niedziela, 22 listopada 2020

W paszczy lwa

Autor: Melisa Bel

Tytuł: W paszczy lwa

Wydawnictwo: wydanie własne

Cykl: Niepokorni

Tom: 2

Liczba stron: 352

Oprawa: miękka 

Data wydania: 2020

ISBN: 978-83-7554-956624-6-1

 

 

Wybrałam się do XIX-wiecznego Londynu na spotkanie z lwem salonowym. Sięgnęłam po romans historyczny W paszczy lwa Melisy Bel, drugi tom cyklu Niepokorni.

Bardzo bym tego chciała. (s. 79)

Catherine Williams od małego jest porównywana do starszej i piękniejszej siostry. Z pokorą przyjmuje reprymendy matki, stara się sprostać jej oczekiwaniom, lecz jej to nie wychodzi, gdyż ciągle wpada w tarapaty. Jej bujne kształty nie pasują do kanonu piękna. Nie przeszkadza jej to marzyć o dobrym mężu. Jej ideałem staje się starszy i przystojny oficer, który uratował psa spod powozu. Odkrywa, że jej wybranek lord Nicolas Devon to rozchwytywany lew salonowy. Dla niej nieosiągalny. Gdy zostaje publicznie upokorzona, postanawia przejść metamorfozę, by zdobyć serce lwa. Młoda dama skrycie podoba się lordowi, ale on się do tego nie przyzna. Nie wie, że Catherine ma plan uwiedzenia go, a jego silna wola zostanie wystawiona na próbę. Losy tych dwojga będą się splatać wraz z kłopotami, a miłość rozkwitnie.

Tam, gdzie jesteś ty, muszą zdarzyć się jakieś kłopoty. (s. 199)

Catherine miesza regularnie i (nie)chcący. Ma szczęście do pecha i talent „do niewpasowywania się w normy społeczne”, przyciąga kłopoty jak magnes, ciągle wpada w tarapaty niezależnie od miejsca, czasu i okoliczności. A te bywają niezwykłe i nieprzyzwoite jak na damę. Momentami śmiałam się w głos, gdy moja wyobraźnia szalała. Nawet po dwa razy czytałam potyczki słowne Cat i Nicolasa, by delektować się ekspresją, emocjami i słowami. Autorka świetnie wczuła się w role, oddając temperament tych dwojga.

Tym razem to ja rozdam kartki losowi. (s. 150)

Mała Kitty, słodkie utrapienie lorda i jego wytrwała wielbicielka, ma dosyć zamknięcia w klatce konwenansów i pragnie od życia czegoś więcej. Chce… eksperymentować i poznać tajniki ars amandi bez ślubu, choć jej niewinność początkowo niezmiernie bawi. Ambitna, rezolutna i nieprzewidywalna dama ćwiczy na lordzie, budzi w nim mordercze instynkty i te zgoła inne. Gra w kotka i myszkę trwa, ale do końca nie wiadomo, kto jest kotkiem, a kto myszką. Wybuchowa Cat drażni lwa, nie zdając sobie sprawy, jakie mogą być tego skutki. W książce znajdują się wskazówki, jak uwieść mężczyznę w XIX wieku, które sprawdzą się i dziś, bo kokietować można zawsze i wszędzie.


 Sądzę, że kobieta powinna stanowić o sobie samej. (s. 184)

Autorka wplotła do powieści różne problemy i poglądy. Zawsze znajdą się buntowniczki i taką osobą jest Catherine. Ciągle tłamszona i poprawiana szokuje rodzinę swoimi feministycznymi poglądami na rolę kobiety w małżeństwie i społeczeństwie. Krytykuje zasady i konwenanse, maniery i zachowanie pozorów, protekcjonalne traktowanie kobiet i plotkowanie. Pragnie męża partnera, a nie władcę. Jej niezależna i ciekawa natura oraz głód wiedzy znajdują aprobatę nielicznych. Interesuje się otaczającym ją światem, problemami społecznymi, życiem biedniejszych londyńczyków. Spodobał mi się wątek zamieszek i sierocińca, choć w moim mniemaniu nie został zakończony.

Będą o nim plotkować i pastwić się nad nim… (s. 25)

W swej powieści autorka ukazuje różne rodziny. Odmalowuje ich status społeczny, finansowy, zwraca uwagę na nałogi i uczucia rodziców. Nicolas Devon nie ma w życiu łatwo – niekochany, niechciany, obarczony winą za śmierć matki mierzy się z plotkami i reputacją odziedziczoną po ojcu. Walczy z własnymi demonami, za przyjaciół mając psy. Charlotte, wychowanka sierocińca, jest damą do towarzystwa Cat i jej przyjaciółką. Charlotte pokazuje swej pani prawdziwe życie, służy radą i wsparciem w każdej sprawie, nawet tej najbardziej szalonej.

Nie za to ci płacę, Spencer. (s. 151)

Główne postacie i drugoplanowe są wyraziste i barwne. Lady Amelia to matka kwoka, Helen dokuczliwa siostra, markiz Williams oaza spokoju. Innym bohaterom też niczego nie brakuje. Ci epizodyczni uzupełniają obraz londyńskiego społeczeństwa – robotnicy, kurtyzany, sieroty, kobiety udające damy, służba. Są też bohaterowie negatywni, których pojawienie się wprowadza grozę i buduje mroczny klimat Londynu. To już nie tylko przyjęcia, bale, rezydencje i spacery po parku dostępne dla wyższych sfer. Autorka wiernie odzwierciedla rzeczywistość XIX wieku, składającą się z różnych elementów. Całość sprawia, że czytelnik przenosi się w czasie.


 Gdzie mnie zabierasz, ty… wielkoludzie! (s. 271)

Komizm sytuacji, scenki rodzajowe, namiętne sceny erotyczne kontrastują z obrazem sierocińca czy klubu dla panów, do tego chwile grozy i napięcia, wpisy do dziennika (polecam plan metamorfozy) tworzą barwną mozaikę romansu historycznego, w którym autorka porusza tematy aktualne i dziś, hołdując przy tym uniwersalnym wartościom jak rodzina, miłość, przyjaźń, pomoc potrzebującym. Niefortunne zdarzenia, nieprzewidywalne zwroty akcji, emocje, utarczki słowne i nie tylko. Niestety znalazłam kilka błędów ortograficznych, nie mniej powieść warta jest uwagi. Lekki styl autorki i poczucie humoru oraz ciekawa fabuła sprawiają, że książka czyta się sama i chce się jeszcze.

Jestem zaszczycona, jaśnie panie Lwie. (s. 267)

Ja również. Świetnie się bawiłam! Tego mi było trzeba – lekkości, humoru, śmiechu, potyczek słownych, przekomarzanek, emocji, rozrywki, relaksu, zmysłowości, namiętności oraz pikanterii, a przede wszystkim oderwania się od brutalnej rzeczywistości. W paszczy lwa to idealna lektura na jesienne długie wieczory, która powinna zostać zekranizowana.

Za egzemplarz książki dziękuję autorce.

 

4 komentarze:

Gościu, atramentowy ślad zostaw po sobie,
A na każdy komentarz odpowiem wnet Tobie.