Strony

środa, 18 marca 2020

Ukaż mi prawdę - fragment


Dziś fragment powieści Ukaż mi prawdę Agnieszki Rusin, którą objęłam patronatem medialnym.

– Wsiadaj – Kuba zawołał. – Spróbujemy ruszyć.
– Nie chcę, muszę rozprostować nogi. Przejdę się, skoro to niedaleko. Nie mam już dziś ochoty na jazdę czymkolwiek.
– Co ty wymyślasz? Wsiadaj, będziesz chodziła sama po lesie?
– A co w tym złego? W końcu sam wybrałeś to miejsce.
Kuba zamilkł, nie miał ochoty na kolejne sprzecz­ki, marzył tylko o prysznicu i łóżku. Ustąpił więc, tym bardziej że ich dom powinien pojawić się już za kolejnym zakrętem. Wiedział również, jak bardzo Alicja potrafiła być nieprzejednana w swoich postanowieniach, w dodatku lekarz zalecił jej długie spa­cery na świeżym powietrzu.
– Zgoda – odpuścił, spoglądając na żonę zmę­czonym wzrokiem. – Ale nie zbaczaj z drogi, nie­długo się spotkamy. Kieruj się tą dróżką. Za zakrę­tem – wskazał dłonią – znajdziesz stary dom.
– A gdzie jezioro?
– Za chwilę je ujrzysz – uśmiechnął się, przywo­łując na myśl cudowny widok, którym cieszył oczy podczas ostatniej wizyty i transakcji.

Biały jeep jechał przed nim. Alicja patrzyła chwi­lę na ten korowód, a potem przystanęła. Kiedy auta zniknęły za zakrętem, słyszała już tylko niestrudzo­ny stukot dzięcioła. Jego rytmiczne uderzenia odbi­jające się echem spowodowały, że uciekło z niej całe zdenerwowanie. Stała przy leśnej drodze otoczona mchami, paprociami i krzakami jagód. Rzucona w inny świat, dla niej tak odległy i dziki, nie potra­fiła cieszyć się pięknem tego miejsca. Nagle wyda­rzyło się coś przedziwnego. Jakieś dziesięć metrów od niej pojawiła się ni stąd ni zowąd młoda kobie­ta, a jej postać wydawała się jakby zamglona i nie­wyraźna. Jednak blada twarz i długie czarne włosy urzeczywistniały ją. Alicja zadrżała. Przeczucie nakazywało jej zachować dystans. Tajemnicza ko­bieta stała nieruchomo, przyglądając się jej. Alicji zabrakło słów, ona również przystanęła, nie mogąc się ruszyć ani wydobyć z siebie słowa.
Uważaj na siebie, ten las, jezioro i ludzie nie są tacy, jak się wydają – usłyszała, choć nie zauważyła, by usta dziewczyny drgnęły.
Przerażona chciała wołać o pomoc. Lecz po chwi­li nikogo już tam nie było. Ze strachem w oczach obróciła się wokół własnej osi, by upewnić się, że jest bezpieczna i sama. Krople potu wystąpiły jej na czoło, czuła, jak rośnie w niej panika. Od razu uzna­ła, że to nawrót choroby, że znowu ma omamy i że nigdy już nie zdoła uporać się z przeszłością.

* * * * *
– Po prostu nie lubię tłumów, zbyt wielu niezna­nych osób. Cóż, ostatnio nie radzę sobie z tym naj­lepiej.
– Też nie lubię takich spędów. Ale tutaj to jedyna rozrywka. I co, oswoiłaś już nowy dom?
– Sama nie wiem, na razie fotografuję, kocham to robić.
– Zawodowo?
– Miałam kiedyś własne wystawy, nawet sprze­dawałam zdjęcia i obrazy. Prowadziłam galerię sztuki, zanim… – urwała nagle.
– Zanim?
– Jesteśmy już na miejscu – zmieniła szybko temat. – Dziękuję za odprowadzenie – dodała spo­glądając na swój dom.
– Nie ma za co. Jeśli będziesz miała ochotę na wędrówkę po lesie, wystarczy poprosić, pokażę ci ciekawe miejsca, świetne, by je namalować.
– Dobrze, może kiedyś skorzystam. Jutro zakła­dam własną ciemnię, będę wywoływała te najnow­sze. Muszę przyznać, że jest tu pięknie i to jedyny pewnik jak dotąd. A fotografowanie jest jak magia, nigdy nie wiadomo, co się uzyska ani ujrzy. To jak tworzenie dzieła, coś zupełnie niesamowitego… – uśmiechnęła się.
– Cieszę się, że odczarowałaś to miejsce.
– Odczarowałam?
– Ostatnio kiedy cię spotkałem, byłaś w fatal­nym nastroju. Cała przerażona.
– Tak wiem, wtedy dziwnie się czułam, nie byłam sobą.
– O nic nie pytam. – Przyglądał jej się z uwagą.
Alicja spuściła wzrok.
– Powiedz, czy wiesz, kto w nim dawniej miesz­kał? – spytała, spoglądając na dom.
– To trochę dziwna historia. Jego poprzedni wła­ściciele po prostu, jak by to powiedzieć, zniknęli. Nagle i bez słowa. Ale ja za dużo nie wiem i nie chcę wiedzieć. Dla mnie ta historia się zakończyła dawno temu.
– Historia? Jaka? – Zmarszczyła czoło. – To dziwne, nie można przecież tak zwyczajnie zniknąć, pewnie gdzieś wyjechali.
– Nie mam pojęcia – odparł chłodno, wkładając ręce w kieszenie. – Robi się chłodno.
Alicja przez chwilę przyglądała się jego mocno zaciśniętej szczęce. Dałaby sobie rękę odciąć, że nie mówił jej całej prawdy.

Czy jesteście zainteresowani?

7 komentarzy:

Gościu, atramentowy ślad zostaw po sobie,
A na każdy komentarz odpowiem wnet Tobie.