Autor: Maria Rodziewiczówna
Tytuł: Dewajtis
Wydawnictwo: MG
Liczba stron: 272
Oprawa: twarda
Data wydania: 2023
ISBN: 978-83-7779-932-1
Jak pies wierny będziesz i jak kur czujny, i nie dasz nikomu wziąć Orwidów dobra, chyba kto ci przyniesie drugą połowę tego sygnetu. Taka była umowa z nimi, zapamiętasz? Ja przysiągłem, a ty dochowasz? (s. 21)
W zeszłym roku pokochałam Lato leśnych ludzi Marii Rodziewicz. Teraz sięgnęłam po Dewajtis. I powiem Wam, że się zakochałam. Nie znam wszystkich książek pani Marii, niektóre tylko z ekranizacji, lecz Dewajtis uważam za najlepszą.
Stary Czertwan umiera. Ostatnia wola despotycznego ojca przysparza pierworodnemu synowi nowego ciężaru. Musi dodatkowo zająć się majątkiem Poświcie pozostawionym pod opiekę przez Kazimierza Orwida swojemu przyjacielowi. Marek staje się sługą Orwidów. Jego plany ułożenia sobie samodzielnego życia legły w gruzach. Nie pozwala mu na to wrodzone posłuszeństwo. Los młodego Żmudzina odmienia wiadomość o odnalezieniu w Ameryce jedynego dziecka tragicznie zmarłego Kazimierza – Ireny Orwid. Marek przekazuje jej fatalną spuściznę, by zająć się własnym życiem, lecz los ma wobec niego i opieki nad Poświciem zupełnie inne plany…
Przeniosłam się na Żmudź, w widły Dubissy i Ejni, w okolice gaju dębowego, w którym rósł wielki, stary dąb Dewajtis. Zauroczyła mnie okolica – spokojna, sielska, w pewien sposób majestatyczna. Dąb, symbol wytrzymałości, siły, potęgi, mądrości, ale też długowieczności i wieczności, kojarzony z królami, czuwa nad okolicą i Żmudzinami. To przyjaciel, powiernik, świadek historii, istota żywa. Przypatruje się wszystkiemu, nasłuchuje, wspiera, koi szumem liści. Jest i trwa. Ale i jego życiu w dąbrowie ktoś zagraża…