Tytuł:
Tylko dobre wiadomości
Wydawnictwo: Filia
Liczba stron: 416
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Data wydania: 2018
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Data wydania: 2018
ISBN: 978-83-8075-384-6
Dziennikarka
Izabela Oster z dnia na dzień rzuca pracę w telewizji. Nie wszystko jednak
toczy się po jej myśli. Nowe oferty pracy nie spływają, a pracodawcy nie pukają
do jej drzwi. Na szczęście przyjaciółka, Kamila Rudnicka-Clement, składa jej
propozycję nie do odrzucenia. Kobieta odziedziczyła bowiem podupadające pismo
dla pań, natomiast Izabela ma jej pomóc w odzyskaniu dawnej świetności
magazynu. Muszą tylko przeprowadzić się do Krakowa… Obydwie przyjaciółki stają
przed bardzo trudnymi decyzjami. Ale właściwie dlaczego miałyby nie podjąć wyzwania?
Życie pisze różne scenariusze, a do odważnych świat należy. Kobiety rzucają się
w wir pracy. Los przygotował dla nich wiele niespodzianek: porywającą wenecką
podróż, odzyskaną przyjaźń, wiosenny Kraków odkrywany na nowo, a wreszcie
miłość… Bo wszystko jest możliwe, tylko trzeba chcieć i odważnie spoglądać w
przyszłość.
Tak. Tylko dobre wiadomości. Sama mam już dosyć tych złych, które czają się na mnie zewsząd. (s. 56)
Sobota
upłynęła mi pod znakiem zimy w TV i Tylko
dobrych wiadomości Agnieszki Krawczyk. Po raz pierwszy zetknęłam się z
piórem autorki i cóż, jej styl przypadł mi do gustu – lekko się czyta i wcale nie
o banalnych sprawach.
Czasami trzeba
się zatrzymać, żeby ruszyć naprzód. (s. 133)
I
tak postępują główne bohaterki Kamila Rudnicka-Clement i Izabeta Oster, choć do
zmian popchnęły je okoliczności i los. Przejście z TV do prasy czy zajęcie się
prowadzeniem czasopisma to duże zmiany w życiu kobiet. Przeprowadzają się z Warszawy
do Krakowa. Każda z nich pisze nowy rozdział w swoim życiu. Jeszcze nie wiedzą,
że ich przyjaźń trwająca od lat zostanie wystawiona na próbę. Nie wiedzą, kogo
spotkają na swej drodze, z jakimi problemami przyjdzie im się zmierzyć.
Wtykanie nosa w
nie swoje sprawy to głównie zadanie dziennikarzy. (s. 284)
Czasopismo
„Stylowa Kobieta” odziedziczone przez Kamilę po byłej teściowej nie wiadomo
jakim cudem utrzymuje się wciąż na rynku wydawniczym, ponieważ nie nadaje się
do czytania. Ale przyjaciółki mają już pomysł na zmiany, a zaczynają je od
tytułu – „Panie przodem!”. Idzie nowe. Tylko trochę w tym przeszkadza przyjaciółka
zmarłej właścicielki. Autorka pokazuje, jak zmienić profil czasopisma i je
samo, jak rozmawiać z dziennikarzami w różnych sytuacjach, jak motywować do
pracy i jak samemu ciężko pracować. W pewnym momencie gazeta schodzi na dalszy
plan, a na pierwszy wysuwa się wątek amerykańskiego pisarza i miłość. Dziennikarstwo
prasowe zaczyna się przeplatać z telewizyjnym. W ogóle to w tej wielowątkowej powieści
poruszonych jest dużo zróżnicowanych tematów dotyczących życia zawodowego i osobistego
bohaterów, że trudno by było wszystkie poruszyć i omówić. Dużo się dzieje, wiele
komplikacji, ale wszystko się pięknie wiąże i uzupełnia w spójną całość, dążąc
do dobrych wiadomości.
My jesteśmy
chłopaki honorowe, miejscowe, wszyscy nas tu znają i wiedzą, że Rysiek i Płetwa nie rzucają słów na wiatr.
(s. 49)
Bohaterowie
dobrze wykreowani, każdy z nich to indywidualista. Kierowniczka z ciętym
językiem i księżniczka oraz ekscentryczna ciocia Viola od razu zyskały moją
sympatię, trochę oporniej poszło z psychologiem i jego postrzeganiem związków,
ale z czasem jego analizy, terapie, rady rzucają nowe światło na problemy. Jednak
do mnie najbardziej przemówił malowniczy element społecznie użyteczny, czyli
Rychu i Płetwa. Ci dwaj panowie stali na straży elegancji i kultury, znali się
na starych filmach, sypali złotymi myślami, a poza tym robili wiele innych różnych
rzeczy, i to bardzo dobrych, co może zaskoczyć wielu czytelników. Bo owi malowniczy
lokalsi byli konieczni do prawidłowego funkcjonowania krakowskiej dzielnicy
Grzegórzki. Są jeszcze bohaterowie zwierzęcy – głównie psy różnych ras (kocham
autorkę za to!) oraz nietuzinkowy kot. W naturalny sposób autorka poruszyła
kilka ważnych problemów dotyczących ludzi, ich postrzegania oraz zwierząt. Daje
to do myślenia.
Zazwyczaj tak
jest, że wyolbrzymiamy swoje problemy. Po czasie okazuje się, że są mniejsze i
bardziej banalne, niż nam się wydawało. (s. 392)
Tytuł
i okładka są bardzo optymistyczne, ogólny wydźwięk powieści także. Jednak po
drodze bohaterom nie brakuje kłopotów, problemów, dylematów. Najczęściej dostarczają
ich ludzie – nowy prezes w telewizji, skomplikowane relacje rodzinne, złe
interpretowanie zachowań ludzkich, narzucanie swojej woli innym, kłótnie,
rozstania w gniewie. Powieść ma wymiar także psychologiczny, a to dzięki szarlatanowi
i specjaliście od internetowych związków, niekonwencjonalnemu psychoterapeucie
Adamowi Szotowi. Z powieści można się dowiedzieć kilku ciekawych rzeczy z
dziedziny psychologii, a przy okazji inaczej spojrzeć na pewne życiowe kwestie
w ramach darmowej sesji terapeutycznej z najnowszą książką Agnieszki Krawczyk w
ręce.
Po prostu
rzeczywistość nie sprostała marzeniom. Tak często bywa. (s. 28)
Tylko dobre wiadomości to dobry romans
z nutą humoru, z kulturą, literaturą, książkami, przyrodą i zabytkami w tle, osadzony
w przepięknych i klimatycznych sceneriach. Zainteresujcie się ekologią, jedźcie
na festiwal food trucków do Krakowa, w Wenecji odwiedźcie niezwykłą księgarnię
i zapomniany ogród, przeczytajcie nowe czasopismo, rozejrzyjcie się za miłością
i szczęściem. Pogdybajcie na wieloma Waszymi sprawami, siedząc na palecie zajadając
się hamburgerem.
A żyje się tylko
raz i drugiego takiego samego momentu nie będzie. (s. 392)
Książka
przeczytana w ramach wyzwań:
Książkę mam w planach. Bardzo podoba mi się okładka.
OdpowiedzUsuńMnie wpierw zauroczył tytuł, a potem okładka.
UsuńBędę niebawem czytać tę książkę. Czuję, że się nie zawiodę.
OdpowiedzUsuńZatem miłej lektury życzę.
UsuńRomanse są zawsze u mnie mile widziane :)
OdpowiedzUsuńWiem! :)
Usuń