Strony

środa, 14 stycznia 2015

Wyspa otoczona legendą



Autor: Nora Roberts
Tytuł: Legenda
Tłumaczenie: Julia Grochowska
Wydawnictwo: G+J
Seria: Trzy Siostry
Tom: 2
Liczba stron: 256
Oprawa: miękka, wydanie kieszonkowe
Data wydania: 2012
ISBN: 978-83-7778-490-7


Trzy zalęknione czarownice, uciekając przed prześladowaniami, znalazły kryjówkę u wybrzeży Massachusetts – stworzyły czarodziejską Wyspę Trzech Sióstr. Chociaż zyskały na niej spokój, wszystkie zawarły fatalne związki i skończyły tragicznie. Teraz Nell, Ripley i Mia muszą ocalić urokliwą wyspę przed dawną klątwą. Zastępczyni szeryfa Ripley Todd wiedzie spokojne i satysfakcjonujące życie. Ma tylko jeden problem: jest obdarzona niezwykłymi mocami, które ją przerażają, i chociaż bardzo stara się je ukryć, nie potrafi nad nimi zapanować. Kiedy na wyspę przybywa MacAllister Brook, który ma zbadać pogłoski o czarodziejskiej magii, Ripley odnosi się do niego z wrogością. Ale to właśnie ona rzuca na Allistera najpiękniejszy czar, który może się jednak rozwiać, gdy na wyspę powróci zło...

Lubię książki Nory Roberts, dlatego skusiłam się na jej kolejną powieść i wypożyczyłam wydanie kieszonkowe, choć drobny druk mnie osłabia, znaczy się moje oczka. Okazało się, że Legenda to drugi tom trylogii Trzy siostry, jednak w bibliotece nie wiedziano o tym i zakupiono tylko tę książkę. Wydarzenia z pierwszego tomu są miejscami przypominane i przedstawiane w ogólnym zarysie, dzięki czemu czytelnik nie jest zdezorientowany.
300 lat wcześniej trzy zalęknione czarownice uciekały przed prześladowcami. Spokój znalazły na stworzonej przez siebie czarodziejskiej wyspie – na Wyspie Trzech Sióstr. One i ich potomkowie przez te lata żyli spokojnie. Jednak sielanka nie trwa wiecznie. Legenda mówi o złu, które ma nadejść i zniszczyć wyspę. Ten czas nadchodzi. A przed klątwą mogą ocalić wyspę trzy jej mieszkanki: Mia Devlin, która ma najsilniejszą moc, Nell Todd, która to dopiero odkrywa w sobie czarodziejskie moce, oraz Ripley Todd, która wypiera się swoich mocy, neguje je, blokuje, ale i nie zawsze potrafi je okiełznać, gdy nad nią górę biorą emocje…

Te emocje wywołuje nowy przybysz na wyspie – MacAllister Booke, który zbiera materiały do swego doktoratu z dziedziny zjawisk paranormalnych, magii, wiedzy tajemnej. Przez Ripley, zastępcę szeryfa, nazywany jest on "pieszczotliwie" doktorem Psycho, dziwadłem, mózgowcem, skończonym świrem, który robi doktorat z kretyństwa! Jednak pozory bywają mylące. Niedoszły doktor wprawdzie wywodzi się z bogatej rodziny, jednak jest wykształcony, inteligentny i bystry, a przy tym bardzo szarmancki i… chytry bardziej niż na to wygląda. Bowiem MacAllister co tu mówić, jest bardzo przystojny. Jest miły i nieporadny jak psiak oraz groźny jak wilk, gdy się zezłości. Wielokrotnie sprawia wrażenie całkiem zagubionego i zakręconego na punkcie swoich badań. Czytając o jego codziennych perypetiach, zaśmiewałam się w głos:
W kuchni wciąż unosił się zapach przypalonej rankiem jajecznicy, musiał przyznać, że nie należało jej robić, kiedy umysł zajęty był czymś całkiem innym. Rozbił też szklankę. I porządnie rozciął sobie piętę, gdyż w roztargnieniu nie od razu zmiótł potłuczone szkło. Zamienił cały domek w laboratorium, co wcale nie było takie zła. Ale  nie mając asystentki, która by po nim sprzątała, doprowadził go do opłakanego stanu. (…) Wstał i udało mu się nie tylko nadepnąć na śrubę, ale stanąć na nią akurat skaleczoną niedawno piętą. Klął i kuśtykał w poszukiwaniu butów, które, jak mu się zdawało, już dawno włożył na nogi. Znalazł je w drzwiach do sypialni, gdzie najwyraźniej ulokowały się cichaczem, w nadziei, że potknie się o nie, przechodząc[1].
Ripley jest pod jego urokiem, ale broni się przed uczuciem rękami i nogami, jednak jeszcze bardziej broni się przed czarodziejską mocą ukrytą w jej wysportowanym ciele. Co tu dużo mówić, jest bez szans, bowiem: Magia jest we krwi, przekazywana z pokolenia na pokolenie. (…) A krew jest przekaźnikiem, poświeceniem, wszystkim. Jest życiem[2]. Ripley przegrywa z Mackiem zakład na basenie i przez to jest zła na siebie samą. Obiecała bowiem, że podda się godzinnym badaniom na specjalnej aparaturze, która zajmuje cały parter wynajmowanego domku. Już na pierwszą obecność policjantki w domu badacza niektóre przyrządy zwariowały! Ripley ma naprawdę ogromną moc magii w sobie, lecz woli się kierować zdrowym rozsądkiem, sceptycyzmem, sprawiedliwością i zapewnić bezpieczeństwo mieszkańcom wyspy.
Stanowczy i roztargniony badacz oraz wybuchowa zastępczyni szeryfa to prawdziwa mieszanka wybuchowa… również dla wspomnianych już urządzeń. Wielkim atutem tej książki są dialogi między głównymi bohaterami (drugoplanowymi też), które nie są pozbawione logiki, swady i humoru. Riposta goni ripostę, a między nimi budzi się prawdziwe uczucie – magia miłości. Siła tej miłości jest duża, jeszcze większa namiętność, iskry przeskakują i tylko czytelnik czeka na wybuch fajerwerków. A te się pojawiają nie zawsze w pozytywnym znaczeniu. Zbliża się bowiem czas realizacji przepowiedni z legendy, wyspie zagraża zło. Ono nie przejmuje się zasadami, tym, co słuszne i sprawiedliwe. Jest sprytne. Może nawet wydać się pociągające[3]. Na kartach powieści pojawiają się czarne charaktery: były mąż Nell – Evan Remington i dziennikarz żądny sławy Jonathan Harding. Aby wyspa nie zapadła się w morze, potomkinie trzech sióstr muszą przywrócić stan pierwotny i obrócić tryby wstecz.
W książkach Nory Roberts zawsze jest ciekawie, a to z powodu bardzo dobrze nakreślonych bohaterów, intrygującej fabuły, która jest mieszaniną gatunków. W Legendzie oprócz obyczajówki, romansu, przygód, niewielkich sensacji i erotyki, mamy też fantastykę w postaci magii, białej magii. Czarodziejskie rytuały przedstawione są bardzo plastycznie, urzekają opisem i sprawiają, że czytelnik przypatruje im się z bliska, a nawet chce w nich uczestniczyć. To tworzy niezwykły klimat w powieści. Perypetie bohaterów i rodząca się między nimi miłość wciągają czytelnika i nie puszczają do końca, mimo drobnego druku. Emocji tu nie brak, i to różnych. Tylko się nie zdziwcie, gdy w trakcie czytania zgłodniejecie, bo kulinarne wyczyny Nell Todd sprawią, że żołądek zacznie przyrastać do krzyża, a kiszki zagrają Wam marsza.
Przy tej lekturze relaks gwarantowany, tak jak oderwanie się od przyziemnego świata. Nuda idzie w kąt.

Książka przeczytana w ramach wyzwań:


[1] N. Roberts, Legenda, Warszawa 2012, s. 187.
[2] Ibidem, s. 253.
[3] Ibidem, s. 238.

7 komentarzy:

  1. Mam w domu dwie książki z tej trylogii. Muszę skompletować trzecią. Lubię tę autorkę i to bardzo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja już w bibliotece dałam namiary na dwa pozostałe tomy.

      Usuń
  2. Po twórczość Nory Roberts nie trzeba mnie specjalnie namawiać, gdyż bardzo lubię jej styl pisania, dlatego z przyjemnością poznam powyższą serię.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja też muszę powiedzieć w końcu "witaj" twórczości Nory :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jedna z moich ulubionych serii i ta część jest chyba najlepsza! Ubolewam nad tym, że najnowsza trylogia Nory o rodzinie O'dwyer jest aż tak bardzo podobna do tej serii... Niby historia inna, ale postacie łudząco podobne ;(

    OdpowiedzUsuń

Gościu, atramentowy ślad zostaw po sobie,
A na każdy komentarz odpowiem wnet Tobie.