Strony

środa, 19 listopada 2014

Głosić herezje


Autor: Jonathan Holt
Tytuł: Carnivia. Herezja  
Tłumaczenie: Piotr W. Cholewa
Wydawnictwo: Akurat
Seria: Carnivia
Tom: 2
Liczba stron: 430
Oprawa: miękka
Data wydania: 2014
ISBN: 978-83-7758-824-6


Druga część bestsellerowej trylogii, której akcja toczy się równolegle w dwóch Wenecjach: rzeczywistej i wirtualnej. Trzymająca w napięciu od pierwszej do ostatniej strony opowieść o morderstwach, porwaniach, międzynarodowej przestępczości oraz intrygach sięgających mackami głęboko w przeszłość… i w przyszłość. Arcydzieło literatury sensacyjnej, łączące cechy najlepszych powieści Stiega Larssona i Dana Browna. Nieznani sprawcy uprowadzają nastoletnią córkę amerykańskiego żołnierza. Wskazówki, gdzie jej szukać, pojawiają się na portalu carnivia.com, ale policja nie potrafi – albo nie chce – ich wykorzystać. W poszukiwania dziewczyny angażują się kapitan Kat Kapo z włoskiej policji i analityczka amerykańskiego wywiadu Holly Boland. Mroczne sekrety, do których docierają, mogą wstrząsnąć fundamentami ładu politycznego nie tylko Włoch, ale także całej Europy. Daniele Barbo, genialny twórca carnivia.com, pilnie strzeże tajemnic zapisanych na jego serwerach. Kiedy część z nich wychodzi na światło dzienne, nic już nie będzie tym, czym było do tej pory.

Żeby mnie ręce bolały od czytania?! To jakaś herezja! A wszystko przez egzemplarz recenzencki drugiego tomu trylogii Carnivia. Dziś to bowiem ma swą oficjalną premierę Carnivia. Herezja Jonathana Holta. Moja premiera skończyła się właściwie dziś, bo było już dobrze po północy, kiedy przeczytałam ostatnią kropkę. Tak mnie wciągnęło ostatnie 100 stron, że pora duchów i opadające powieki ze zmęczenia nie przeszkodziły w dokończeniu powieści. A i okładka od samego początku mnie intrygowała swoją czerwienią i wenecką maską karnawałową, która od początku nadaje powieści nutę tajemniczości.
Pierwszy tom trylogii zakończył się dość sielsko, powiedziałabym, jeśli chodzi o głównych bohaterów prowadzących śledztwo. Tymczasem drugi już na początku zaskoczył kompletną zmianą relacji między tymi bohaterami. A najgorsze jest to, że czytelnik nie wie, co się zdarzyło między nimi, skąd ta oziębłość, a nawet i wrogość między kobietami. Pewne jest tylko to, że Kat Tapo wniosła skargę na porucznika Aldo Pioli tak, jak obiecywała. Z tego powodu jej kariera wróciła do punktu wyjścia. Jednak autor niemalże do ostatnich stron trzyma czytelnika w niepewności, co było przyczyną zerwania rodzącej się włosko-amerykańskiej przyjaźni. Mnie ta niejasność sytuacji nie dawała spokoju, a luźne uwagi narratora rzucone na ten temat w trakcie rozwoju akcji, tylko zaostrzały moją ciekawość.
Tym razem akcja w powieści nie jest tak wielowątkowa jak w pierwszym tomie. Przynajmniej na początku. Nad ranem Aldo Pioli zostaje wezwany do szkieletu znalezionego w wielkiej koparce na terenie budowy nowej amerykańskiej bazy wojskowej. Najciekawsze jest to, że odkrycia dokonał młody człowiek z organizacji Azione Dal Molin w trakcie zaplanowanej akcji protestacyjnej – nocą wraz z innymi wtargnął na plac budowy, by dokonać aktu wandalizmu… Ale się chłopak zdziwił!

Drugi wątek jest bardziej dramatyczny. W niewyjaśnionych okolicznościach zaginęła niespełna 17-letnia córka jednego z amerykańskich wojskowych. Rodzice odchodzą od zmysłów, a policja włoska nie traktuje sprawy poważnie, bo nie upłynęło wystarczająco dużo czasu, by zgłosić zaginięcie. Wtedy do akcji wkracza Holly Boland. Przełamuje wewnętrzny opór, zapomina choć na chwilę o urazach i dzwoni do Kat Tapo z prośbą o pomoc. Dla włoskiej karabinierki to sposób zajęcia się ciekawszą sprawą niż kradzież aparatu fotograficznego jakiegoś turysty czy inne błahe sprawy, które trafiają do niej od czasu złożenia skargi na porucznika. Kobieta umiejętnie pociąga za sznurki, manipuluje słowami i otrzymuje zgodę przełożonego na zajęcie się tą sprawą. W bardzo krótkim czasie zaginięcie Mii Elston stanie się priorytetem wszystkich służb włoskich i amerykańskich.
Okazuje się, że nastolatka wychowywana w wojskowym drylu, która złożyła śluby czystości, która jest oczkiem w głowie tatusia, która obeszła komputerowy system ochrony i śledzenia jej poczynań w sieci zainstalowany przez tatusia – okłamała rodziców i udała się na przyjęcie do Klubu Libero, klubu swingersów... I w tym miejscu jej ślad się urywa. Wkrótce Mia staje się główną bohaterką w filmie kręconym przez porywaczy.
Kolejne filmy ukazujące się w sieci czy potem w telewizji wstrząsają i prowadzącymi śledztwo, i czytelnikiem. Te fragmenty opisu w thrillerze są dla ludzi o mocnych nerwach. Dlaczego? Przedstawiają one kolejne etapy torturowania Mii. Mało tego! Najpierw pojawiają się bezosobowe napisy o tym, co się będzie działo z więźniem i jak to na niego wpłynie, zarówno na ciało, jak i na psychikę. I tak na zmianę – opis i niby "nie tortury" nastolatki. Tym bardziej jest to szokujące, że Mia wykonuje "pracę", by potem otrzymać nagrodę. Mimo początkowego załamania dziewczyna postanawia zawalczyć o siebie. Jest bystra i inteligentna, oczytana, dzięki czemu wie, co to syndrom sztokholmski czy limski. I co najważniejsze, przypomina sobie kilka zdań z wojskowego credo:
Jestem amerykańskim żołnierzem.
Jestem wojownikiem i członkiem zespołu.
Jestem wyszkolony i sprawny, silny fizycznie i psychicznie.
Nigdy się  nie pogodzę z porażką[1].
Szok, ból, przerażenie, współczucie towarzyszą wszystkim oglądającym filmy z tortur nastolatki lub czytającym thriller. Do tego dołącza motywacja do złapania porywaczy i adrenalina. Surowość i dramatyzm oddaje nawet czcionka owych napisów, które są wyróżnione w tekście. A owe napisy pochodzą z pewnego oficjalnego i znanego dokumentu amerykańskiego… I to jest w tym wszystkim najbardziej przerażające!
W tym samym czasie również Daniele Barbo otrzymuje dziwne wiadomości o Mii i lukach w swoim portalu carnivia.com. Staje się on platformą komunikacji porywaczy, choć jego twórca nie zrobił niczego nielegalnego i dalej broni przed policją integralności portalu. Ktoś próbuje zhakować system, znalazł jakieś luki, grozi i naigrywa się z Daniele. Spędza mu to sen z powiek. Mężczyzna ma trudny orzech do zgryzienia, a w międzyczasie pomaga Holly w śledztwie. Ta Amerykanka już wcześniej wpadła mu w oko, ale on z powodu urazów, traumy, choroby nie ma śmiałości zbliżyć się do niej. Nawet zaczął uczęszczać na terapię do księdza, która przynosi efekty.  Potem pomaga też Kat, która dostaje uprawnienia administratora, aby złapać hakera. Pomaga jej w tym jeden z magów, inny administrator Carnivii. Czytając ten wątek zwykły człek może się nieco pogubić w języku komputerowo-hakerskim, dużo tu obcych słów i dziwnych zwrotów oraz skrótów, na szczęście wszystko jest przetłumaczone dla laika. I jeszcze jedno – chciałabym się nauczyć gotować jak Daniele, ale szczegółów nie zdradzę.
Napięcie wzrasta w ciągu sześciu opisywanych dni porwania Mii, pętla na szyi się zacieśnia, gula w gardle rośnie. Sprawa znajduje finał, ale… do zakończenia książki pozostaje około 80 stron! Co ma wspólnego szkielet znaleziony w koparce z czasów II wojny z porwaniem amerykańskiej nastolatki? Coś jest nie tak z tym porwaniem. Do tego wniosku dochodzi Kat z Aldo (połączyli siły w śledztwie mimo toczącej się sprawy) oraz Holly. Każda ze stron na swój sposób dalej drąży temat, analizuje wszystko, stawia problem na głowie i… dramat rozgrywa się dalej! A nawet horror! Adrenalina znów buzuje we krwi, a emocje szastają człowiekiem. Przydaje się i kobieca intuicja, i wojskowe przeszkolenie.  I mocne nerwy dla czytającego, choć czasami i one mogą odpocząć w trakcie czytania obyczajowych fragmentów, np. opisujących wnętrze mieszkania czy jakieś miejsce.
Drugi tom Carnivii uważam za lepszy od pierwszego, aczkolwiek dalej kilka włoskich zwrotów nie zostało przetłumaczonych, a samego portalu carnivia.com wciąż jest za mało w moim odczuciu, choć według blurbu akcja rozgrywa się w dwóch Wenecjach jednocześnie – rzeczywistej i wirtualnej. Ale ta intryga! Skomplikowana i misternie zbudowana wciąga i pochłania na całego. Zajmująca fabuła, przestępstwo o podwójnym dnie, różne światowe organizacje, czasami skrajne, zamieszane w ustalanie i ustawianie porządku świata po II wojnie światowej wywrą wrażenie na każdym. A jak się dowiedziałam z noty historycznej, Jonathan Holt w bardzo umiejętny sposób, płynny i spójny połączył prawdę historyczną z beletrystyką. I to jest dla mnie największy plus tej książki.
Finał powieści zaskakuje. Czasami lepiej nie wiedzieć, co władza przygotowuje dla swoich poddanych, a dylematy moralne nie tak łatwo odsunąć na bok. Drugi tom ma zakończenie podobne do pierwszego, a przynajmniej pojawia się ten sam otwarty motyw. Teraz z niecierpliwością czekam na tom trzeci, co autor wymyśli, jaką intrygę nakreśli… Czekam na trzeci tom Carnivii!

Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu:

http://muza.com.pl/


Książka przeczytana w ramach wyzwań:


[1] J,. Holt, Carnivia. Herezja, Warszawa 2014, s. 169.

7 komentarzy:

  1. Nie znam tej serii, więc najpierw przydałoby się sięgać po pierwszy tom, a potem ewentualnie pomyślę o powyższej pozycji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lepiej zachować kolejność czytania poszczególnych tomów.

      Usuń
  2. Pamiętam Twoją recenzję tomu pierwszego. Już wówczas widziałam, że byłaś pod dużym wrażeniem tej książki. Część druga jest lepsza piszesz? To ja jestem nakręcona już totalnie. Mam wrażenie, że ta książka jest inna, wyróżnia się zdecydowanie oryginalnością spośród innych tytułów:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet okładka ją wyróżnia. Ta czerwień i maska karnawałowa przyciągają spojrzenie!

      Usuń
  3. Ja też czekam na trzeci tom i po cichu mam nadzieję na więcej. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. po pierwszej części mam ochotę na drugą;) no i mam nadzieje, że to czego brakowało [znowu] w kolejnej to znajdzie się w trójce i nie zostawią Nas z niedokończonymi wątkami

    OdpowiedzUsuń

Gościu, atramentowy ślad zostaw po sobie,
A na każdy komentarz odpowiem wnet Tobie.