Strony

wtorek, 11 stycznia 2022

Zenga, zenga, czyli jak szczury zjadły króla Afryki

Autor: Andrzej Meller

Tytuł: Zenga, zenga, czyli jak szczury zjadły króla Afryki

Lektor: Bartosz Głogowski

Wydawnictwo: EmpikGo

Typ książki: audiobook

Rozmiar: 462,3 MB

Czas trwania: 3 h 50 m

Data wydania: 2021

 

Od obalenia rządów Muammara Kaddafiego minęła dekada. Świadkiem tego był polski dziennikarz, specjalista od tematyki blisko- i środkowowschodniej Andrzej Meller, autor reportażu Zenga, zenga, czyli jak szczury zjadły króla Afryki.

Witamy w Libii.

Reportażysta i korespondent wojenny wprost z Sumatry ruszył do Libii, gdy tylko usłyszał o wybuchu rewolucji. Ludność libijska miała dość 42 lat dyktatury Kaddafiego, którego uważała za „notorycznego drania, kłamcę i oszusta”. Wzięła sprawy w swoje ręce. Serdecznie przyjmowała korespondentów zagranicznych i prosiła, by ci przekazywali jak najwięcej prawdy. Powstańcy stanęli głównie przeciwko opłacanym najemnikom, gdyż tylko jedna piąta kadafistów była Libijczykami. Napędzani wiarą i determinacją walczyli o wolność i normalne życie, będąc pewni, że żołnierze dyktatora nie dadzą im rady.

Nie miałem kamizelki ani hełmu.

Dziennikarz ruszył na front wojenny kompletnie nieprzygotowany na to, co go czeka. Postanowił zostać do końca konfliktu zbrojnego, by być świadkiem tych dramatycznych wydarzeń. Od maja do września 2011 roku przemieszczał się po różnych frontach wojennych. Narażał swe życie, by dostarczyć wiadomości z pierwszej ręki. Wyjeżdżał na front, drżał ze strachu – wszystko w imię prawdy i dziennikarskiej pasji. Wśród huków wystrzałów i serii z kałasznikowów oraz wezwań Allaha relacjonował wojnę. Raz nawet walczył z cenzurą powstańczą. Rozmawiał z powstańcami i ludnością cywilną. Nie przestał być wrażliwym człowiekiem. Poruszył go widok uśmiechniętej dziewczynki, której urwało nogę. Z krwawej wojny wyszedł bez szwanku.

Kontrastem dla obrazu wojny i śmierci cywili było wesołe życie korespondentów wojennych z różnych krajów. Mieszkając w willi w Misracie, udawali się na pikniki na plażę pod miastem, by się wyluzować. Tam bawili się, biegali po piasku z łuskami po nabojach, skakali po falach, żartowali. Odreagowywali i cieszyli się życiem.

Audiobook czytany przez lektora Bartosza Głogowskiego od razu przenosi słuchacza na linię frontu. Gdyby jeszcze dodać wszelkie odgłosy wojny, to dopiero rozmiar tamtych wydarzeń dotarłby z całą dramaturgią do słuchacza. Wszystkie rozdziały oprócz ostatniego to relacje z frontu i życia cywili, mierzących się z brakiem wody, prądu, internetu, środków medycznych, wysokimi cenami. Tylko ostatni rozdział to kronika wojny, kalendarium wydarzeń dla usystematyzowania ich przebiegu. Sam tytuł reportażu staje się zrozumiały dopiero pod koniec. Słowa dyktatora o powstańcach obracają się przeciwko niemu. Stają się niejako gwoździem do jego śmierci w stolicy Libii.

Utkwiły mi w pamięci niektóre zdarzenia – obietnica młodego kierowcy, który obiecywał, że po wojnie zrobi prawdziwe prawo jazdy; słowa stomatologa, który po stracie nastoletniego syna cieszył się, że ten jest u Allaha i ominą go takie problemy, jak szukanie pracy czy żony (śmierć dla Muzułmanów ma inny wymiar). Uderzyło mnie to, że pielęgniarki z Europy Wschodniej, pracujące na kontraktach w szpitalach, tęskniły za Kaddafim, „krzaczastym łbem”…

Karabiny nie mają narodowości

Zenga, zenga to krótki reportaż obiektywnie przedstawiający działania wojenne, walkę Libijczyków z reżimem Kaddafiego o niepodległość kraju, ich wolę walki i życie cywilów. To rzetelna relacja z z linii frontu, w której osobiste obserwacje przykuwają uwagę. Wydarzenia sprzed dekady wydają się odległe w czasie, ale wciąż są żywe dzięki temu reportażowi Andrzeja Mellera.

Numer akredytacji: 06/05/2020

 

4 komentarze:

  1. Dobrze, że to rzetelna publikacja. Być może się na nią skuszę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie warto :) jest bardzo ciekawa, a króciutka.

      Usuń
  2. Nie jestem fanką reportaży, więc tym razem spasuję.

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiedyś nie lubiłam reportaży, ale teraz dosłownie pochłaniam jeden za drugim i ten także musiałam przeczytać. Okazał się świetny, choć dość krótki.

    OdpowiedzUsuń

Gościu, atramentowy ślad zostaw po sobie,
A na każdy komentarz odpowiem wnet Tobie.