Strony

poniedziałek, 28 września 2020

Prywatny ochroniarz

Autor: Caroline Angel

Tytuł: Prywatny ochroniarz

Wydawnictwo: Editiored

Liczba stron: 268

Oprawa: miękka ze skrzydełkami

Data wydania: 2020

ISBN: 978-83-283-6490-5

Prywatny ochroniarz to debiut literacki Caroline Angel. Niech Was nie zmyli nazwisko. To Polka, namysłowianka, studentka. O czym jest książka z przystojniakiem na okładce?

Dylan Hall jest ochroniarzem. Najlepszym. To profesjonalista, trzymający się zasad. Po pracy jest normalnym, młodym mężczyzną korzystającym z życia. Nowe zlecenie to ochrona córki znanego architekta, Phoebe Green. Młoda kobieta nie współpracuje. Robi wszystko, by uprzykrzyć mu życie i pozbyć się go jak innych wcześniej. Niechęć Phoebe do ochroniarzy tkwi w jej przeszłości, ale nikt o tym nie wie. Dylan ma trudne zadanie. Ochrona podopiecznej jest dla niego wyzwaniem. Sytuacja między nimi zmienia się, gdy Phoebe zaczyna otrzymywać anonimowe listy od adoratora, które z czasem stają się coraz bardziej natarczywe. Kobiecie grozi niebezpieczeństwo. Drogi Phoebe i Dylana mocno się splatają…

Phoebe, to dla twojego bezpieczeństwa. (s. 8)

Poznajcie Phoebe Green, lat dwadzieścia dwa, która w firmie architektonicznej ojca zajmuje wysokie stanowisko i projektuje hotel dla strategicznego klienta. Nie wiem, kiedy skończyła studia i zdobyła doświadczenie zawodowe. W dodatku zachowuje się jak nastolatka, której tylko w głowie imprezy. Regularnie piszą o niej w brukowcach. Jej język pozostawia wiele do życzenia. Klnie jak szewc, jest złośliwa i ordynarna. Postać bardzo niedopracowana, momentami przerysowana i melodramatyczna. Niewiele lepiej prezentuje się jej sekretarka i przyjaciółka w jednym. Dziwna ta przyjaźń z fochami w pracy.

Jestem tylko człowiekiem i zawsze mogę coś przeoczyć. (s. 75)

Dylana ceniłam za profesjonalizm. Ochroniarz niby ma klasę, ale tylko w pracy, gdyż poza nią jego zachowanie i słownictwo bywa ordynarne i kłóci się z jego wizerunkiem oraz pozycją. Jego relacja z Phoebe opiera się tak naprawdę na fascynacji wyglądem. Gdzie tu miłość? Gdzie chemia? Za to koledzy Dylana po fachu i przyjaciele – Jacob i Connor – dają się lubić. Widać, jak silne więzy ich łączą, jak dobrze się znają, jak bardzo im na sobie zależy. Momentami żartują z biednego kolegi.

Nikt się o niczym nie dowie? (s. 117)

Nie oczekiwałam od powieści wiele oprócz miłego spędzenia czasu. Tymczasem było ciężko, książkę czytałam na raty. Zawiodłam się, choć początek był obiecujący i intrygujący, a fabuła miała potencjał. Niestety niewykorzystany. Scena w szpitalu z Connorem to szczyt absurdu. Uwaga, spojler! Zero szans na przeżycie, brak pieniędzy na operację; sfinansowanie operacji; operacja; wiadomo, że pacjent przeżyje; po dwóch tygodniach pacjent wychodzi ze szpitala. Jak cuda, to w Ameryce! Tam właśnie rozgrywa się akcja, w Seattle. 

 

W powieści łączącej romans z erotykiem jest wiele nieścisłości i niewiarygodnych sytuacji, kilka absurdów, postacie niedopracowane, płytkie relacje między nimi, sztuczne i drętwe dialogi, a sceny erotyczne bez polotu i nudne. Do tego styl potoczny do bólu i język nad wyraz soczysty i dosadny. Nie wiem, czy to jakaś moda na to, żeby bohaterowie niezależnie od wieku i pozycji sypali wulgaryzmami jak z rękawa, czy ich twórcom brakuje słów do opisu. Mnie to nie przekonuje i do niczego moim zdaniem nie pasuje. Miałam też problem z narracją pierwszoosobową. Niby naprzemienna, lecz Dylana niewiele.

Jeszcze nigdy nie dostałam anonimu. (s. 29)

Jedyny plus to wątek kryminalny. Adorator-stalker i jego anonimy z pogróżkami nadawały akcji rumieńców i tempa. Coś ciekawego się działo. Momentami było niebezpiecznie, a Phoebe w końcu zrozumiała powagę sytuacji i jak ważne jest zaufanie do ochroniarza. Gdy wątek został ciekawie zakończony, zrobiło się mdło, przewidywalnie. Zakończenie oczywiste, za to w epilogu autorka rozciągnęła czas fabularny do granic możliwości.

I co z tym zrobisz? (s. 218)

Nie przekonałam się do Prywatnego ochroniarza, gdyż powieść jest niedopracowana pod zbyt wieloma względami. Nie wywołała ona u mnie pozytywnych emocji, raczej irytację, że takie książki są wydawane. Wiem, że powieść znajdzie swoje zwolenniczki, ale ja do nich nie należę.

Za egzemplarz książki dziękuję wydawnictwu:


6 komentarzy:

  1. Szkoda, że Twoje oczekiwania nie zostały zaspokojone. Ja póki co nie mam na razie tej lektury w planach.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja raczej nie planuję sięgać po tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Szkoda, że potencjał książki nie został należycie wykorzystany.

    OdpowiedzUsuń

Gościu, atramentowy ślad zostaw po sobie,
A na każdy komentarz odpowiem wnet Tobie.