Autor: Nora Roberts
Tytuł:
Odnalezione marzenia
Tłumaczenie:
Maciej Grabski
Wydawnictwo: Książnica
Seria: Seria koronkowa, Saga marzeń
Tom: 2
Liczba stron: 311
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Data wydania: 2015
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Data wydania: 2015
ISBN: 978-83-245-8156-6
Odnalezione
marzenia Nory
Roberts to drugi tom serii Saga marzeń.
W pierwszym czytelnik poznał historię córki służącej u rodziny Templetonów
Megan. Tym razem uwaga skierowana jest przede wszystkim na Kate Powell – ubogą
krewną przygarniętą po śmiertelnym wypadku jej rodziców przez rodzinę
potentatów hotelowych.
Jako
8-latka Kate trafiła pod skrzydła bogatych krewnych. Traktowali oni ją jak
swoją córkę, wychowali, dali wykształcenie i przywileje, lecz także wpoili jej
zasady, poczucie dyscypliny i odwagę, by ścigać marzenia. Młoda kobieta robi
karierę w kancelarii rachunkowej u Bittle’a. Jest niezwykle ambitna, pracowita,
praktyczna, rozsądna, zamiast mózgu ma kalkulator.
Tasowanie liczb,
rozkazywanie im, by tańczyły jak im zagra i posłusznie zajmowały swoje miejsca,
zawsze ją fascynowało. Urzekały ją przypływy i odpływy stóp procentowych,
krótkoterminowych obligacji, funduszy wzajemnych… Były w nich piękno i moc.
Zrozumienie tego kapryśnego żywiołu dawało jej poczucie władzy i dumę, gdy
śmiało mogła doradzić klientowi, jak najlepiej zabezpieczyć swoje ciężko
zarobione pieniądze. (s. 30)
Robi
wszystko migiem, jest przepracowana, wychudzona, zaczyna chorować. W
metodycznym życiu Kate nie ma miejsca na przypadek. Goni jak opętana, by
wykonać zadanie i osiągnąć cel, a przy tym zapomniała, że praca może dawać
przyjemność. Jednak pewnego dnia dowiaduje się przypadkiem, iż jej ojciec
oskarżony zostało kradzież pieniędzy z firmy, zaś ona ma wyrzuty sumienia ma z
tego powodu. Wkrótce i Kate zostaje oskarżona o malwersacje, gdyż z kont jej
klientów zginęła spora kwota pieniędzy…
Nic
dziwnego, że kobieta się załamała. Siedziała nad urwiskiem i rzewnie płakała.
Przypadkiem znalazły się silne ramiona, a ich właścicielem był nowy dyrektor
hotelu Templetonów – charyzmatyczny dżentelmen z południa Byron de Witt. To on
spieszy z pomocą Kate, bowiem jest wrażliwy na krzywdę i cierpienie innych. zna
się na ludziach, ich motywach i charakterach, borykał się z intrygami i
sprzeniewierzeniami w dużych firmach. Wścibskość i apodyktyczność mogą się
okazać bardzo pożądanymi cechami, zwłaszcza gdy się ma do czynienia z taką
kobietą jak Kate.
Ona
jest dla niego wyboistym i często niewygodnym objazdem (to komplement!), który
nie przestawał go fascynować. Łatwo można się domyśleć, co połączyło tych
dwoje, lecz zapewniam, że nie było to łatwe zadanie. Kate to samotniczka
stroniąca od kontaktów z ludźmi i generalnie mężczyzn. Nie lubi też pięknych
sukien i biżuterii zwłaszcza kolczyków, ale pomaga wspólniczkom w prowadzeniu
sklepu. Jednak i ją Amor ustrzelił, a rodząca się miłość pomaga stanąć czoło
przeciwnościom losu.
Autorka
wprawdzie koncentruje się na Kate i Byronie, który coraz częściej koło niej się
kręci, ale dużo uwagi poświęca na pozostałych bohaterów. Życie toczy się dalej,
Megan ma cudownego syna, Laura jest po rozwodzie, a państwo Templeton zjawiają
się zawsze z dobrą radą i sercem na dłoni, gdy któremuś z ich dzieci coś złego
się dzieje. Ci starsi państwo szczególnie dają się lubić. Mimo bogactwa i
pozycji pozostali skromnymi i zwykłymi ludźmi, ciepłymi i serdecznymi.
Trzy
przyjaciółki dalje szukają skarbu Serafiny. Każda niedziela to wyprawa nad
urwisko ze specjalistycznym sprzętem w towarzystwie córek Laury. Kobiety
zawzięcie szukają, ale efekty ich są marne, wręcz żadne. Jednak jakoś tak się
dziwnie dzieje w ich życiu, że gdy są na życiowym zakręcie, Serafina do nich
przemawia i w zasięgu wzroku zostawia jedną monetę. Na szczęście…
Nora
Roberts w tej powieści ukazuje czytelnikowi, że każdy człowiek ma marzenia, ale
nie zawsze dopuszcza je do głosu. Ukrywa je skrzętnie w swej podświadomości, w
zakamarkach pamięci. Kate układa listy priorytetów, ma plany, ale nie marzenia.
Ann udziela jej dobrej rady:
Człowiek musi
mieć marzenia. I powinny one sięgać dalej, niż sięga ręka. (s. 129)
A
marzenia mogą być różne, te wielkie, i te prozaiczne. Ich trwałość bywa różna –
mogą być kruche albo przeminąć z czasem, ulec zmianie. Inny problem poruszony w
powieści to praca ponad siły i zbyt duża ambicja, a to wszystko doprowadza do chorób, do wycieńczenia
organizmu. Autorka uświadamia, że drobnostki w życiu często traktowane są jak
węzeł gordyjski, który ludzie próbują rozsupłać, męczą się nad nim i dłubią,
zamiast po prostu przeciąć. To też mała lekcja traktowania innych ludzi,
ulegania różnym uczuciom, zwłaszcza miłości.
Nie
będę się rozwodzić nad stylem itp., bo zawsze dobrze mi się czyta książki Nory
Roberts. Mam tylko jedno zastrzeżenie wynikające z faktu, że czytany tom to
nowsze wydanie i w innym tłumaczeniu – sklep „Pretensjonalna galeria” zmienił
tu nazwę na „Pozory”. Jakoś mi się nie podoba ta nazwa.
Pracoholizmowi
mówimy STOP. Dbamy o siebie, marzymy i realizujemy marzenia, choćby małymi
kroczkami.
Książka
przeczytana w ramach wyzwań:
Bardzo mnie kusi ta seria i mam nadzieję, że uda mi się kiedyś ją dorwać w swoje ręce i przeczytać.
OdpowiedzUsuńMarzycielska seria ;)
UsuńZainteresowałaś mnie... :)
OdpowiedzUsuńTo dobrze.
UsuńLubię czytać książki, których myślą przewodnią jest spełnianie marzeń. Chętnie więc zajrzę.
OdpowiedzUsuńWtedy łatwiej poradzić sobie z własnymi marzeniami.
Usuń