Strony

poniedziałek, 29 lutego 2016

Czy to prawda? Żar prawdy - Book Tour



Autor: Emilia Kubaszak
Tytuł: Żar prawdy
Wydawnictwo: Oficynka
Seria: Szpunt od Antałka
Tom: 1
Liczba stron: 314
Oprawa: miękka
Data wydania: 2015
ISBN: 978-83-64307-58-4


Prawda nas wyzwoli, bo prawda to ogień. Jeśli jej nie poznasz, to strawi cię bez litości. Natomiast prawda oswojona, ujarzmiona, poznana i zgłębiona oczyszcza. (s. 13)
Jak to z tą prawdą było, dowiedziałam się dzięki Klaudii z bloga Nowe Horyzonty, która zorganizowała Book Tour z książką Emilii Kubaszak Żar prawdy. Mój pierwszy Book Tour… I pierwsza powieść autorki!
Najpierw poznałam 25-letnią Anitę Maselską, która skończyła studia w Gdańsku, ale nie napisała magisterki. Jej eks chłopak wykorzystał jej potrzebę miłości i bliskości, a potem ją zostawił. Młoda kobieta wróciła do rodzinnego domu w Poznaniu i tam… siedzi w domu i nic nie robi. O przepraszam, robi. Namiętnie czyta książki
Z nadmiaru wolnego czasu połykała jedną za drugą, a przeczytane lektury dawały jej otuchę, ze co prawda jest śmierdzącym leniem i darmozjadem, ale przynajmniej świadomym kulturalnie. (s. 9)
Nuda, brak ambicji, brak pracy, passa kłótni z matką, mijanie się z ojcem, trwanie w zawieszeniu. Znalezienie wyjścia z labiryntu własnej głupoty i niemocy okazuje się spacer w deszczu. Wtedy to Anita znajduje 5 groszy, a gdy się podnosi, w witrynie księgarni widzi książkę „Żar prawdy”.
Autorką owej powieści jest 24-letnia Barbara Kielonek. W dniu odbioru dyplomu ta szczęśliwa do tej pory jedynaczka zaczyna podejrzewać, że została adoptowana. Zaczyna szukać prawdy o swoich pochodzeniu, co wpędza ją w obsesję, żar prawdy tli się, wybuchają pierwsze płomienie… Kobieta przeżyła piekło na ziemi dzięki swej przyjaciółce Arlecie i charyzmatycznemu Antonowi, przywódcy Oazy Prawdy. Basia trafiła do sekty, wierząc, że  prawda ją wyzwoli. A tak naprawdę sekta zafundowała jej traumę, obrażenia na ciele i duszy oraz puste konto w banku. Książka przez nią napisana jest formą terapii, ostrzeżeniem dla innych nie tyle przed sektami, co też przed zbyt obsesyjnym szukaniem prawdy. Jej  opowieść o doświadczeniach z kilku ostatnich miesięcy momentami przeraża i nie pozwala o tym zapomnieć.
Obie bohaterki wiele łączy, ale też wiele dzieli. Są silne i usilnie poszukują prawdy o sobie, swojej rodzinie, swojej egzystencji, szukają własnej tożsamości. Prawdy i skrywane tajemnice stopniowo wychodzą na światło dzienne…

Zacznę od minusów. Brak akapitów w rozbudowanych opisach! Jest wiele stron w tej książce zapisanych maczkiem od-do bez żadnego akapitu. Oko się nuży i męczy z zalewem liter, a wystarczyłby jeden akapit dla przełamania strony. Druga rzecz to błędy różnego typu. Niestety, troszkę ich było i nie ja pierwsza zaczęłam je zaznaczać. No i nie do końca nazwiska bohaterek uważam za trafnie dobrane.
A teraz dużo plusów. Najpierw zachwyciła mnie płomienna okładka książki. W końcu strzelec, którym jestem, to znak ognisty, więc ciągnie mnie do ognia w każdej postaci. Tytuł też dobry, bo od razu zmusza czytelnika do gdybania, jakaż to prawda ukryta jest w treści.
Pomysły na fabułę i kompozycję bardzo oryginalne, a pijar pierwsza klasa! Nie ma to jak reklamować swoją książkę w swojej książce, np.: klientka warzywniaka do Anity:
Świetna książka. Wciąga jak nurt rwącej rzeki i nieodwracalnie zmienia percepcję świata. (s. 39)
Albo Viola:
O, też czytasz „Żar prawdy”? Skończyłam wczoraj. Uważaj, ta książka uzależnia, lgnęłam do każdej następnej strony jak ćma do światła. (s. 261)
Owszem, książka wciąga, może nie od pierwszej strony, ale po kilkunastu następnych. Trochę się zakręciłam przy drugim rozdziale, a potem… Potem ciężko było mi się oderwać od powieści, bo byłam ciekawa, co autorka jeszcze wymyśli. Udało mi się rozszyfrować to i owo, ale zakończenie poderwało mnie z łóżka (akurat leżałam i czytałam, więc wbijania w fotel nie było). Obstawiałam nieco inny rozwój wydarzeń, a tymczasem 5 słów sprawiło, że… czekam na kontynuację powieści. Jeszcze jest zbyt wiele ukrytych prawd przed czytelnikiem i bohaterami. Wiele wątków czeka na wyjaśnienie. Pani Emilio, ja czekam na ciąg dalszy Żaru!
Po przeczytaniu Żaru prawdy moja percepcja świata raczej nie zmieniła się, ale treść książki dała do myślenia. Nie tylko o mojej tożsamości, prawdzie jako takiej, uleganiu wpływom innych, sile słowa, ale też genealogii i tajemnicach rodzinnych, które powoli odkrywam lub mam zamiar odkryć.
Wrócę do kompozycji. Autorka na przemian w krótkich rozdziałach przedstawia bieżące życie Anity i kolejne rozdziały książki Barbary. O ile rozdziały parzyste z Basią w roli głównej można by było czytać cięgiem, o tyle rozdziały o Anicie już nie. Powód prosty – życie tej bohaterki w pewnym stopniu uzależnione jest od tego, co ta maniaczka czytania wyczyta w książce Barbary Kielonek.
W powieściach bardziej lubię dynamiczne akcje i dialogi, niż rozwlekłe opisy i dywagacje, ale w przypadku Żaru prawdy muszę przyznać, że w tych opisach w jakiś sposób się zatracałam, a to dzięki dużej ilości mądrości życiowej, bardzo dużej. Dobrą godzinę zajęło mi przepisanie wybranych cytatów. Najwięcej z dotychczas przeczytanych powieści. Z części można by było stworzyć nową Desideratę.
Dużo mądrości życiowej to jedno, głębokie przemyślenia, po części psychologiczne, po części filozoficzne. A po drugie autorka jest uważnym obserwatorem świata i mentalności Polaków, odziera nas ze złudzeń i zdejmuje klapki z oczu, brutalną prawdą bije po oczach. Wówczas oczywiste oczywistości docierają do człowieka, gdy je przeczyta. Autorka także częściowo przypomniała mi słodycz dzieciństwa.
Wyśmiewamy osoby czyniące dla innych coś za darmo i określamy je mianem frajerów. Wierzymy, że seks wyzwala, alkohol łączy, a pieniądze dają szczęście. Odpychamy od siebie bliskich, bo potrafią być szczerzy do bólu i znają nasze największe bolączki, a co więcej, nie wahają się użyć tej wiedzy w trakcie kłótni, by jeszcze głębiej dotknąć i urazić. (s. 91)
Główne bohaterki szyte na miarę. Wprawdzie miałam je ochotę czasami kopnąć w cztery litery lub porządnie nimi potrząsnąć, co one wyprawiają albo czego nie wyprawiają. Rodziców Anity nie rozumiałam. Nie wspierali córki, nie motywowali do napisania magisterki i szukania pracy. Dziwiło mnie bardzo, że matka bizneswoman ma 3 sklepy, ale w żadnym z nich nie mogła dać etatu córce, choćby na początek, by ta zaczęła wychodzić z domu nie tylko do biblioteki. Z kolei charyzmatyczny i pewny siebie Anton budził we mnie po części fascynację, po części obrzydzenie. Za to lekarze okazali się być bardzo sympatyczni. Wątki romantyczne lekko zarysowują się w powieści, więc czekam na ich rozwinięcie.
Podobał mi się też prosty, komunikatywny język autorki i naturalny styl, dzięki któremu zachowana jest płynność opisywanych wydarzeń. Ach! I cięte riposty Basi do aspiranta Marcina to małe majstersztyki! Więcej takich poproszę! No i troszkę więcej dialogów. Zaskoczyła mnie też narracja w powieści. O Anicie opowiada narrator wszechwiedzący, zaś Basia w swej książce wypowiada się w swoim imieniu. Pisze o swojej Wielkiej Przemianie. Jest przekonana o własnej możliwości wpływu na innych ludzi – będzie kierować ich życiem, będzie ich przewodniczką. Mało tego! Autorka Basia zwraca się bezpośrednio do czytelnika, niby do Anity i innych osób typu Viola czy klientka z warzywniaka, jednak również ten prawdziwy, realny czytelnik poczuje się ‘dotknięty’ jej słowami, niejako wyzwany do zmierzenia się z sobą samym:
Czy jesteś więc gotów, drogi czytelniku, oddać mi swoja duszę i myśli, bym mogła cię wyzwolić? (s. 16)
I jeszcze małe ostrzeżenie dla osób, które są podatne na słowa i bardzo wczuwają się w treść. Fragmenty dotyczące sekty Oaza Prawdy, a zwłaszcza czytanie „Prawd Oazy” mogą zrobić małe pranie mózgu. Są naprawdę sugestywne, więc dystans wskazany, by im nie ulec nawet w najmniejszym stopniu. Słowa mają wielką moc, naprawdę.
Powieść wywołała we mnie wiele emocji, lecz przede wszystkim zmuszała do myślenia i to były jedyne momenty, kiedy odrywałam się na chwilę od treści i toczącej się akcji. Bowiem losy Anity i Basi oraz dążenie do odkrywania prawdy, tajemnic rodzinnych bywa różne w skutkach. Czytelniku, odkryj prawdy w powieści Emilii Kubaszak, a przy okazji i swoje. Jednakże pamiętaj, iż żar prawdy może wzniecić ogień lub tylko musnąć płomieniem…
Żar prawdy pali dopóty, dopóki sami go podsycamy. (s. 211)

Za możliwość przeczytania książki dziękuję autorce Emilii Kubaszak oraz Klaudii z bloga Nowe Horyzonty – organizatorki Book Touru z Żarem prawdy. A książka trafiła do mnie od Matka Puchatka.



Książka przeczytana w ramach wyzwań:



14 komentarzy:

  1. Moje zdanie znasz, jestem oczarowany. Mój ,,żar prawdy" jest cały w kolorowych karteczkach, często wracam do cytatów.

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam, gdy książka tak wciąga. Już leży na mojej półce ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Takie uzależnienia to ja lubię. :) Chętnie przeczytam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Debiut z przytupem :) Recenzja bardzo wyczerpująca - rewelacja :) Jakbyś odkładała po malutkim, tlącym się jeszcze węgielku na kupkę. Mam jedną malutką uwagę - Matki Puchatki, bo mamą Puchatka nie jestem ;) Dziecko mam szczupłe :D
    Pozdrawiam serdecznie i obiecuję, że będę wpadać w odwiedziny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tez byłam w szoku, jak skończyłam pisać...
      Dzięki Mamo P. :D
      Serdeczności literkowe :)

      Usuń
  5. Ja nie zwracałam uwagi na błędy występujące w książce. Oczywiście kilka rzuciło mi się w oczy, ale nie raziły jak to czasem bywa.
    Widzę, że Ciebie również zakończenie zaskoczyło. Potrzebowałam chwili aby dojść do siebie. Jakoś wcześniej nie podejrzewałam takiego obrotu spraw...
    Powieść świetna, więc czekamy niecierpliwie na dalsze losy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam rentgen w oku, który działa mimowolnie ;)
      Oj czekam na ciąg dalszy!

      Usuń
  6. Mam podobnie jak Kociara, że bolą mnie błędy, które występują w masowych ilościach. Natomiast jeżeli są to literówki występujące sporadycznie, to przymykam na to oko ;) Książka bardzo mi się podobała, i w końcu muszę się zabrać za recenzję :)

    Kochana bardzo Ci dziękuję, że wzięłaś udział w Book Tour :) Recenzja jak zwykle świetna :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tam były i językowe, i jakiś ort. Na szczęście tylko kilka, bo widziałam już zmasakrowane książki przez natłok błędów.
      A ja się cieszę, że mogłam po raz pierwszy wziąć udział w Book Tourze, że w końcu się zdecydowałam na zgłoszenie się do niego. Dziękuję! Też za kompliment ;)

      Usuń

Gościu, atramentowy ślad zostaw po sobie,
A na każdy komentarz odpowiem wnet Tobie.