Strony

piątek, 20 lipca 2018

Południca Oriana


Autor: Pati Maczyńska
Tytuł: Południca ze Świątyni Słońca
Seria: Dziedzictwo Południcy
Tom: 1
Wydawnictwo: Novae Res
Liczba stron: 196
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Data wydania: 2015
ISBN: 978-83-7942-715-4


W tym roku mieli w planach odnalezienie ukrytej w lesie w Nowinach Horynieckich pradawnej Świątyni Słońca. (s. 16)
Dzięki uprzejmości autorki, Pati Maczyńskiej, otrzymałam pierwszy tom serii Dziedzictwo Południcy, czyli Południca ze Świątyni Słońca. Okładka od razu przykuła moją uwagę swoją kolorystyką i symboliką, a tytuł zajaśniał słonecznym blaskiem.
Jestem świadkiem historii, a nie wytworem współczesności. Jestem pradawną strażniczką Świątyni Słońca. (s. 31)
Oriana Sowińska wraz z synem Kacprem i Gruszyńskmi wyrusza na majówkę na Roztocze, aby odnaleźć Świątynię Słońca – Polskie Stonehenge. Ciągnie ją do zamierzchłej historii miejsc kultu, lubi odkrywać i dotykać śladów przeszłości., dlatego wiele spodziewa się po od dawna planowanej podróży. Na miejscu w lesie grupa się rozdziela. Oriana z synem dzięki sowie szybko odnajduje kamienny krąg. Akurat wybija południe. Sowa zamienia się w młodą dziewczynę, która wyglądała jak Oriana. Okazało się, że to jej praprapra…babka szukająca od wieków utraconej miłości. Oriana jest jej ostatnią szansą na odnalezienie zaginionej mogiły ukochanego Światosława i zdjęcie rodzinnej klątwy…
No to chodźmy, przygoda czeka. (s. 41)

Przygody czekają, robi się coraz ciekawiej, niż ktokolwiek by się spodziewał. Bohaterka musi być otwarta na znaki, a z drugiej strony uważać na grożące jej niebezpieczeństwo. Bliźniacza siostra Oriany – Damroka będzie na nią czyhać i zsyłać nieszczęścia. Mimo wielu niewiadomych Oriana chce pomóc swej przodkini zdjąć klątwę nieszczęśliwej miłości, bo i sama tego uczucia nie zaznała – klątwa wisiała nad każdym jej wybrankiem, dlatego kobieta samotnie wychowuje Kacpra. Razem bawią się w czytanie run i fascynują przeszłością. Trop wiedzie ich na Pomorze. Już wiedzą, gdzie spędzą wakacje z ciocią Brygidą, przyjaciółką Oriany.
No dobra, jestem wiedźmą. (s. 78)

Od początku powieści główna bohaterka ciekawi czytelnika. To intrygująca osóbka z trudnym charakterem. Wyróżnia się spośród innych, ma szalone pomysły i nie sposób się przy niej nudzić. Czarować może i nie umie, ale może jakoś podświadomie rzuca uroki i przyciąga uwagę innych. Odkąd spotkała Południcę w Świątyni Słońca przytrafiają się jej dziwne rzeczy. Nawet zaczyna się nią interesować pewien archeolog pracujący na cmentarzysku słowiańskim.
Jest południe, pora Południcy, jej magia ochronna jest najsilniejsza. (s. 123)
Czuć w powieści obecność duchów przeszłości. Przywoływane duchy i bóstwa słowiańskie oraz wierzenia i legendy przenoszą czytelnika w starożytną, na wpół baśniową przeszłość. Dziwne sny Oriany pełne symboli oraz sowa towarzysząca bohaterom niemalże od początku budują atmosferę niesamowitości. Aurę tajemniczości roztaczają także niezwykłe krajobrazy polskiej przyrody, dzieła Matki Natury, pięknie opisane przez autorkę. Aż prosiłoby się o zdjęcia tych autentycznych miejsc, choćby prawdziwej Świątyni Słońca i skamieniałych sekwoi.
Wszystko to było takie nierealne, jakby było snem. (s. 167)
W tej raczej niepozornej książce współczesność przeplata się z legendami, magią i wierzeniami dawnych Słowian, o których niewiele wiemy. Mokosz, Dobrochoczy, Południca, Damroka, Światosław to imiona postaci sprzed wielu, wielu wieków, które ponownie zostały wypowiedziane i ożywione. Wystarczyło je tylko umiejętnie wpleść we współczesną fabułę, aby całość mogła oczarować czytelnika. W końcu wywodzimy się od Słowian, to nasi przodkowie i wypadałoby choć trochę poznać swoją odległą przeszłość. To naprawdę fascynujący temat. Polskie strzygi, wyszymory, bubacze, szyszaki i inne upiory intrygują już samymi nazwami. I na pewno są ciekawsze od tych zagranicznych. Ale to moje zdanie.
To zaczyna być skomplikowane. (s. 80)
Autorka stworzyła interesującą powieść dla młodzieży, w której postawiła na polskość i słowiańskość. Fabuła nie powiela znanych mi schematów, dlatego zaciekawia od początku różnymi rozwiązaniami i zwrotami akcji. Jest i groźnie, i śmiesznie, i miłośnie. Dobrze się czyta, styl jest przystępny i komunikatywny, choć może czytelnika zaskoczyć nieco młodzieżowy sposób wypowiadania się dorosłych bohaterów. W pewnym momencie zaczęło mnie nieco drażnić nadużywanie przez nich „no” i „ok”, jakby nie istniały inne słowa. Autorka dotknęła również tematu przemocy w szkole, napomknęła o nim, jakby zrobiła to przypadkowo. Można by było ten wątek zupełnie pominąć albo bardziej rozwinąć. Na uwagę zasługują dobre relacje matki z synem, dojrzałość chłopca, fascynacja przeszłością ziem Polski i kulturą dawnych Słowian, ochrona zabytków, piękno rodzimej przyrody.
Tylko że te bzdury chyba wcale nie są bzdurami. (s. 28)
Południca ze Świątyni Słońca to lektura w sam raz na letni czas. Poznajcie historię południcy, która straszy w Nowinach Horynieckich i poszukajcie wokół siebie magicznych miejsc. Może i Wasze życie zmieni się diametralnie, może i Wy będziecie mieli do wypełnienia misję. A może dzięki tej powieści ruszycie w Polskę, by odkrywać przeszłość ukrytą przed ludzkim okiem.
Autorce Pati Maczyńskiej serdecznie dziękuję za egzemplarz powieści.

Książka przeczytana w ramach wyzwań:
Pod hasłem

6 komentarzy:

Gościu, atramentowy ślad zostaw po sobie,
A na każdy komentarz odpowiem wnet Tobie.