Strony

niedziela, 12 stycznia 2014

W moim ogródeczku



Autor: Tess Gerritsen
Tytuł: Ogród kości
Tłumaczenie: Jerzy Żebrowski
Wydawnictwo: Albatros
Liczba stron: 416
Oprawa: miękka
Data wydania: 2012
ISBN: 978-83-7659-714-0




Czasy współczesne. Julia Hamill dokonuje makabrycznego odkrycia na terenie nowo nabytej posiadłości w Massachusetts – wykopuje czaszkę kobiety noszącą nieomylne ślady popełnionej zbrodni. Odpowiedzi na pytanie, kim jest zamordowana, należy szukać w innej epoce. Boston, rok 1830. Norris Marshall, ubogi student medycyny zarabiający na utrzymanie i czesne uczestnictwem w ponurym procederze handlu zwłokami, staje się głównym podejrzanym w sprawie serii mordów. Straszliwie okaleczone ciała dwóch pielęgniarek i lekarza zostają znalezione w pobliżu szpitala uniwersyteckiego. Aby dowieść swojej niewinności Norris musi odszukać jedynego świadka, który widział zabójcę - piękną szwaczkę z bostońskich slumsów przekonaną, że będzie następną ofiarą...

Uwielbiam thrillery medyczne Tess Gerritsen! Dlatego z wielką przyjemnością sięgnęłam po Ogród kości. I ta okładka – czaszka wśród jesiennych liści! W trakcie czytania "Podziękowania" dziwiłam się słowom autorki. Zastanawiałam się, czemu ta powieść rodziła się w bólach przez długi rok.
Teraz już wiem dlaczego. Do tej pory w powieściach autorki akcja rozgrywała się współcześnie, dotyczyła różnych eksperymentów medycznych na ludziach, najnowszych technologii i badań medycznych, a przy tym także walki o władzę, o pieniądze, o prestiż. Ogród kości to zupełnie inna "bajka". Tu akcja rozgrywa się w dwóch wymiarach – współcześnie i w I połowie XIX wieku. Te dwa światy przenikają się i uzupełniają, dostarczają informacji, bowiem: Umarli odchodzą na zawsze, ale prawdę można wskrzesić[1].
A wszystko zaczyna się od listu datowanego na 18 marca 1888 roku… To on zapowiada nam poznanie historii Anioła Śmierci z West Endu i historię ciotki Margaret, to on wciąga w akcję. A zaraz potem przenosimy się do XXI wieku, by razem z Julią Hamill wykopać w jej nowym ogródku kości, szkielet człowieka. I tu zaczyna się ciąg wydarzeń prowadzących nas przez mroki historii medycyny i zagadkowych śmierci 2 pielęgniarek, lekarza i innych osób. Anioł Śmierci szaleje na ulicach, ale wybiera tylko niektórych ludzi. Morduje ich w specyficzny sposób, a przy tym sam wygląda dość zagadkowo, że nielicznym świadkom jego zbrodni, trudno jest go opisać prowadzącym śledztwo komisarzom z Nocnej Straży.
Muszę podziękować Tess Gerritsen za dużą i doskonale zaserwowaną dawkę historii medycyny. Mnie osobiście bardzo to interesuje. Dziś studiowanie medycyny wygląda bardzo podobnie, ale poziom wiedzy jest nieporównywanie większy. Szczególnie o zarazkach, gorączce połogowej i higienie. Czasami w trakcie czytania o sali porodowej w szpitalu lub sekcji miałam ochotę krzyknąć, by któryś z bohaterów umył ręce! Co kobieta umierała w czasie porodu lub tuż po nim właśnie z braku higieny. Przyszłe matki bały się iść do szpitala, bo obawiały się śmierci. Jeden z ówczesnych studentów medycyny, Oliver Wendell Holmes, stał się później znakomitością wśród bostońskich lekarzy, bo jako jedyny uważnie obserwował i analizował. W XIX wieku studentów medycyny przybywało, a nie mieli się na czym uczyć. Brakowało ciał do sekcji. I tu pole do popisu mieli rezurekcjoniści. Autorka zaskoczyła mnie tym wątkiem.
Ale to również opowieść o prawdziwym życiu w XIX wieku – życiu biedoty i wyższej, bardzo uprzywilejowanej sfery. Aż się prosi przypomnieć polskie przysłowie – Co można wojewodzie, to nie tobie smrodzie. To także opowieść o rodzących się uczuciach między bohaterami tymi współczesnymi, i tymi sprzed ponad 150 lat. Na pewno polubicie rozsądną 17-letnią Rose Connolly, która za wszelką cenę chroni swoją siostrzenicę Margaret, oraz bardzo obiecującego studenta medycyny z farmerskiej rodziny Norrisa Marshalla. A także współczesnych bohaterów – Julię i Toma, choć o nich niewiele wiemy. Co ich wszystkich łączy? Kości, ogród, wspólna historia i pewna rzecz. Jaki wniosek po przeczytaniu tej książki? Taki, który odkryli niektórzy bohaterowie – Nie marnować okazji! Kochać![2].
Ogród kości to książka, od której trudno się oderwać choćby ze względu na niezwykłe zwroty akcji. Pragnie się jak najszybciej poznać prawdę, ale z drugiej strony pobyć z bohaterami dłużej niż te 400 stron.


Książka przeczytana w ramach wyzwań:


http://miqaisonfire.wordpress.com/wyzwanie-kryminalne/http://basiapelc.blogspot.com/p/czytam-literature-amerykanska.html 

http://recenzjeami.blogspot.com/2014/02/wyzwanie-czytam-opase-tomiska_4.htmlhttp://czytelnicza-dusza.blogspot.com/p/pod-hasem.htmlhttp://mkczytuje.blogspot.com/p/wyzwanie-biblioteczne.html




[1] T. Gerritsen, Ogród kości, Warszawa 2012, s. 410.
[2] Ibidem, s. 406 i 411.

8 komentarzy:

  1. Bardzo mi się podoba! Treść niezwykle interesująca, aż człowiek nie chce się od niej oderwać. I jeszcze XIX wiek i różne społeczne klasy. Zdecydowanie coś dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nocny Marek? Znaczy się Basia? :) A ja zdecydowanie polecam książki Tess G.

      Usuń
    2. Tak, czasami nocny :) A czasami poranny ptaszek :)

      Usuń
    3. Dziś byłam porannym ptaszkiem, ale to z musu!

      Usuń
  2. Nie czytałam tej książki Tess Gerritsen, ale cenię sobie kryminały tej autorki, więc na pewno to nadrobię :)
    P.S. Recenzja dodana do wyzwania kryminalnego :) Dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
  3. jestem ciekawa tej autorki i zdecydowanie przeczytać jakąś jej powieść - ta wydaje się niezwykle w moim guście - zwroty akcji czyli brak nudy;D recenzje dodane do Wyzwanie bibliotecznego;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, u Tess Gerritsen nie istnieje pojęcie "nuda"!

      Usuń

Gościu, atramentowy ślad zostaw po sobie,
A na każdy komentarz odpowiem wnet Tobie.