Strony

poniedziałek, 10 sierpnia 2015

Być dla kogoś matką



Autor: Jadwiga Czajkowska
Tytuł: Macocha
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Liczba stron: 500
Oprawa: miękka
Data wydania: 2013
ISBN: 978-83-7839-453-2 





Nigdy nie mów nigdy. Miałam okazję przekonać się o tym osobiście. Taką samą okazję miała główna bohaterka powieści Macocha Jadwigi Czajkowskiej – Izabela. Jako 18-latka zarzekała się, że:
Ja nigdy przenigdy nie wyjdę za wdowca. Nie chcę być żoną drugiej kategorii. (s. 31)
Ale miłość jest ślepa, a Amor strzela  na oślep. W trakcie służbowego wyjazdu do Grecji racjonalna chemiczka Iza zakochała się od pierwszego wejrzenia w etnografie Piotrze. I to z wzajemnością. Wiadomość o wdowieństwie Piotra i posiadaniu dwójki nastoletnich dzieci: 11-letniej Zosi i 13-letniego Tadeusza przystopowała ją tylko na moment. Zdecydowała się na transakcję wiązaną – ślub z Piotrem i stworzenie nowej rodziny dla jego dzieci. A życie w takich sytuacjach nie jest idyllą.
Izę poznajemy w trakcie jej nocy poślubnej. To ona jest bohaterką i narratorką wydarzeń. Opowiada swoją historię, kawałek swojego życia, ale jakże ważny i… stresujący. Robi wszystko, by stworzyć szczęśliwą rodzinę, daje dużo z siebie i bardzo się angażuje, a gdy coś pójdzie nie tak, nawet nie z jej winy, to cierpi. Kobieta ma miękkie i dobre serce; pakuje się w tarapaty, by pomóc innym i przez to ciągle zapomina o sobie. Nawet zgadza się sprzątnąć dawne mieszkanie swego męża, bo on zamknął już tamten rozdział swego życia. Denerwuje ją słowo macocha w dowolnym kontekście, ale nic dziwnego, skoro znudziło ją to ciągłe stawianie poza nawiasem, zastanawia się nad sensem swej egzystencji w tej rodzinie. Sprawę komplikuje jej wybujała wyobraźnia, "obecność" pierwszej żony męża, piękne wspomnienia jej dzieciństwa oraz jej nowa rodzina.

Tak, nikt w domu nie ułatwia Izie dostosowania się do sytuacji. Piotr to egocentryczny i arogancki pracoholik. Wysługuje się żoną w każdym aspekcie codziennego życia domowego. Ucieka w pracę od obowiązków domowych i odpowiedzialności za swoje dzieci, bo on ma swój świat, swe plany i idee. Reaguje, gdy jego księżniczce dzieje się krzywda lub Iza według niego przesadza w ocenie sytuacji. A księżniczka Zosia to mała przechera, inteligentna manipulantka kuta na cztery nogi. Jej zagrywki są naprawdę przemyślane i bolesne w skutkach, ale gdy dziewczynka chce odnieść korzyści, to wie jak się zakręcić przy macosze. Przedstawienia reżyserowane przez małą manipulantkę przy nieświadomym uczestnictwie ojca zasługują na medal. Klasyczny przypadek kompleksu Elektry. Tadek zachowuje się normalnie, choć i on zwraca się do Izy per pani. Jedyną pocieszycielką i kołem ratunkowym jest starsza siostra Ala, psycholog. Jej rady i opowiastki o wyczynach jej męża oficera przykują uwagę czytelnika.
W powieści są jeszcze inni bohaterowie, choćby dawni sąsiedzi Piotra i dwie babcie dzieci, bardzo różne charakterologicznie. Dzieciom przybędzie nowa babcia, a dla Izy macocha. To dla niej też nowa sytuacja. W ogóle w tej powieści nie tylko Iza jest macochą. Autorka pokazała problem bycia macochą z kilku stron. Zakodowana w podświadomości człowieka postać Kopciuszka i jej macochy niejako śpi przez lata, by dać o sobie znać w odpowiednim momencie. Iza walczy ze stereotypem złej macochy krzywdzącej obce dzieci, jednak nie jest jej łatwo, bowiem:
Stereotypy wywierają silny wpływ na to, jak widzimy i oceniamy innych. (…) Ze stereotypami trudno walczyć. Wbijają się w nasze umysły jak zadry, które może próbować usunąć światowej klasy mikrochirurg, ale nawet on ma marne szanse. Gdy coś pójdzie nie tak, da o sobie znać nawet najmniejsza blizna. Bo szufladki w naszych umysłach są po prostu wygodne. (s. 230-231)
Krzywdzące i błędne jest szufladkowanie, przypinanie łatek, zakładanie, że z góry coś wiemy lepiej czy kierowanie się stereotypami. Sama fabuła i przedstawiony problem bycia macochą, szufladkowania innych ludzi daje do myślenia. Książka nie pozwala przejść obojętnie koło siebie, gdyż opisywana historia, jakże realna, została opisana z wyczuciem, delikatnością i znawstwem. Zmusza do słodko-gorzkiej refleksji nie tylko o powieści, ale i o własnym życiu. Wywołuje różne emocje i radość, i zwątpienie, i złość, i zadumę, lecz daje też motywację do działania, a nawet gwarantuje śmiech do łez.
Nie zdradzę zakończenia, bo i tak do końca go nie ma. Koniec w tym wypadku może być początkiem czegoś nowego, ale nie wiadomo czego. Zabrakło mi wisienki na torcie, by ostatecznie zakończyć ciekawą fabułę. Pozostałam w zawieszeniu i ze słowami otuchy, z nadzieją…
Mimo sporej objętości, powieść przeczytałam ekspresowo, jednym tchem. Popychała mnie do tego ciekawość, towarzyszące temu emocje, życiowy problem, który może spotkać każdą kobietę, oraz styl autorki. Łatwo się czytało, choć temat należy do poważnych i trudnych. Relacje między członkami rodziny zostały wyraziście nakreślone, zwłaszcza rywalizacja między Izą i Zosią o względy Piotra. Niektóre z tych relacji ulegają zmianie, inne nie. Przemyślenia bohaterki, rozmowy i rady jej siostry można śmiało wykorzystać w wychowywaniu dzieci i relacjach z partnerem.
Czytanie mogą spowolnić długie opisy (często bez jednego akapitu na stronie, za to czcionka duża) wewnętrznych rozterek bohaterki, jej miłe wspomnienia z dzieciństwa czy sny lub nadprzyrodzone wrażenia. Ale z drugiej strony i one zaciekawiają, co siedzi w głowie Izy, co ją ukształtowało i jak się ma do tego podświadomość i elementy nadprzyrodzone. 
Macocha to bardzo wartościowa lektura, poruszająca różne struny w czytelniku, mądra i wzruszająca. Lektura obowiązkowa dla każdej kobiety.

Książka przeczytana w ramach wyzwań:


7 komentarzy:

  1. Nie znam tej książki, ale zaciekawiła mnie, dlatego postaram się mieć ją na uwadze w wolnym czasie, bo obecnie mam już inne plany czytelnicze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niby książka wydana 2 lata temu, ale słabo było o niej słychać.

      Usuń
  2. Fabuła bardzo mnie zainteresowała, więc zapisuję sobie ten tytuł.

    OdpowiedzUsuń
  3. To książka idealna dla mnie. Musze poszukać.

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetnie napisany artykuł. Jak dla mnie bomba.

    OdpowiedzUsuń

Gościu, atramentowy ślad zostaw po sobie,
A na każdy komentarz odpowiem wnet Tobie.