Strony

środa, 7 sierpnia 2019

Spotkania w Leśnej Ostoi


Autor: Joanna Tekieli
Tytuł: Spotkanie w Pensjonacie Leśna Ostoja
Wydawnictwo: Filia
Seria: Pensjonat Leśna Ostoja
Tom: 3
Liczba stron: 344
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Data wydania: 2019
ISBN: 978-83-8075-715-8


Półmetek wakacji za nami, czas ponownie pojechać do Drzewia, tym razem z ostatnim tomem trylogii Spotkanie w Pensjonacie Leśna Ostoja Joanny Tekieli.
My będziemy pilnować, żeby się żadne więcej nieszczęścia potomkom Drzewieckich nie przytrafiły. (s. 158)
Pensjonat Leśna Ostoja i Drzewie to dla Justyny i jej rodziny była oaza spokoju. Była, gdyż z czasem nadciągnęły czarne chmury. Rok zaczął się stypą w pensjonacie. Po wsi krąży złodziej i wykrada ludziom żywność z kopców i siano ze stodół. Nikt go nie może przyłapać na gorącym uczynku. Ludzie patrzą na siebie wilkiem, ich niepokój wzrasta. Justynę zdziwiły bohomazy na ogrodzeniu, a potem dwie przebite opony, lecz to inne, bardziej niebezpieczne wydarzenie przestraszyło ją nie na żarty. Bez szpitala się nie obeszło i bez wyrzutów sumienia. Ktoś zburzył poczucie bezpieczeństwa i spokój Milskich. Ktoś zadbał o to, by się „nie nudzili”. Ktoś chce zaszkodzić Justynie i jej rodzicom. Ktoś chce ich wykurzyć z pensjonatu i Drzewia. Życie w napięciu i oczekiwaniu na kolejne zdarzenie dodatkowo rozstraja nerwy. Zostać czy wyjechać?
Mieli wsparcie całej wsi. (s. 152)
Mieszkańcy Drzewia stają po stronie Milskich, wiele im i pensjonatowi zawdzięczają. Nie są oni dla nich gośćmi, tylko swoimi, drzewiakami. Po poważnym incydencie naruszającym mir pensjonatu gotowi są bronić ich i stary dwór drzewiecki, oferują im bezinteresowną pomoc, dodają otuchy. Stara Kwietniowa z widłami poszłaby na wroga. Milscy czują życzliwość i serdeczność, wiedzą, że zostali zaakceptowani i przyjęci jak swoi. Jednak komuś ciągle jest to nie w smak.
No i chyba zadziałała na ciebie magia Drzewia. (s. 143)

Magia Drzewia bez wątpienia działa nie tylko na mieszkańców pensjonatu i ich gości, ale też na czytelnika. Niezależnie od pory roku jest tu po prostu przepięknie! Panuje tu cisza i spokój, ptasie trele pobudzają do życia, leśne powietrze koi skołatane nerwy i wprowadza w dobry nastrój. Malownicza okolica gwarantuje ciekawe, piesze wycieczki i dreszczyk adrenaliny. Tu przyroda jest na wyciągnięcie ręki i nikt nie waha się z tego skorzystać, a wręcz czerpać garściami. Leśna głusza i wieś na końcu świata stały się przystanią dla miastowych głuptoków, by odpoczęli od zgiełku miasta.
Ja jestem ogólnie spokojny i bardzo cierpliwy. Tylko moje komórki w mózgu w większości są nerwowe… (s. 105)
Mimo niebezpiecznych zdarzeń powieść nie jest pozbawiona humoru. Przekomarzania trzech Muszkieterów gwarantują poprawę humoru, tak samo jak reakcje kobiet na urodę Igora. Z kolei Justyna to mistrzyni w wywoływaniu głupawki, nawet gdy jest śliczna jak z obrazka „bardziej jak z Boscha niż z Tycjana”. Ona wie, jakie zjawisko naukowo udowodnione zachodzi w szafie. Na pierwszym miejscu pod względem osobowości, charakteru, siły i humoru stawiam starą Marcelinę Kwietniową! Twarda sztuka. W gębie mocna – jak puści wiązankę gwarą, to się ino uszy czerwienią, ale i silna jak tur, bo współczesne chłopy to przy niej… lebiody straszne i płochliwe jak zając spod miedzy. Nie raz i nie dwa stara kwietniowa zadziwi i rozbawi czytelnika.
Weź przestań się tak puszyć, bo podłoga się pod tobą zawali. (s. 167)
Ten tom mknie przez rok kalendarzowy niczym strzała, od stypy do wesela. Dobrze to i źle. Autorka porusza wiele spraw codziennych, w których przewijają się smutki i radości, w których nie brak momentów dramatycznych i niebezpiecznych. Pokazuje siłę rodziny i przyjaźni, wzajemne wspieranie się i dbanie o bezpieczeństwo. Pokazuje, jak łatwo zburzyć spokój domowników pensjonatu, czego nawet obecność czujników i kamer nie naprawi, ale warto mieć psa. Autorka buduje wspólnotę mieszkańców wsi opartą na życzliwości i niesieniu pomocy, dbaniu o bezpieczeństwo sąsiada. Zajmuje się poszerzaniem oferty pensjonatu, nawiązywaniem współpracy, zdobywaniem klientów. Mimowolnie podkreśla, jak istotna jest umiejętność samoobrony czy zatrzymania złodzieja na gorącym uczynku. Drobna Michasia wiedzie w tym prym.
Przy natłoku wątków czasem traktuje je autorka po macoszemu. Ewidentnie zabrakło mi sceny „wyjaśnienia” kradzieży, o której jest mowa na początku i na końcu powieści, choć można się domyślić co i jak. Podobnie ze sprawą Japończyków. Ani słowa o spotkaniu ich z Justyną w żółto-niebieskiej karnacji i podmalowanym okiem, ani o prezentacji, która z pewnością zaciekawiłaby czytelnika, skoro była zaskakująca i lepsza. Czasem zabrakło mi zdania czy dwóch do połączenia wydarzeń rozdzielonych upływem czasu, np. powiadomienia prezesa o nieobecności Justyny. Aż się prosi, by dodać kilka scen, rozbudować nieco te istniejące, dopisać zdanie tu i tam.
Kocham to miejsce… (s. 231)
Spotkanie w Pensjonacie Leśna Ostoja to spotkanie ze znanymi bohaterami i tymi zupełnie nowymi. Poznacie Władka i Włodka, rudą i Lunę, wójtową z sąsiedniej wsi i rzeźbiarkę. Powieść daje odpocząć ciału i duszy, wzmacnia rodzinę i przyjaźń, znajduje miłość, buduje stosunki dobrosąsiedzkie, koi zielonością, zachwyca przyrodą, zachęca do czytania i miłowania książek, daje siły do zmagania się z codziennością na przekór doznanym problemom i troskom. Zielono mi!

Książka bierze udział w wyzwaniu:

9 komentarzy:

  1. Nie znam tej serii i jak na razie nie mam jej w planach.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawa książeczka. Lubię motywy polskiej wsi.

    OdpowiedzUsuń
  3. Chciałabym znaleźć się w takim pensjonacie. Tę serię mam na uwadze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja również z chęcią wybrałabym się do takiego pensjonatu.

      Usuń
  4. Chyba trochę nieuważnie czytałaś, bo jest wyraźnie powiedziane kto i dlaczego kradnie. O spotkaniu z japońską delegacją też jest parę zdań - moim zdaniem dobrze, że nie więcej, bo nie o tym jest ta książka. Mnie całość podobała się bardzo i nie mam zastrzeżeń ale wiadomo - każdy ma swój gust. Pozdrowienia - Monika

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moniko, przeczytaj uważnie przedostatni akapit mojej recenzji.

      Usuń
    2. No właśnie przeczytałam. Scena wyjaśnienia kradzieży jest bardzo wyraźna i moim zdaniem wcale nie potraktowana po macoszemu,tylko jak sądzę, autorka zostawia oczywiste rzeczy domysłom czytelników. Zresztą wiesz, ja nie jestem pisarką, więc w życiu bym nie "podpowiadała" autorce, co i jak powinna napisać, bo to jej książkę wydali...
      Oczywiście każdy ma swoje zdanie i to, co jednym wydaje się wadą dla innych jest zaletą. Pozdrawiam! Monika

      Usuń

Gościu, atramentowy ślad zostaw po sobie,
A na każdy komentarz odpowiem wnet Tobie.