poniedziałek, 19 lutego 2018

Ludzkie pragnienia



Autor: Marybeth Mayhew Whalen
Tytuł: Wszystko, czego pragniemy
Tłumaczenie: Olga Kwiecień
Wydawnictwo: Editio
Liczba stron: 296
Oprawa: miękka
Data wydania: 2018
ISBN: 978-83-283-3645-2



W tej okolicy nieczęsto się coś działo. (s. 258)
"Chcieć czegoś usilnie, życzyć sobie czegoś, dążyć wytrwale do czegoś; żądać, pożądać" to definicja (Słownik języka polskiego PWN) czasownika, który pojawia się w tytule powieści Marybeth Mayhew Whalen Wszystko, czego pragniemy. A właśnie, czego pragną ludzie?
Basen jednoczył ludzi z sąsiedztwa, ale tylko latem. (s. 10)
W Karolinie Północnej w Jaworowej Dolinie otwarto basen. Nad wejściem wisiał napis: „Wszyscy tu jesteśmy rodziną”. To wokół basenu przez całe wakacje gromadzą się mieszkańcy. To tu odpoczywają, chłodzą przed upałem, spędzają czas z dziećmi, tu wymieniają się ploteczkami, tu świętują 4 VII. Ale nie chcą wracać do przeszłości, ujawniać swoich sekretów. Niby się wszyscy znają, a jednak nie wszyscy się do siebie przyznają. Ot, typowe amerykańskie senne miasteczko. Lekki marazm i stagnacja.
Jednak mimo że Cutter niezbyt dobrze pływał, a ludzie nas ignorowali, lubiłam tam przebywać. (s. 47)
Jednak pewnego dnia na basenie, mimo obecności ratowników, tonie sześcioletni chłopiec. Rodziców nie było. Tylko dziewczynka, starsza o pięć lat siostra Cuttera – Cailey. To ona się nim opiekowała. I sumiennie to robiła, lecz… wystarczyła chwila nieuwagi, by doszło do nieszczęścia. Wcześniej przychodziła tu z bratem codziennie i przebywała między obcymi ludźmi. Wszystko było w porządku, choć raczej nie do końca – nikt nie zwrócił uwagi na dwójkę dzieci bez dorosłych opiekunów.
Ale mnie nie zostawili. Zebrali się niczym drużyna futbolowa i podjęli decyzję. (s. 79)
W obliczu nieszczęścia grupa nieznajomych ludzi momentalnie przystąpiła do działania, zorganizowała się i podejmowała decyzje. Od tej pory Cailey miała zaopiekować się Zella Boyette, matka dorosłych synów, dopóki… Czas miał pokazać. Stan chłopca był ciężki, a matka dzieci nie mogła się zająć w tej chwili córką. Wydawałoby się, że wszystko wróciło do normy, ale to tylko pozory…
Kiedyś zachowywały swoje sekrety, a teraz miały tajemnice przed sobą nawzajem. (s. 217)

Nieszczęśliwy wypadek na swój sposób zjednoczył sąsiadów. Dzwonią do Zell, żeby dowiedzieć się o stan chłopca. Spotykają się, rozmawiają, są bardziej otwarci, lecz nie do końca. Otóż każdy z nich ma swoje tajemnice, które wraz z rozwojem akcji zostają ujawnione – czasem celowo, czasem przypadkiem. Wszystkie wiążą się z przeszłością, każdy bohater chce o czymś zapomnieć, uciec od wspomnień. Nawet dawne przyjaciółki nie są ze sobą szczere, nie wspominając o kilku parach małżeńskich. Trupy wychodzą z szafy…
W ciągu zaledwie kilku tygodni moja rodzina stała się dla mnie obca, a ktoś obcy stał się rodziną. (s. 152)
Punktem wyjścia do napisania tej powieści było autentyczne wydarzenie – w basenie w okolicy domu autorki prawie utonął chłopiec. To była przyczyna, pretekst, wokół której powstała wielowątkowa historia. Zostało w niej poruszonych kilka ważnych tematów z życia codziennego zwykłych ludzi. Rodzina – to temat przedstawiony na kilku przykładach i w kilku wariantach. Inaczej wygląda dojrzałe małżeństwo, w którym pojawia się dziecko „z terminem ważności na czole”, inaczej młoda rodzina z małym dzieckiem, a zupełnie inaczej kilka rozbitych rodzin, samotnych rodziców z dziećmi. Jest też samotna starsza pani z psem czy mężczyzna opiekujący się chorą matką i niepełnosprawnym bratem.
Po prostu nie mieszkamy razem do czasu, aż „zastanowi się, czego pragnie w życiu”. (s. 107)
Ludzkie pragnienia i ich realizacja w życiu to kolejny temat poruszony w tej powieści. Bywają one różne, i dobrze. Choćby pragnienie Bryte, młodej mamy ślicznego chłopca. Jej marzeniem było mieszkać w Jaworowej Dolinie ze swoją rodziną. Wydawałoby się, że to naprawdę niewielkie, lecz okazało się, iż to marzenie jest za wielkie do zrealizowania. Z urzeczywistnieniem pragnień bywa różnie. Czasem los pomoże, czasem przeszkodzi, a czasami trzeba wziąć sprawy we własne ręce…!
Nadal jesteśmy sąsiadkami. (s. 280)
Mieszkańcy Jaworowej Doliny, sąsiedzi bliżsi i dalsi zostali połączeni nieszczęściem i to bardziej, niż wspólnym spędzaniem czasu nad basenem czy obchodami Dnia Niepodległości. Jakby dopiero teraz docenili potrzebę nawiązania bliższych relacji, dzielenia się problemami, podejmowaniem wspólnych działań. Jednakże z drugiej strony, to oni czasem wiedzą o życiu swoich sąsiadów więcej niż powinni. Tajemnic tu nie brakuje. A bycie ciekawskim, a nawet wścibskim czasem jest wskazane.
Faktycznie wydarzyło się wiele cudów. (s. 281)
Patrząc na idylliczną okładkę, wydawałoby się, że w tej książce nic czytelnika nie zaskoczy. Sama akcja snuje się od maja do sierpnia 2014 roku. Mały wielki incydent na basenie burzy ową małomiasteczkową sielskość, lecz wkrótce staje się epizodem, pozostającym gdzieś w tle. Bohaterowie to zwyczajni ludzie, żyjący z dnia na dzień, jednak od czasu do czasu zanurzają się w swoich wspomnieniach albo one same ich bombardują. Czytelnik ma szansę dokładnie je poznać, bowiem narratorów jest wielu, a każdy z nich opowiada o zdarzeniach i swej tajemniczej przeszłości. Na uwagę zasługuje mała narratorka Cailey, która na świat dorosłych patrzy oczami małej dorosłej. Zabrakło mi jednego narratora, no może dwóch. Głos tych bohaterów na temat zdarzeń i emocji przez nich przeżywanych wzbogaciłby powieść, choć z drugiej strony… czasami musi wystarczyć ogólny zarys sytuacji, by poruszyć wyobraźnię czytelnika. Z czasem domyśliłam się, co i jak i tylko czekałam na finał. Zakończenie w tej powieści nie jest jednoznaczne, gdyż zależy od historii każdego z jej bohaterów. Ale jedna rzecz umknęła autorce…
Lance odruchowo też zbliżył się tam, czując, jak krew buzuje mu w żyłach i impulsy skaczą po synapsach.  (s. 114)
Może mi impulsy po synapsach nie skakały, lecz było w tej powieści coś, co od początku przykuwało moją uwagę do fabuły, mimo mało dynamicznej akcji. To zdania rzucone od czasu do czasu, niosące ze sobą pewne ogólnikowe, lecz intrygujące informacje. Czuć w powieści niepokój, czuć jakąś sensację i wiele sekretów.
Dzieci były ciekawskie i wszędzie zaglądały, gdy im się nudziło. (s. 205)
Wszystko, czego pragniemy Marybeth Mayhew Whalen to zaskakująca obyczajówka o miejscu, do którego się przynależy, o sąsiadach skrywających tajemnice od lat, o ludzkiej solidarności w obliczu nieszczęścia i pomocy dobrosąsiedzkiej. Lecz przede wszystkim to powieść o ludzkich pragnieniach i ich spełnianiu się, dlatego też… uważajcie, czego pragniecie! I uważajcie na dzieci…

Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu:

Książka przeczytana w ramach wyzwań:

6 komentarzy:

Gościu, atramentowy ślad zostaw po sobie,
A na każdy komentarz odpowiem wnet Tobie.