Strony

czwartek, 18 kwietnia 2019

Pawłowy Massatchusetts


Autor: Roma J. Fiszer
Tytuł: Chata nad jeziorem
Wydawnictwo: Edipresse Książki
Liczba stron: 400
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Data wydania: 2019
ISBN: 978-83-8164-014-5 





O Romie J. Fiszer jako blogerka słyszałam, lecz nie miałam okazji czytać jej powieści. Gdy trafiła się okazja, sięgnęłam po tę najnowszą, po Chatę nad jeziorem.
Zburzył swoim wyglądem cały ład i piękno, jakie sobie wokół zbudowałam. (s. 12)
Vanessa Redzikowska ma trzydzieści lat i na miesiąc przed ślubem odwołała uroczystość. Jej miłość od czasu szkoły średniej raptownie diametralnie zmieniła swój image. Na głowie Andrzeja zabrakło włosów, na szyi zawisł gruby, złoty łańcuch, a na ramionach i karku pojawiły się tatuaże. Było „coś” jeszcze na facebooku. Jako malarka, artystka Vanessa nie mogła się pogodzić z tymi zmianami narzeczonego. A może nie chciała? Pokłóciła się z rodzicami. Załamała się i zamknęła się w swoim małym mieszkaniu w Gdyni. Post od wszelkich kontaktów i wyjść z domu.
Samotny Gbur: Bo jestem gburem o nie najgorszych manierach, no i łaknącym dobrego słowa. (s. 40)
Po trzech miesiącach wraca do życia. Na portalu randkowym „Artystyczne dusze” zakłada konto Zosia Trójmiejska. Poznaje malarkę Emilię z Krakowa i rzeźbiarza z Kaszub, Samotnego Gbura. To Paweł Noszko to artysta rzeźbiarz, przedsiębiorca z wielozadaniowym procesorem, a w życiu prywatnym samotnik. W ciekawych okolicznościach przyrody dochodzi do spotkania portalowej Zosi z portalowym Gburem. Zanim malarka zauroczy się Pawłem, najpierw pojawia się pomocna dłoń i przyjaźń, pięknie rozwijająca się przyjaźń.
…a ze szczęścia omal z butów nie wyskoczę! (s. 329)

Początek powieści mnie nie porwał, dopiero pierwsze rozmowy kobiet na czacie. Emilia tryskała humorem, była szczera do bólu, żartowała i szczypała ironią. Zarażała pozytywną energią. Przy niej Vanessa zaczęła być na nowo dawną sobą. Ciekawiej się robi, gdy do rozmowy dołącza Samotny Gbur, a jeszcze ciekawiej, gdy Vanessa jedzie swoim uno na Kaszuby… Autorka buduje sielankę, okraszą ją też szczyptą dziegciu. Rozmowy Pawła i Vanessy wciągały i mnie do konwersacji. Było zbyt idealnie, zbyt sielankowo i czekałam na jakieś tąpnięcie. Tąpnęło, porządnie. Autorka zaserwowała ciąg nieszczęśliwych zdarzeń, nieszczęście za nieszczęściem, tragedia za tragedią. Tak trochę przeszła ze skrajności w skrajność. Na szczęście był pozytywny wydźwięk kumulacji dramatycznych zdarzeń – wiele dobra się z tego narodziło. Małe cuda.
To miejsce… – Vanessa wysunęła ramię w kierunku drugiego brzegu – …i sama chata kolejny raz dokonują cudu. (s. 382)
Pawłowe Massachusetts to zwykła, stara chata nad jeziorem ukryta pomiędzy Wzgórzami Szymbarskimi na Kaszubach. Bardzo urokliwe miejsce, malowniczo położone. Chata jeszcze nie do końca jest wykończona, ale to, co zostało już zrobione przez właściciela, zachwyca. W tym miejscu jakoś inaczej patrzy się na życie. W dodatku dzieją się magiczne rzeczy, cuda. Jakie? Nie zdradzę, ale tego głównego można się łatwo domyślić. Po pozostałe odsyłam do książki. Jedno Wam powiem – chciałabym się tam zaszyć na jakiś czas i przygarnąć Pawłowego aniołka, móc popatrzyć na powstawanie obrazów i rzeźb, skosztować wędzonej rybki.
Przypatruję się wam i widzę, że potraficie ciekawie rozmawiać. (s. 311)
W powieści autorka kilka razy podkreśla, jak ważna w życiu jest rozmowa, ile od niej zależy, na co ma wpływ, czego pozwala uniknąć. Czytelnik znajdzie tu rozmowy na poważne, życiowe tematy, inne będą pełne jak piórka aluzji, jeszcze inne dostarczą ogromu wiedzy, a także ciekawostek historycznych o Muzeum Hymnu Narodowego, Trójmieście i Krakowie. Za te informacje historyczne, prawdziwe perełki, serdecznie autorce dziękuję. Zostałam nimi bardzo pozytywnie zaskoczona. Poczułam tylko niedosyt informacji o Kaszubach i kaszubskich legend, którymi raz uraczył mnie pan Bogdan Piepki. Z kolei smakowity opis konsumpcji kanapki ze smalcem i ogórkiem to prawdziwy majstersztyk. I taki mój mały zarzut. Zgrzytało mi onomastycznie w imionach i nazwiskach niektórych bohaterów: Vanessa Redzikowska, Gizela Noszko, Korynna Stromy. Zbyt wydumane, zbyt wymyślne.
Chata nad jeziorem to powieść obyczajowa malowniczo położona, w której rodzi się przyjaźń, rodzi się miłość, rodzi się zgoda, zdrowie się polepsza, a splot zaskakujących okoliczności sprawia, że zdarzenia i emocje tworzą życiową sinusoidę.

Za egzemplarz książki dziękuję wydawnictwu:
 

Książka bierze udział w wyzwaniu:

4 komentarze:

  1. Myślę, że ta książka mogłaby mnie zainteresować. Mam już zapisany jej tytuł.

    OdpowiedzUsuń
  2. No zdecydowanie zgodzę się z tymi imionami i nazwiskami bohaterów... nawet trudno je przeczytać...

    OdpowiedzUsuń

Gościu, atramentowy ślad zostaw po sobie,
A na każdy komentarz odpowiem wnet Tobie.