nie chce być taka pogruchotana. (s. 144)

Wprawdzie przedstawione wydarzenia są fikcją literacką, lecz autorka swym lekkim piórem nadała im wyrazistości i realności. Autentyczność widać choćby w tle społeczno-obyczajowym, kiedy to czytelnik zagląda do mieszkań Szwedów i Polaka, do miejsc pracy z komisariatem na czele czy mieszkań policjantów, kiedy poznaje ich codzienne życie.
Tak sobie wyobrażałam śmierć to kryminał z ciekawą intrygą do przeczytania w ciągu pięciu dni, aby czytelnik był na bieżąco ze skomplikowanym śledztwem i poszukiwaniami mordercy z metra, aby poczuł się jak szwedzki policjant na służbie. To także kryminał psychologiczny, w którym bohaterowie są zwykłymi ludźmi targanymi silnymi emocjami, mającymi wpływ na prowadzenie śledztwa

Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu:



Książka przeczytana w ramach wyzwań:

4 komentarze:

  1. Ciekawa intryga, dobre podłoże psychologiczne. Jestem za.

    OdpowiedzUsuń
  2. Widać, że to kryminał godny uwagi. Zatem postaram się w wolnej chwili za nim rozejrzeć.

    OdpowiedzUsuń

Gościu, atramentowy ślad zostaw po sobie,
A na każdy komentarz odpowiem wnet Tobie.