Strony

poniedziałek, 29 stycznia 2018

Święty Ekspedyt i cała reszta



Autor: Magdalena Witkiewicz, Alek Rogoziński
Tytuł: Pudełko z marzeniami
Wydawnictwo: Filia
Liczba stron: 336
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Data wydania: 2017
ISBN: 978-83-8075-341-9 




Zdradzony przez narzeczoną i oszukany przez wspólnika trzydziestoletni Michał marzy o tym, aby zacząć nowe życie. Kiedy dowiaduje się, że podczas II wojny światowej jego rodzina ukryła w małym miasteczku na północy Polski skarb, wyrusza na jego poszukiwanie. Sęk w tym, że w miejscu ukrycia skarbu stoi teraz restauracja prowadzona przez rówieśniczkę Michała, Malwinę. Dziewczyna ma problem ze swoim ukochanym, który „odszedł w siną dal”, i babcią, która po wielu latach wróciła z Francji i koniecznie chciałaby teraz w restauracji wnuczki serwować żabie udka i ślimaki. Michał postanawia zaprzyjaźnić się z Malwiną i zdobyć jej zaufanie, by później w tajemnicy przed dziewczyną odzyskać swój skarb. Niestety, gdy w sprawę wmieszają się dwie wścibskie staruszki, dwójka dzieci i tajemniczy święty Eskpedyt, nic nie pójdzie zgodnie z jego planem.

Życie polega również na realizacji marzeń. (s. 40)
Ulica Czarowna 23 oraz Przytulna 26 to adresy w Miasteczku, do których warto zajrzeć. I to najlepiej przed Bożym Narodzeniem, bowiem wtedy najpełniej odczuje się klimat powieści Pudełko marzeń duetu literackiego – Magdaleny Witkiewicz i Alka Rogozińskiego.
Kupi pani jakieś psikadło i wytrze pani Ekspedyta. (s. 70)
Malwina kupiła kamienicę z całym dobrodziejstwem inwentarza. Od piwnicy po strych. Od piwniczki z przednimi winami po świętego Ekspedyta, który się kurzy. I który ponoć coś potrafi, w czymś pomaga, choć tego i owego mu brakuje. W każdym razie trzeba o niego dbać. I teraz jest to obowiązek Malwiny.
Pudełko na skargi i zażalenia, to teraz pudełko na marzenia. (s. 75)
W restauracji pojawia się „Pudełko z marzeniami”. Ludzie spisują na różnych rzeczach zdatnych do pisania swoje marzenia – „taki list do świętego Mikołaja”, a po chwili wrzucają je do pudełka. Ale nie tylko marzenia trafiają do pudełka… Jest jeszcze kwestia spełniania marzeń. Najlepiej by pojawił się ktoś z czarodziejską różdżką i je spełnił. Pytanie tylko kto? Święty Ekspedyt? Jego tajni pomocnicy? Autorzy fikcję literacką zamieniają na rzeczywistość, podpowiadając czytelnikom powieści:

Jest wielu dobrych ludzi na świecie, którzy mogą nam pomóc spełnić marzenia. Niektóre możemy sami, a o inne musimy poprosić. […] I nie możemy bać się prosić. (s. 214)
Trzeba tylko pamiętać o precyzyjnym wyrażaniu myśli, choćby z powodu wieloznaczności, kontekstów i podtekstów. Bo jak zapewnia Malwina marzenia się spełnią, wcześniej czy później, z pomocą lub bez. A nawet trzeba czasem z nich zrezygnować, by zaczęły się spełniać.
Fifi mam, ale o takich rzeczach jeszcze nie słyszałam. (s. 247)
Znana postać z powieści Magdaleny Witkiewicz Pracownia dobrych myśli jest niewątpliwie królową kamienicy, a może i całego Miasteczka… Ma nie tylko fifi bez kabla, ale też czyta gazety i telewizję ogląda! A jak się okazuje, nie wie o wszystkim, co się dzieje na tym świecie. I czasami o niektórych rzeczach jej się nie śniło. Mimo bogatej palety barwnych i nietuzinkowych postaci występujących w powieści, moim zdaniem pani Wiesia zdominowała wszystkich swoją absorbującą osobowością mocno nakrapianą nalewkami ku zdrowotności, zaś jej opowieści z czasem przytłaczają i odciągają od głównego wątku. Pani Wiesia nawet świętego Ekspedyta przytłoczyła, chociaż ten za bardzo ani nie był widoczny, ani nie miał prawa głosu. Za to miał inne moce sprawcze. I to jakie!
Życie jest piękne w każdym wieku. (s. 287)
Autorzy poruszyli tak wiele tematów, namnożyli tyle wątków, że trudno by było je wszystkie wymienić, jednak całość jest spójna i logiczna. Akcja przyśpiesza przed Wigilią, świąteczne iluminacje nie tylko z kolędami w tle wprowadzają czytelnika w świąteczny nastrój. Muszę przyznać, iż Pudełko z marzeniami to całkiem udany debiut duetu Witkiewicz-Rogoziński – lekki, ciepły, romantyczny, prawdziwie zimowy, bożonarodzeniowy, nieco sensacyjny, za to z dużą dawką humoru. Komizm słowny przytłumił komizm sytuacyjny. Dialogi z udziałem Kalinki i Kamila rozkładały mnie ze śmiechu na łopatki. Dziecięce pojmowanie świata plus nieznajomość słów czy powiedzonek to gwarantowane salwy śmiechu. Babcia Janinka i pani Wiesia również dostarczały rozrywki, choć czułam niedosyt, przydałoby się kilka dialogów więcej z kłótnią w tle. Za to „randtka” jedyna w swym rodzaju!
Każde rozczarowanie z czasem staje się tylko kolejną życiową lekcją, a ból wyblakłym wspomnieniem. (s. 312)
Oprócz fikcji literackiej z humorem i romantyzmem powieść zawiera mądrości życiowe (typowe dla żeńskiej części debiutu), które skłaniają do zadumy, czy to nad marzeniami, wychowaniem dzieci, czy też nad uczciwością. Przy okazji przymknijcie oczy na kilka literówek i nieszczęsne „mi” na początku zdania.
Powieść polecam dla odprężenia w przedświąteczny czas albo dla relaksu i chwili refleksji nad życiem niezależnie od daty w kalendarzu.

Książka przeczytana w ramach wyzwań:

8 komentarzy:

  1. Świetnie wyszedł autorom ten duet. Jestem bardzo zadowolona z tej lektury.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dość czesto widuje tę książkę albo gdzieś na blogach, albo na facebooku. Jak na nią patrze, to mam wrażenie, że to cukierkowa, przesłodzona opowiastaka o miłości, ale to samo myślalam o "Ogeodzie Zuzanny" i bardzo się pomyliłam. Może w wolnej chwili się jednak na nią skuszę...

    Pozdrawiam i zapraszam:
    biblioteka-feniksa.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To taka współczesna bajka na bożonarodzeniowy czas - o miłości, o skarbie, o kłopotach różnego rodzaju, o codziennym życiu.

      Usuń
  3. Uwielbiam twórczość Witkiewicz, a Rogozińskiego mam w planach, jednak ta książka w ogóle mnie do siebie nie przyciągała. Do tego trafiłam na kilka negatywnych opinii, które utwierdziły mnie w przekonaniu, że jednak ten tytuł sobie odpuszczę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tu bardziej czuję pióro Witkiewicz niż Rogozińskiego, a jak znasz" Pracownię dobrych myśli", to zajrzysz do Miasteczka, do Kalinki, pani Wiesi, Tomasza i Floriana...

      Usuń
  4. Ale narobiłaś mi na tą książkę ochoty :)

    OdpowiedzUsuń

Gościu, atramentowy ślad zostaw po sobie,
A na każdy komentarz odpowiem wnet Tobie.