poniedziałek, 13 lutego 2017

Włoska miłość



Autor: Janette Kenny
Tytuł: Miłość po włosku
Tłumaczenie: Agnieszka Wąsowska
Wydawnictwo: Harper Collins
Seria: Światowe życie
Liczba stron: 151
Typ książki: e-book
Format: e-pub
Data wydania: 2016 (06.24)
ISBN: 978-83-276-2080-4

Nie pamiętam skąd ściągnęłam darmowy e-book Miłość po włosku Janette Kenny. Okazał się lekką i krótką lekturą na drogę.
Kilka godzin po pogrzebie swojego ojca Delanie Tate dokonuje finalizacji sprzedaży rodzinnej firmy oraz swojej własnej. Jest zmuszona do tego w wyniku splotu różnych, niefortunnych okoliczności. Za zdumieniem odkrywa, że kupcem jest jej… dawna miłość sprzed lat, jej były narzeczony – Marco Vincienta.
Marco był wszystkim, czegokolwiek pragnęła, i wszystkim, czego powinna unikać.
Mimo złości i skrywanego żalu do losu, siebie i ukochanego w głębi duszy sama przed sobą musi przyznać, że wciąż go kocha, że to był ten jedyny. W podobnej sytuacji jest Marco. Wciąż kocha Delaine, lecz nie potrafi wybaczyć jej doznanych krzywd z przeszłości. Sami pogubili się, co jest prawdą, a co kłamstwem. Między nimi jest dużo nieufności, żalu, zadawnionych ran, pretensji. Jedno zwala winę na drugie. Delaine dochodzi do wniosku, że…
Najwyraźniej oboje potrafimy się tylko ranić.

Ale Marco przyszedł do niej z propozycją – zwróci jej firmę pod warunkiem, że praktycznie od razu, z miejsca wyjedzie z nim do Włoch. Delaine miała urządzić w bardzo krótkim czasie kapryśnej przyrodniej siostrze swego byłego narzeczonego ślub marzeń. Ma zadowolić jego siostrę Bellę. Bohaterka nie ma wyjścia. Niby jedzie do pracy, ale od razu zaznacza granice współpracy. Ale… zasady sobie a życie sobie. Krew buzuje, hormony nie śpią, a pogoda i włoski klimat sprzyjają romansowi, nie wspominając ani o urodzie przystojnego Włocha, ani o miłości do niego schowanej w głębi serca.
Jej i Marcowi nie mogło się udać…
Czy na pewno? Ponoć czas leczy rany, a i serce nie sługa. Kibicowałam im obojgu, choć miałam ochotę potrząsnąć Włochem. Jego ośli upór czasami podnosił mi ciśnienie tak samo, jak niemożliwość wyjaśnienia spraw z przeszłości przez Delaine, bo on akurat nie chciał tego słuchać i za rozpad ich narzeczeństwa winił ją. I do tego włoski temperament!
Ta powieść to typowy lekki, płomienny romans okraszony nutą erotyzmu, w sam raz dla relaksu. Akcja toczy się dość szybko, bo ok. 2 tygodni. Nie ma dłużyzn, ale ja chciałabym się dowiedzieć więcej o organizacji ślubu, bo w pewnym momencie był zbyt duży przeskok w tym temacie od początkowej organizacji już do samego ślubu. Zakończenie oczywiście łatwo przewidzieć.
Mimo ze to romans, to jednak warto po niego sięgnąć ze względu na rodziców głównych bohaterów. Szczególnie mam na myśli ojca Delaine (choć i ojciec Marca też ma swoje za uszami). Jego śmierć przyniosła jej wyzwolenie. Dlaczego? W końcu uwolniła się od ojca-tyrana, który od lat stosował przemoc domową wobec niej i jej matki. Tate przejął kontrolę nad życiem i przyszłością swej córki dzięki jej bezgranicznemu zaufaniu do matki. Z biegiem czasu odkrywanie prawd, rodzinnych tajemnic okazało się bardzo bolesne w skutkach.
W dość ogólnym zarysie autorka ukazuje, jak dominujący wpływ na życie i funkcjonowanie drugiego człowieka może mieć jedna osoba, bardzo bliska sercu osoba. Matka bohaterki:
Nie była w stanie odejść od męża, który ją bił i którego wybryki nieustannie przed wszystkimi usprawiedliwiała.
Miłość po włosku to typowy czasoumilacz z łyżeczką dziegciu. Czyta się sam, ale obraz bogatej rodziny, w której rządzi despota, daje do myślenia i skłania do refleksji na temat przemocy domowej i kobiety w roli ofiary.

Książka przeczytana w ramach wyzwań:

4 komentarze:

Gościu, atramentowy ślad zostaw po sobie,
A na każdy komentarz odpowiem wnet Tobie.