Strony

czwartek, 22 marca 2018

Spuścić manto


Autor: Martin Holmén
Tytuł: Klincz
Tłumaczenie: Alicja Rosenau
Wydawnictwo: Editio

Seria: Harry Kvist

Tom: 1   
Liczba stron: 288
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Data wydania: 2017
ISBN: 978-83-283-2607-1

Harry Kvist to był chłop jak dąb,
Każdy jego sierpowy miał siłę stu bomb.
Nigdy nie padł na dechy,
Zwyciężał z uśmiechem,
Bo Harry Kvist to był chłop jak dąb. (s. 254)
To pierwsza zwrotka z trzech o bohaterze szwedzkiego kryminału noir Klincz Martin Holména, pierwszego tomu trylogii o Harrym Kviście.
Prawie zawsze mam coś do roboty. Ludzie są zdesperowani i biedni, a gdzieś pomiędzy tym wszystkim zjawiam się ja ze swoją brzydką gębą i spuszczam im manto. (s. 28)
O tak, główny bohater Harry Kvist umie spuszczać manto. W końcu był jednym z najlepszych szwedzkich bokserów, lecz… dziesięć lat i dziesięć kilogramów temu. Może nie jest w najlepszej kondycji, ale bić się umie. Obraca się w szemranym towarzystwie drobnych złodziejaszków, dziwek, alfonsów. W jego łóżku można spotkać nie tylko kobiety, także mężczyzn. Za dnia raczy się alkoholem, zaś nocami ściąga długi na zlecenia. I to właśnie w nocy 12 grudnia 1932 roku rozpoczął się jego koszmar, zawalił mu się świat. Gdy wychodził od dłużnika Gunnara Zetterberga, ten był jeszcze żywy. Jeszcze, bo wkrótce ktoś go zamordował, a Kvist trafił do więzienia.
Nazywa się pan Harry Kvist i nie jest pan niewinnym pisklęciem, tylko czarnym ptaszyskiem z piekła rodem. (s. 49)
Bohater nie jest grzecznym obywatelem Sztokholmu. Już kilka razy był aresztowany z różnych powodów, między innymi z paragrafu 18. Jednak były bokser nie ma zamiaru odsiedzieć czyjś wyrok za morderstwo. Na miejscu zdarzenia zwraca uwagę policjantom na pewne rzeczy, mimo że ma skute ręce i jest głównym podejrzanym. Trochę to absurdalne, lecz Kvist robi wszystko, by zostać uwolnionym od podejrzeń. Po opuszczeniu aresztu na własną rękę szuka świadka, który potwierdzi jego niewinność i oczyści z zarzutów, lecz ten zapadł się pod ziemię. Od tej pory zajmuje się nie tylko wymuszeniami, ale także działalnością detektywistyczną. Brutalna przemoc idzie w parze z inteligencją.
Chyba jestem bliski jakiegoś odkrycia. Choć sam nie wiem jakiego. (s. 175)
Bohater przemierza Sztokholm wzdłuż i wszerz. Odwiedza szemrane dzielnice stolicy Szwecji, zagląda do melin i slumsów, do mieszkań Szwedów. W międzyczasie uwiodła go Doris Steiner, podstarzała dawna aktorka, ale to dzięki niej Kvist ma szansę zajrzeć do ekskluzywnych nocnych klubów, wejść do luksusowych hoteli, zakosztować wykwintnych potraw w drogich restauracjach. Może się wydawać, że rozsmakował się w lepszym życiu i zapomniał o sprawie, ale to tylko pozory.
Teraz nawet dyrektorom i wyższym urzędnikom coraz częściej zdarza się bez pożegnania wyjść przez okno. (s. 31)

Martin Holmén jest nauczycielem języka szwedzkiego i historii w szkole średniej. Nic dziwnego, że akcję swojego kryminału osadził w czasach historycznych. Koniec roku 1932 to początek wielkiego kryzysu w Szwecji. Ludzie szukają pracy. Kobiety za kilka drobnych gotowe są na wiele. Seks jest tanim towarem, życie drogim. Obraz slumsów, postępującego ubożenia i nędzy Szwedów może przytłoczyć. W dodatku wszechogarniająca wilgoć, zimno, najpierw opady deszczu, a potem śniegu zamieniają miejski krajobraz zwłaszcza w biedniejszych dzielnicach w błotnistą breję, a potem w góry zasp. Brudne i zatłoczone miasto, ludzie w cienkich, starych, połatanych ubraniach, szerzące się robactwo i choroby, zimno w mieszkaniach, do tego brak jedzenia i pracy, rosnąca liczba samobójstw, a w tym wszystkim pełna blizn twarz byłego boksera to wszystko buduje niepowtarzalny, mroczny klimat. I ten kontrast, a właściwie przepaść między biedakami a szwedzką arystokracją. Autor swą wiedzę oparł na materiałach źródłowych – wie, o czym pisze. Opisane detale ludzkiej „egzystencji” nadają powieści wymiar realistyczny. Czytelnik przenosi się w czasie do grudnia 1932 roku i czuje powiew wielkiego kryzysu na własnych plecach, choć powieść jest fikcją literacką.
Kvist im pokaże, do diabła. Próbować wrobić człowieka w morderstwo, kiedy jest niewinnym jak panna młoda. (s. 139)
To główny bohater jest narratorem, który zaprosił do swego świata czytelnika. Zdradza mu nie tylko wydarzenia, ale i swoje wrażenia, emocje, ból, a nawet przyjemności. Były bokser jest homoseksualistą, a raczej biseksualistą. Autor nie stroni od opisów seksu, czasami bardzo szczegółowych i brutalnych. Tu erotyka jest dość zróżnicowana i mocna w swym przekazie. Choroby weneryczne, wszy łonowe, brud, mróz to uroki seksu w latach 30. XX wieku.
„Co wie jeden, tego nie wie nikt. Co wie dwóch, wiedzą gliny”. (s. 241)
Klincz to szwedzki kryminał pełen realizmu i brutalności, w którym ciosy padają z różnych stron i albo człowiek zdąży się uchylić, albo mocno dostanie. To zarówno kryminał noir, jak i kryminał retro z bardzo rozbudowaną warstwą obyczajową i wątkiem romantycznym, w którym akcja toczy się własnym tempem, a bohaterowie zostali umieszczeni w trudnych czasach, przez co oni sami są dość mroczni. Mocny, brutalny, twardy, smutny oraz wyjątkowo zimny – taki jest ten kryminał. Dla wybrańców.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu:


Książka przeczytana w ramach wyzwań:

6 komentarzy:

Gościu, atramentowy ślad zostaw po sobie,
A na każdy komentarz odpowiem wnet Tobie.