Strony

środa, 10 października 2018

Wokół książki cz. 168


czyli… W Drodze, by Zdążyć przed północą – fotorelacja ze spotkania autorskiego i koncertu

W lipcu Ula Machnacz zadebiutowała powieścią Droga. W życiu wykonywała wiele zawodów. Lepi pierogi na skalę hurtową i ponoć jej to dobrze wychodzi. Nie boi się zmian. Dodam od siebie, że to miła i otwarta kobieta, od razu budzi sympatię.
Podróż nudna, ciężka i trudna – powiedziała Ula Machnacz o swojej wyprawie autostopem po Europie po pierwszym roku studiów kulturoznawstwa międzynarodowego na UJ autorka Drogi wraz z Karolem i Sylwkiem. Obecnie drogi trójki przyjaciół porozchodziły się.
Po tej przygodzie pani Ula wiedziała, że chce o niej napisać, lecz jakoś się nie składało do pisania. Chciała spisać historię podróży autostopem przez Europę, zostawić córce, a wyszło jak wyszło. Ukazała się książka, która siedziała w jej sercu od 15 lat, jej drugie dziecko (pierwsze to córka). Zaczęła ją pisać w marcu, a skończyła w styczniu. Była to dla niej swoista terapia.
To moja książka – oznajmiła autorka powieści, nie chciała, by inni mieli na nią wpływ. Wszystkie surrealistyczne sytuacje, najbardziej absurdalne historie w powieści (specjalnie spojleruję: brudne gacie, sejf, zbir) są autentyczne, niektóre zmyślone, podkoloryzowane. Wydarzyło się mnóstwo innych rzeczy, których nie ma w książce. Jeden rozdział jest nudny, specjalnie, ale autorka miała w tym ukryty cel. Zgadnijcie jaki?
Droga to podróż geograficzna, podróż życiowa, psychologiczna.
Jak to jest z marzeniami? Wystarczy sobie wymyślić, czego się chce i małymi krokami dążyć do celu. Marzeniem pani Uli było zobaczenie Sagrady Familii w Barcelonie i jej się to udało. W jaki sposób? O tym w książce.
Powieść Uli Machnacz czytają ludzie w różnym wieku. Dla młodych jest to motywacja, by ruszyć w Europę, a autorka myślała, że jej książka będzie dla nich przestrogą.

Druga część kulturalnego, niedzielnego popołudnia upłynęła pod znakiem muzyki. Wystąpił zespół „Zdążyć przed północą” związany z nurtem twórczości poetyckiej i lirycznej z silnym emocjonalnym przekazem muzyki poetycko-folkowej w składzie:
Grzegorz Radtke – śpiew, gitara akustyczna

Tomasz Wiczyński – kontrabas

Mariusz Wilke – gitara elektryczna
Muzycy w trakcie wykonywania swoich utworów byli w innym świecie. Ja także, czasami zamykałam oczy i lekko się kołysałam. Pan Grzegorz upajał mnie swoim śpiewem i grą na gitarze; pan Tomek obejmował większy od niego kontrabas jak swoją ukochaną, przytulał, biegał paluszkami po strunach; z kolei pan Mariusz był oazą spokoju, choć gdy głośniej zaczynały brzmieć akordy gitary elektrycznej, to on był w centrum uwagi i te dźwięki grały mi w duszy. 



Piękny koncert, rzekłabym poetycko-liryczno-filozoficzno-religijny z nutą nostalgii i akcentem bluesowym (Cisza). Nawet zapisałam sobie słowa z niektórych utworów (nie nazwę tego piosenkami):
Krajobraz – „Niech twoje dłonie będą krajobrazem serca”.
A ty jesteś ze mną – „A ty jesteś ze mną, trzymaj się za ręce, przestrzeni tej nieodgadnionej nic nie może zmienić”.
Proste rzeczy – „Zapamiętaj, uczynione dobro zawsze wraca do człowieka”.
Przestrzeń – „Cała ta przestrzeń, o której nic nie wiesz, rozciąga się w tobie, byś mógł być dobrym człowiekiem”.

Na youtube znajduje się tylko jeden teledysk zespołu „Zdążyć przed północą” – oficjalny film promocyjny – Krajobraz. Zainteresowanych odsyłam na stronę ZESPOŁU.


I jak Wam się podoba?

I ja... przyłapana na gorącym uczynku:


Tak wygląda blogerka w akcji!
 

5 komentarzy:

Gościu, atramentowy ślad zostaw po sobie,
A na każdy komentarz odpowiem wnet Tobie.