Strony

czwartek, 21 lutego 2019

Koło gospodyń miejskich

Autor: Magdalena Witkiewicz 
Tytuł: Nie ma jak u mamy
Wydawnictwo: Filia
Seria: Milaczek
Tom: 4
Liczba stron: 248
Oprawa: miękka
Data wydania: 2018
ISBN: 978-83-8075-529-1


Kiedy tak naprawdę zaczyna się kryzys wieku średniego, czy jedwabna piżama to odpowiedni strój by wystąpić przed własnym szefem i czy łatwo jest zwolnić nianię i wdrożyć „Projekt Matka” to tylko niektóre z wyzwań, przed którymi staną bohaterki bestsellerowej serii o Milence. Po przeczytaniu tej książki zapragniesz przytulić wszystkich, których kochasz!

Po kilku latach Magdalena Witkiewicz napisała czwarty tom serii Milaczek – Nie ma jak u mamy. Są starzy i nowi bohaterowie i duży przeskok czasowy.
Jest Milena, wyrośnięty Bachor z tatą Jackiem, Zosia ze Staszkiem, Parys Antonio. Poznajemy małego Stanisława i jego mamę bizneswoman Edytę, której życie jest zaplanowane od A do Z; małą Klarę i jej mamę wdowę Anielę z artystyczną duszą, która ledwo wiąże koniec z końcem; córkę Zosię i mamę Kamilę, fotografkę, joginkę, szczęśliwą mężatkę. Jest Milena i jej dzieci 4-letni Franek i 10-letnia Pola. Wszystkie młode mamy miały inne wyobrażenie o sobie, lecz gdy się poznały, okazało się, że prawda jest zupełnie inna. W krótkim czasie między kobietami rozwija się przyjaźń, zaczynają sobie pomagać w różny sposób, ich życie radykalnie się zmienia. Razem jest milej i czas szybciej płynie, korzystają też na tym maluchy. Korzystają one same. Bohaterki są matkami i mają matki, lecz one są daleko – czasami fizycznie, czasami mentalnie, psychicznie, charakterologicznie.
Każda mama jest czarodziejką. (s. 82)
Każda mama w oczach dziecka, niezależnie od wieku, jest kimś więcej niż zwykłą kobietą. To matka intuicyjnie czuje, wie, co zrobić, by uczynić swoje dziecko dobrym człowiekiem. To ona daje z siebie tyle, ile może, ale też trochę musi zostawić dla siebie, bo równowaga życiowa jest ważna. W powieści pojawia się temat, która kobieta jest matką dla dziecka – ta biologiczna, czy ta przyszywana. Miłości matczynej chyba nic nie przebije, więc… najlepiej u mamy. Jest też miłość małżeńska i o nią również trzeba dbać, a Milaczek, jak to Milaczek, potrafi szukać dziury w całym i dorabiać filozofię. Ta książka to hołd oddany matkom.
Mam teorię, że nasze życie to taka szuflada. I mamy je dokładnie takie, jak sobie w niej poukładamy. (s. 151)

Dużo w powieści mądrości życiowych, rad od serca, sposobów na rozwiązanie problemów. Autorka uświadamia czytelniczkom, że porażki też są w życiu potrzebne, a i one mogą okazać się sukcesem czy etapem na drodze do szczęścia. Każdy problem da się przeskoczyć, tylko trzeba trenować. Spodobała mi się teoria „szufladowa”. I coś w niej jest. Taka analogia, jeśli ktoś zna tę teorię – porządek w szafach, na biurku, a porządek w głowie.
Powieść się czyta sama, choć trzeba się pilnować, gdyż w mnogości nowych osób matek i dzieci można się na początku pogubić. Częste przeskoki między poszczególnymi wątkami wybijają z rytmu. Zosia tylko w domu i przy komputerze, nie szaleje poza miastem, za to Bachor to już nie bachor(!), 500+ będzie czy nie będzie, i ta biała bluzka. Trochę się zawiodłam, gdyż niektóre wątki zostały napoczęte, rozgrzebane, czy niedokończone – remont domu Zosi, nowa miłość Bachora, co z matką Anieli i Edyty? Można by było dopisać, chyba że autorka planuje kolejny tom.  Ja czuję niedosyt, choć najważniejsze słowa padły.
I się sama ze sobą pogodzisz, to pogodzisz się ze wszystkim dookoła. (s. 218)
Nie ma jak u mamy to kolejna mądra i ciepła powieść z nutą humoru o kobietach, ich uczuciach, radościach i kłopotach. O kobietach, które stoją na rozdrożu, które nie mają pomysłu na życie, które mylnie postrzegają szczęście. O przyjaźni i wsparciu, wymianie doświadczeń, umiejętności, pomocy z dobrego serca, o pomysłach na rozkręcenie interesu. Bo warto wierzyć w szczęśliwe zakończenie.

Książka bierze udział w wyzwaniu:


6 komentarzy:

Gościu, atramentowy ślad zostaw po sobie,
A na każdy komentarz odpowiem wnet Tobie.