Strony

piątek, 27 grudnia 2019

Marzenia nie tylko od święta


Autor: Magdalena Witkiewicz  
Tytuł: Uwierz w Mikołąja
Wydawnictwo: Filia
Liczba stron: 408
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Data wydania: 2019
ISBN: 978-83-8075-3916-9

Agnieszka pragnie spędzić Wigilię z babcią, ale ta ma zupełnie inne plany. Nie godząc się z tym, Agnieszka jedzie do domu babci położonego w samym środku lasu. Jednak jej tam nie zastaje. Jedna śnieżna noc powoduje, że droga do cywilizacji zostaje odcięta, na dodatek przez zaspy brnie do niej święty Mikołaj. Pięcioletnia Zosia chciałaby mieć choinkę tak ogromną, jak w centrum handlowym, a pod nią mnóstwo prezentów. Jednak tym razem jej Wigilia zapowiada się zupełnie inaczej… Robert, policjant, przyjmuje służbę w Święta, bo przecież wszyscy mają rodziny, a on jest samotny. Więc może się poświęcić. Sam w wigilijny wieczór jest też pewien starszy pan z długą siwą brodą, ale mu w ogóle to nie przeszkadza. Jest przekonany, że lubi samotność, a ludzi lubi tylko z daleka. Jego żona natomiast ma aż nadto towarzystwa zwariowanych pensjonariuszy pewnego domu opieki.

„Aaa, to wy kupujecie prezenty!” – powiedziało entuzjastycznie gumowe ucho, moja bratanica, która zamiast jeść sałatkę, podsłuchiwała przyciszone rozmowy dorosłych. I jak tu wierzyć w Mikołaja? Jest na to sposób dla dorosłych – przeczytać książkę Uwierz w Mikołaja Magdaleny Witkiewicz. Tytuł i magiczna okładka zapraszają do udziału w przedświątecznym chaosie.
Agnieszko, nie musisz robić wielu rzeczy w życiu – zwykła mawiać – ale musisz je umieć robić. A przynajmniej nie bać się spróbować. (s. 16)
Czasem śnieg potrafi zrobić niespodziankę na Boże Narodzenie i się pojawić w ilości obfitej. Sypnęło na Kaszubach i niektórych odcięło od świata, w tym Agnieszkę, która przyjechała do babci. Gdyby nie lampka dla zbłąkanego wędrowca, Mikołaj nie dotarłby nie tylko do niej. W sytuacji kryzysowej sprawdza się filozofia życiowa babci. Nie ma to jak socjologiczny eksperyment i życie nudne-cudne.
Ludzi poznaje się nie tylko po ich czynach, ale też po tym, jak się do siebie odnoszą. (s. 41-42)

Autorka ukazała samotność osób starszych, których los w różny sposób zaprowadził do Domu Seniora Happy End. Ich marzenia i pragnienia, ich codzienność i osobowość zamieszkały razem z nimi. Jagoda i jej „Ja pier…”, Eleonora wybierająca się, Sabina podsłuchująco-czekająca, Malwina „pysznie” kucharząca, Janek i jego zabawa w „łonzimny” z pokazywaniem. Wielka ofiarność i dobre serce ludzi takich jak Krystyna Sadkowska, właścicielki Domu Seniora, lubiącej opiekować się innymi, procentuje i sprawia, że i starość bywa łatwiejsza do zniesienia. Lecz kij ma dwa końce – na drugim jest jej rozsypana rodzina.
Relacji z bliskimi nie da się kupić. Trzeba nad nimi nieustająco pracować. Każdego dnia. (s. 99)
W tej powieści bohaterowie stanowią przekrój społeczeństwa. Poznałam różne rodziny, ich bolączki i potrzeby oraz marzenia. Jak dużo zależy od wychowania dzieci, uczenia ich tradycji, zaradności i samodzielności życiowej, poświęcania im czasu. Jedna zła decyzja powoduje rosnącą przepaść, przez którą coraz trudniej zbudować most porozumienia. Trudniej spędzić czas z rodziną w ten szczególny wieczór, a przy tym odnaleźć siebie i nazwać swoje potrzeby, zacząć je spełniać, by nie pozostawały w sferze marzeń. Może warto nałożyć różowe okulary? Może warto skończyć z pracoholizmem? Chociaż w Wigilię nikt nie powinien być sam, to są i takie osoby, które pragną mieć święty spokój, bo się wybierają.
Jak mi powiesz, to będzie spodziewanka! (s. 95)
Skoro święta, to i prezenty, choć pięcioletnia rezolutna Zosia, nad wiek dojrzała przez życiowe doświadczenia, woli spodziewanki. Sceny z jej udziałem wywoływały uśmiech na twarzy, ale i zmuszały do innego spojrzenia na wiele rzeczy i zajrzenia za drzwi sąsiadów. Podziwiałam jej mamę, która wymyślała zabawy w dom, w rodzinę, w marzenia, a która sama bała się je nie tyle spełniać, co po prostu je mieć. Jedna dawno by kilka z nich spełniła, gdyby… Ta powieść to piękna książka o marzeniach, nie tylko tych na czas cudów bożonarodzeniowych, ale także na każdy dzień roku.
Wyjście z trudnych sytuacji nie zawsze prowadzi przez drzwi. Czasem mogą stać one otworem, a to i tak nic nie zmienia. (s. 49)
Kompozycja powieści to… poranki radiowe, w których dziennikarz radiowy na koniec odlicza dni do świąt. I najlepiej tę powieść czytać właśnie w korelacji z kalendarzem, odkrywając perypetie bohaterów każdego przedświątecznego dnia aż do Wigilii. Najlepiej… Jednak gwarantuję Wam, że się nie da! Książkę przeczytałam prawie jednym tchem w świąteczny czas. Miałam świętować, czyli nie czytać i nie pisać recenzji, nie dało się. Ta książka wołała mnie do siebie skutecznie, choć mam kilka świątecznych powieści do przeczytania. Z wielu powodów trudno mi było oderwać się od lektury i perypetii bohaterów, których pierwowzory zapewne są gdzieś blisko nas, bohaterów bardzo ludzkich w swych potrzebach, marzących – wydawałoby się – o prozaicznych rzeczach. Wcale się nie dziwię, że w tak krótkim czasie od premiery książki zostały sprzedane prawa do jej ekranizacji. Ja już nie mogę się doczekać wersji filmowej! Moim zdaniem to jedna z najlepszych powieści pani Magdaleny.
Ale prezenty nie są od potrzebowania! Prezenty składają się z marzeń! (s. 45)
Doskonale wie o tym Zosia. Dowiedzą się też inni. Jedni mają moc sprawczą, inni są Mikołajami od urodzenia, ale wszyscy bez wyjątku potrzebują rodziny, miłości, bycia razem nie tylko od święta, kultywowania tradycji, spełniania marzeń, nadziei.
Uwierz w Mikołaja to wielowątkowa powieść utkana z ludzkich historii i marzeń w świąteczny czas. I choć wokół nas wiele jest ludzkich dramatów, czasami całkiem łatwo można im zaradzić ludzką dobrocią i życzliwością, wyciągnięciem pomocnej dłoni, podarowaniem różowych okularów. Czasem przydałoby się napić najlepszej herbatki na świecie w wykonaniu Malwiny! Uwierzcie w Mikołaja i... Mikołajowi oraz Superbohaterom!

Książka bierze udział w wyzwaniu:

10 komentarzy:

  1. Też słyszałam o ekranizacji😍
    Myślę że Czereśnie muszą być dwie też przeniosą na ekran🤔

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardziej wolałabym obejrzeć "Pracownię dobrych myśli".

      Usuń
  2. Takie książki na święta. Lekkie i przyjemne, ale często niosące z sobą o wiele więcej. Często są też niedoceniane. A ja je lubię. Może nie w nadmiarze, ale jednak. Z chęcią przeczytam tę pozycję. Zachęciłaś skutecznie. A i jeszcze podobno zaczęłaś wierzyć w Świętego :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam w planach, może za rok znajdę czas na tę książkę. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję. Zasyłam literkowe serdeczności!

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten tytuł już czeka na mojej półce :)

    OdpowiedzUsuń

Gościu, atramentowy ślad zostaw po sobie,
A na każdy komentarz odpowiem wnet Tobie.