Strony

czwartek, 14 sierpnia 2014

Słodki ciężar



Autor: Cora Carmack
Tytuł: Coś do stracenia
Tłumaczenie: Iwona Wasilewska
Wydawnictwo: Jaguar
Liczba stron: 304
Oprawa: miękka
Data wydania: 2014
ISBN: 978-83-7686-254-5



Bliss Edwards jest miła, sympatyczna i poukładana. Studiuje na ostatnim roku aktorstwa w college'u. Ma fantastycznych przyjaciół i... wciąż jest dziewicą. Wkurzona tym, że jako jedyna z licznego grona znajomych nigdy nie uprawiała seksu, Bliss postanawia rozwiązać problem. Koniecznie ZANIM odbierze dyplom i zostanie pierwszą kobietą, która opuściła mury uczelni nietknięta. Plan jest prosty – iść do pubu, poderwać przystojnego nieznajomego, oddać mu się, a potem nigdy więcej go nie spotkać. 3 razy zet. Znaleźć, zaliczyć, zapomnieć. Nic jednak nie idzie tak, jak powinno. Bliss panikuje i zostawia nowopoznanego, szalenie przystojnego i zupełnie nagiego faceta we własnym łóżku. I to pod pretekstem, któremu nie dałby wiary nawet ogórek po lobotomii. Jakby tego było mało, następnego dnia okazuje się, że jedne z zajęć w jej grupie poprowadzi nowy wykładowca. Mężczyzna, którego porzuciła w środku nocy i którego miała nadzieję nigdy więcej nie spotkać.


"Pełna nieoczekiwanych zwrotów akcji romantyczna komedia pomyłek z lekką nutą erotyzmu" – takie zdanie widnieje na okładce książki Coś do stracenia Cory Carmack. I raczej się z nim zgadzam. Raczej, bowiem według mnie aż tak pełno nieoczekiwanych zwrotów akcji nie było, ale dużo to tak. Ale co się uśmiałam, to moje! Świetna śmiechoterapia!

Główna bohaterka, Bliss Edwards, to studentka ostatniego roku teatrologii w college. Jest lubiana w gronie przyjaciół, ale ma pewien problem. Jest dziewicą, a dziewictwo zaczyna jej przeszkadzać. Ot taki słodki ciężar, który powoduje komplikacje w jej życiu. Bo jak to tak skończyć studia, nie poznawszy co to seks, zostać nietkniętą, jakby była zadżumiona. Bliss postanowiła, że za wszelką cenę stracić dziewictwo przed ukończeniem studiów. Ale wcale to nie jest takie proste...

Dlatego do swego sekretu dopuszcza swoją najlepszą przyjaciółkę. Kylie od razu przystępuje do akcji – wybiera Bliss ubrania i zaciąga ją do pubu, a tam pokazuje różnych facetów. Jednak żaden nie przypada Bliss do gustu, więc pije drinki przy barze. W drodze do toalety zaczepia mężczyznę czytającego Hamleta i nieświadomie go podrywa. Oboje wpadają sobie w oko, coś między nimi zaczyna iskrzyć, rozmowa to gimnastyka intelektualno-uwodzicielska. Z pubu Bliss i Garrick wychodzą razem, pędzą motorem do jego domu, by zaspokoić narastające między nimi seksualne napięcie. Nawet poparzona łydka Bliss przy zejściu z motoru nie studzi ich miłosnego zapału. Oboje lądują w jej domu, sąsiadującym z domem Garricka, który wciąż czeka na ślusarza.
Akcja robi się gorąca, emocje iskrzą, ubrania fruwają, a Bliss analizuje każdy krok, każdy czyn swój i Garricka. Bo taka jest ta dziewczyna – za dużo myśli, wszystko analizuje i rozkłada na czynniki pierwsze. W pewnym momencie wpada w panikę. Zapomniała odebrać szarą kotkę Hamlet od weterynarza! Pozbywa się przystojnego mężczyzny i…zostaje w domu. Bo kotka była tylko wymówką, wymyśloną na potrzebę chwili. Najgłupszą, jaką można było wymyślić! Ważne, że skuteczną.
Sprawy komplikują się rano, kiedy na zajęcia przychodzi nowy wykładowca – Garrick Taylor. Od tego momentu zaczyna robić się ciekawie, jak wykładowca i studentka poradzą sobie z seksualnym napięciem i czy zdecydują się być ze sobą mimo trudności. Bo chemia między nimi tylko narasta. Ale ich bycie w bliskiej odległości doprowadza do kilku katastrof – śmiesznych lub żenujących, lub 2 w 1, bowiem świat niejednokrotnie udowodnił mi, że nie pozwoli, bym przeżyła kilka intymnych chwil z Garrickiem bez jakiegoś żenującego epizodu w bonusie[1]. Ale jest też plus z tych spotkań – mózg Bliss zaczął funkcjonować w trybie uśpienia, zaś myślenie zeszło na ostatni plan. A i w domy Bliss zamieszkała kotka Hamlet wzięta ze schroniska.
W dodatku okazuje się, że nie tylko Garrick czuje coś więcej do Bliss, także jej najlepszy przyjaciel Cade wyznaje jej miłość, przez co komplikuje ich życie osobiste i studenckie. Cade i Bliss dostali główne role w przedstawieniu Fedra, a ich relacje przekładają się na jakość sztuki, czyli kiepskość. Jak to się wszystko potoczy? Ha! Zawsze się ma coś do zyskania i coś do stracenia.


Książkę czyta się naprawdę szybko. Akcja wciąga w perypetie głównej bohaterki. To ona jest narratorem, więc jej zachowanie, emocje i myśli mamy podane w pełnej gamie (tylko w epilogu to Garrick jest narratorem). A że jest to inteligentna dziewczyna, z poczuciem humoru, umiejąca zripostować, to dialogi aż skrzą humorem. Zresztą i opisy perypetii nie są go pozbawione, a wzbogacają je czasami nietypowe metafory i porównania, zaś sceny erotyczne są wysmakowane i pełne napięcia. Nawet literówki niezbyt przeszkadzają w czytaniu. Lekki styl i równie przyjemna tematyka to idealna książka na lato lub dla relaksu i na poprawę humoru. Mimo lekkości fabuły są tu wplecione mądrości życiowe, choćby ta, że na niektóre rzeczy warto w swym życiu poczekać.

Książka przeczytana w ramach wyzwań:
 




[1] C. Carmack, Coś do starcenia, Warszawa 2014, s. 276.

8 komentarzy:

  1. Książkę czytałam i bardzo mi się podobała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie też zostawiła miłe wspomnienia....z Hamletem :)

      Usuń
  2. i ja mam ją za sobą i podobała mi się choć to raczej lekka i niezobowiązująca lektura!

    OdpowiedzUsuń
  3. Okropnie chciałabym przeczytać tę książkę. Tak fajnie nakreśliłaś fabułę, że nie sposób teraz nie sięgnąć po ten tytuł:)

    OdpowiedzUsuń

Gościu, atramentowy ślad zostaw po sobie,
A na każdy komentarz odpowiem wnet Tobie.