Strony

sobota, 9 kwietnia 2022

Do zakopania jeden trup

Autor: Iwona Banach

Tytuł: Do zakopania jeden trup

Wydawnictwo: Dragon

Seria: Seria z trupem

Tom: 4

Liczba stron: 352

Oprawa: miękka ze skrzydełkami

Data wydania: 2022

ISBN: 978-83-8172-937-6

 

Dziś o trupkach mowa, czyli czwarta odsłona Serii z trupem – komedia kryminalna Iwony Banach Do zakopania jeden trup.

Spadek? Nie chcę żadnego pieprzonego spadku! (s. 19)

Emilia Gałązka cierpi na depresję, bo końca świata jak nie było, tak nie ma. Niespodziewanie otrzymuje spadek po krewnej z USA. Nie interesują ją pieniądze, ale ze względu na ciążę siostrzenicy Magdy i jej plany założenia agencji detektywistycznej postanawia go przyjąć. W tym celu wyjeżdża na trzy tygodnie do ośrodka „Jesienny Płomień”, który aktywizuje bogate seniorki. Oprócz zamożnych pań i płatnych podrywaczy można natknąć się na trupa. I to niejednego! Z całą sprawą powiązany jest płaskoziemiec, ekscentryczny zwolennik teorii płaskiej Ziemi. Duch wisielca też jest, na pewno w legendzie krążącej wśród miejscowych.

Emilia po prostu umiała o siebie zadbać. (s. 22)

W ośrodku ma miejsce apokalipsa handmade. Zamach za zamachem na życie nieeleganckiej kobiety z apokaliptycznymi zaburzeniami. Jakieś wybrakowane te próby morderstwa, ale giną inni. Mikołaj wychodzi z siebie i zieje ogniem. Duch Malwiny majta mu się wszędzie przy każdej brodni. Plotki mieszają się z faktami. Prawda się rozmywa. Śledztwo rozłazi się w szwach. Zakalapućkana akcja, dziwne wpadki i wypadki, zapętlone przesłuchania, bohaterowie nie zawsze w pełni władz umysłowych i co się dziwić policjantowi, który tego umysłem ogarnąć nie może. Próbowałam nadążyć za tokiem rozumowania bohaterów, lecz przy Cieciorku i jego czyścicielach z NASA wymiękałam. I tak aż do rozwiązania zagadki detektywistycznej.

Dowód zbrodni zeżarli… Łojezusie Maryjo. (s. 102)

Do czego to doszło, że prepperka przestała wierzyć w koniec świata i popadła w marazm. Tego nie przewidziałam. Jednak większej ilości trupów od razu się spodziewałam, gdyż Iwona lubi… zabijać bohaterów. Tym razem nie tylko klasycznie, także metodą na kucharza i leśnika. Autorka przeniosła akcję do wsi Duchołazy Górne. Awansowała Emilię na „kochaną panią Emilię”. Dorobiła jej rodzinkę, jeszcze bardziej ekscentryczną niż ona sama. Artur Cieciorek rozwalał system swoimi poglądami. Aż włos mi się jeżył na głowie, jak można wierzyć w takie durne teorie spiskowe! Takiego szaleństwa w jego wykonaniu nie czytałam, jak żyję! Po raz kolejny Iwona udowadnia, że nie tylko ma wyobraźnię, ale poszczególne sceny są gotowymi scenariuszami do filmu.

Tajemnica? Przekręt? Oszustwo? (s. 33)

Komu się tym razem dostało? Nam, Polakom. Polkom też, zwłaszcza tym starszym, tym przesądnym, tym bogatym, tym żyjącym w internetowym świecie. Nie brak oszołomów na You Tube i tych, którzy powielają głupie filmiki z internetu. Ani inteligentnych reklam. Podawanie się za innych, dopisywanie sobie tytułów i zer na koncie oraz certyfikaty rodem z sieci to już standard. A ile zabobonów ciążowych poznałam! Normalnie szok! Groza ciążowa może dopaść kobietę w trakcie tej lektury. Ale to tylko czubek góry lodowej złożonej z bacznych obserwacji autorki. Ludzie wymyślają głupoty, a pisarka je zbiera i punktuje w powieściach. Zaciekle wytyka absurdy i teorie spiskowe, a przy tym mnie zawsze zadziwia, ile można w jednej powieści upchnąć skojarzeń do polskiej rzeczywistości, także tej internetowej, naszych wad narodowych i przypadłości, zabobonów, wpadek. A na dodatek okrasić je inteligentnym humorem, ironią i neologizmami słowotwórczymi.

Wyobraźnia ma swoje prawa. (s. 118)

Coś w tym jest, że w XXI wieku żyjemy w świecie iluzji, w którym liczą się pozory. Panie szukają mężów w internecie, a ich naiwność przyćmiewa im rozsądek i wpadają w macki chciwych panów. Á propos pieniążków – obrywa się bocianom, kredytom z 300% RRSO i innym takim. Biurokracji polskiej też nie oszczędzono tak jak głupoty policjanta z Łazęg. Friends with benefis Pawła i Simony nie razi innych. Najciekawsze jest to, że ze skomplikowaną i wielowątkową sprawą COŚ wspólnego mają garnitury ślubne. Tylko Luna, gustująca w psim piwie, zachowuje się, jak na prawdziwą jamniczkę przystało.

Chyba że to znów jakiś rządowy przekręt? (s. 211)

Autorka odzwierciedla zachowania nas samych w krzywym zwierciadle i je przerysowuje, ale tylko nieznacznie. M.in. pokazuje typowe reakcje na niebezpieczeństwo i szukanie winnych, współczesne rozmowy (niesłuchających się) ludzi, sytuacje, w których instynkt bierze górę nad rozumowaniem. To wszystko jest takie prawdziwe, takie nasze. Czasami nie wiedziałam, czy się śmiać, czy płakać ze śmiechu, bo głupota ludzka nie ma granic. Inteligentny humor… nie dla idiotów.

Co tu się, do cholery, dzieje? (s. 250)

Kiedy życie czai się za rogiem, warto sięgnąć po komedię kryminalną Do zakopania jeden trup. Otworzy ona oczy na wiele współczesnych bolączek i prawd o nas samych, ukazanych w sposób prześmiewczy i absurdalny, a także dostarczy rozrywki. Świetna zabawa w wyłuskiwanie absurdów i łapanie mordercy. Aha, jeszcze jedno. W trakcie lektury zachowajcie zdrowy rozsądek, bo… nie ma chorego!

Za egzemplarz książki dziękuję wydawnictwu:

 


Książka bierze udział w wyzwaniu: Pod hasłem

 

3 komentarze:

  1. Muszę się w końcu się zabrać za twórczość autorki 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Autorka wzięła na tapet ważny problem. Jestem ciekawa tej książki.

    OdpowiedzUsuń

Gościu, atramentowy ślad zostaw po sobie,
A na każdy komentarz odpowiem wnet Tobie.