Strony

niedziela, 28 maja 2017

Żywy inkubator



Autor: Antonina Kozłowska
Tytuł: Kukułka
Wydawnictwo: Otwarte
Liczba stron: 288
Oprawa: twarda
Data wydania: 2010
ISBN: 978-83-7515-136-7




Ale było nie było, to jest jej dziecko… (s. 199)
Mama – najważniejsze słowo każdego dziecka, czy tego zupełnie małego, czy tego już bardzo dorosłego. Są ludzie, którzy matką nazywają zupełnie obcą kobietę. Bywa i tak, że ma się dwie matki. Ten temat między innymi porusza Antonina Kozłowska w swej powieści Kukułka.
Kobiety dzielą się na matki i nie matki. (s. 183)
Marta Olszańska ma prawie wszystko – ma kochającego męża, dobrą pracę, mieszkanie na ekskluzywną osiedlu… PRAWIE, bo nie ma dziecka, którego pragnie najbardziej na świecie. W odwrotnej sytuacji jest rozwódka Iwona Radziejewska, samotna matka Piotrka i Julki. 31-letnia kobieta ledwo wiąże koniec z końcem – pracuje jako woźna w szkole, mąż nieregularnie przesyła skąpe alimenty, a leki na astmę syna pochłaniają majątek. Drogi obu kobiet krzyżują się w dramatycznych momentach ich życia.
Dziecko to nie towar do kupienia – mruknęła matka. – To nie ciasto, że ty upieczesz, a tamta ci zapłaci i oddasz bez żalu. (s. 91)
Iwona decyduje się zostać surogatką, czyli wynająć swój brzuch jakiemuś małżeństwu. Ale jej matka nazywa rzecz wprost – Iwona ma zamiar "sprzedać" swój brzuch. Ma już dwójkę udanych dzieci, ale chce dla nich innego życia – w tej najbliższej przyszłości i tej dalszej. Pieniądze uzyskane z tej "pracy" miały poprawić byt całej rodzinie.
Jej myśli oscylowały od euforii do czarnego: „Na pewno się nie uda”. (s. 105)
Marta i jej pesymistyczne nastawienie, które prowadzi do depresji. Trudno się nie dziwić, skoro wokół pełno kobiet w ciąży lub z wózkami, a kolejna ciąża kobiety kończy się poronieniem. Ona sama czuje się temu winna i oskarża za to. Uprawia "czarnowidztwo", które niejako ściąga na nią kolejne nieszczęścia, kolejne poronienia… Jest coś w przeszłości Marty, o czym nawet nie wie jej mąż Filip.

Czuła się niepełnowartościowa, w inny, zupełnie nowy i nieznany sposób. Odkąd zaczęli nieudane starania się o dziecko, przez cały czas gdzieś w tle jej myśli, w tyle głowy tkwiło przekonanie o tym, że jest w jakiś sposób gorsza od innych. (s. 137)
Po kolejnej wizycie u ginekologa z prywatnej kliniki bohaterka dowiaduje się, że nie ma szans, aby kiedykolwiek urodziła. Ginekolog zaproponował jej macierzyństwo zastępcze – surogatkę.
Pani potrzebuje kogoś, kto przez te parę miesięcy będzie… powiedzmy, inkubatorem. (s. 103)
Drogi dwóch bohaterek zakrzyżują się. W agencji zostaje zawarta umowa sformułowana przez prawnika Olszańskich, by na wszystkie możliwe sposoby zabezpieczyć ich interesy. Czy na pewno na wszystkie??? Sam ginekolog zapewniał swoją pacjentkę, że:
my, Polacy, jesteśmy specjalistami od znajdowania luk w prawie. 103
Akcja powieści w dużej mierze jest przewidywalna, choć to nie wpływa na delektowanie się książką. Powtarza się pewien życiowy schemat dotyczący zastępczych matek – surogatek. Jednak tu nie do końca o to chodzi. Autorka skupia się na motywacji obu kobiet – ile są w stanie zrobić, by spełnić swoje największe marzenie, ile poświęcić. Autorka skupia się też na ich psychice i przeżyciach. Dokładnie opisuje stany emocjonalne kobiet, a robi to na tyle sugestywnie, że i czytelniczka na zmianę wciela się w psychikę obu bohaterek. Euforia miesza się z rozpaczą, zdrowy rozsądek z paranoją, miłość z nienawiścią lub z obojętnością, nadzieja z pesymizmem, zdrowie z chorobą. Ukazuje skrajnie różne stanowiska babć. Pokazuje, do czego może doprowadzić wynajęcie żywego inkubatora, do jakiej tragedii…
„Jak kukułka – pomyślała. – Kukułka znosi jaja w gnieździe innego ptaka, który ma za zadanie je wysiedzieć. Wszyscy to potępiają, lecz przecież, skoro wymyśliła to natura, musi być w tym jakiś cel. Co czuje kukułka, składając jajo w cudzym gnieździe? Czy wierzy, że robi to, co najlepsze dla swojego przyszłego dziecka, czy później martwi się o nie?” (s. 105)
Marta zadawała sobie te pytania, ale nie mogła znaleźć na nie odpowiedzi. Myślę, że każda z nas, kobiet, nie do końca by wiedziała. Ale porównanie do pewnego momentu jest bardzo trafne. Problemy zaczynają się, gdy na świecie pojawia się dziecko.
Książka porusza bardzo trudne i życiowe tematy, dotyczące w pierwszej kolejności kobiet, w drugiej mężczyzn. Panowie też przeżywają, też się starają o dziecko, też chcą być rodzicami. Jednak tak naprawdę wszystko spada na kobiety i z tego względu ta powieść może być trudna w odbiorze, choć jest napisana w sposób prosty, ale poruszający najczulsze struny wrażliwości. Pogłębiona psychologia obu bohaterek nie pozwala przejść obok siebie, choćby bez chwili refleksji. Poniekąd spodziewałam się zakończenia w takim kształcie, ale szczegóły i zwrot akcji, który do nich doprowadził, zaskoczyły mnie bardzo pozytywnie.
Kukułka to wzruszająca powieść o tym, jak zostać matką i jak nią być. Uczy pokory wobec życia, cierpliwości, procesu wynajęcia brzucha i jego skutków. Zmusza czytelnika do zastanowienia się, kogo nazywać matką, a nawet… po co mieć dziecko.

Książka przeczytana w ramach wyzwań:

4 komentarze:

  1. To książka poruszająca bardzo trudny temat. Warto się z nią zmierzyć jak widzę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Trudna, poruszająca tematyka, ale chcę koniecznie poznać ją bliżej.

    OdpowiedzUsuń

Gościu, atramentowy ślad zostaw po sobie,
A na każdy komentarz odpowiem wnet Tobie.