czwartek, 14 grudnia 2017

Odczarować Boże Narodzenie



Autor: Krystyna Mirek
Tytuł: Światło w Cichą Noc
Wydawnictwo: Edipresse 
Seria: Willa pod Kasztanem
Tom: 1
Liczba stron: 352
Oprawa: miękka
Data wydania: 2017
ISBN: 978-83-8117-142-7 


Trwają przygotowania do świąt. Na osiedlu położonym na obrzeżach Krakowa lśnią tysiące świateł. Tylko dwa domy stoją ciemne. Przedwojenna willa i niewielki budynek obok niej. Antek Milewski wraca do domu po latach. Zostawia za sobą porażkę życiową i chce zacząć wszystko od nowa. Kiedy przekracza próg starej willi, wracają dawne wspomnienia. Zaczyna rozumieć, że nie odnajdzie spokoju, dopóki nie rozwiąże tajemnicy z przeszłości. Dlaczego kochający ojciec nagle porzucił żonę i sześcioletniego syna? Czemu nigdy nie próbował naprawić błędu? W małym jednorodzinnym domu nie obchodzi się świąt Bożego Narodzenia, bo kojarzą się z tragicznym wypadkiem. Magda Łaniewska i jej dwaj bracia zawsze wtedy wyjeżdżają do ciepłych krajów. Ale tym razem staną przed wielkim wyzwaniem. Będą musieli zorganizować prawdziwą Wigilię. Nie wszystko pójdzie zgodnie z planem. Nie każdy człowiek okaże się wart pokładanego w nim zaufania. Jednak w magiczną noc światła zapalą się nie tylko w dwóch uśpionych domach, ale też w sercach ich mieszkańców.

Rzadko zwracam większą uwagę na okładkę książki, ale ta mnie zauroczyła od pierwszej chwili. Gdy wzięłam książkę do ręki i zamigotały w świetle gwiazdki, to przepadłam z kretesem. Od razu poczułam magię Bożego Narodzenia! Brawa dla pani Izabelli Marcinowskiej za projekt okładki do książki Światło w Cichą Noc Krystyny Mirek.
Czasem lepiej spojrzeć prawdzie w oczy, bo choć na początku boli, to jednak daje szansę na zmianę. (s. 317)
Bohaterami powieści są rodziny – Łaniewskich, Mirskich, Milewskich, choć ta rodzina dopiero teraz zaczyna się rozrastać. Trzy różne rodziny, lecz w każdej problemy. Autorka obdziela nimi wszystkich swoich bohaterów. Część z nich nie chce się z nimi mierzyć, inni boją się spojrzeć prawdzie w oczy i nie wychodzić poza przydzielone im role, a jeszcze inni popadli w tarapaty i próbują zacząć życie od nowa, próbują uporządkować przeszłość i zmierzyć się z teraźniejszością. Sporo problemów, jednak można je rozwiązać. Czasami wystarczy refleksja, przeanalizowanie sytuacji i wyciągnięcie wniosków, rozmowa, a czasem po prostu należy zawalczyć o to, co jest dla nas cenne i „odczarować rzeczywistość jakimś mocniejszym działaniem”.
Czasem jakiś problem ciągnie się przez pokolenia – powiedziała Kalina. – Dopóki nie pojawi się ktoś, kto przerwie zły układ. (s. 330)
Krystyna Mirek dotyka bolesnych tematów, ale bohaterów nie zostawia samym sobie. Pomaga im zrozumieć własne słabości i pokonać je; znaleźć siły do zmierzenia się z traumą, aby ocalić rodzinę; rozliczyć się z przeszłością i zachować we wspomnieniach tylko dobre chwile, a „resztę pozostawić za plecami”. Babcia Kalina wie, o czym mówi, los ją doświadczył i też nie była święta, popełniła w życiu błędy.
Życie nie jest takie trudne, jeśli się do niego podchodzi prosto. (s. 74)

Co bohater, to inne podejście do życia. Dzięki temu czytelnik może poznać wachlarz pomysłów, jak sobie ewentualnie poradzić w sytuacjach kryzysowych. Autorka dopinguje czytelnika poprzez działania swoich bohaterów, żeby na przykład nie zrzucał odpowiedzialności za swoją sytuację na innych, tylko podjął działania, żeby nie psuł dobrych chwil starymi pretensjami, bo przecież każdy ma sobie coś do zarzucenia. Dużo w powieści dobrych rad, takich mądrych życiowo, a to mnie zupełnie nie dziwi, gdyż wiem, czym jeszcze oprócz pisania książek zajmuje się pani Krystyna Mirek.
Tradycja ma swój głębszy sens i warta jest włożonego w jej pielęgnowanie wysiłku. 
(s. 293)
Każde święta wymagają wielu przygotowań, długoterminowych przygotowań. Czasami psioczymy, narzekamy: „Po co to wszystko?”; zastanawiamy się, po co tyle pracy i dni przygotowań dla tak krótkiego czasu świętowania i odpoczynku. I tu wkracza do akcji babcia Kalina, która wyjaśnia sens tradycji młodemu pokoleniu. To ona dzieli obowiązki, świetnie organizuje pracę i sprawia, że idzie ona szybko i sprawnie, a potem jest czas na herbatę w salonie i rozmowy.
Ale to nie wina tradycji. Ona jest dobra. To ludzie niewłaściwie się z nią obchodzą. Pozbawiają treści. Zostawiają tylko pustą otoczkę. […] To piękne święta, które mają zabieganemu człowiekowi przypomnieć o tym, co ważne. Skłonić go, by choć na chwilę się zatrzymał. (s. 294)
W tej powieści nie wszyscy bohaterowie lubią święta. Niektórym kojarzą się one z traumą z dzieciństwa, dlatego nie obchodzą Bożego Narodzenia i uciekają na ten czas za granicę, gdzie szumi morze i świeci słońce. Innym z kolei kojarzą się one ze smutkiem, z rozbitą rodziną czy z harówką w kuchni i w domu przed świętami i w trakcie nich, aby reszta rodziny przyszła na gotowe i ucztowała przez trzy dni. Zapachniało. I to jak! Szkoda, że autorka nie zamieściła w książce tego sprawdzonego przepisu na pierniki, wielka szkoda. Chyba się do pani uśmiechnę w e-mailu.
Jedyny pożytek z zimna to piękne Boże Narodzenie. Śnieg ma w tym kraju tylko jeden obowiązek do spełnienia – dać ładną dekorację na święta, a nawet z tego nie umie się wywiązać. (s. 197)
Ale żeby Boże Narodzenie nim naprawdę było, żeby był klimat świąteczny, potrzebna jest odpowiednia pogoda. W sumie to pierwsza książka, w której autorka w realny sposób przedstawia pogodę ostatnich lat w okresie bożonarodzeniowym. Trochę śniegu, trochę deszczu, trochę mrozu i ślizgawicy. Tylko człowiek wspomina i tęskni za białymi i mroźnymi świętami sprzed lat…
A my żyjemy w świecie, w którym każdy chce być samodzielny. Zrywamy więzi, a potem każdy się dziwi, że jest samotny. (s. 118-119)
Atmosfera świąt Bożego Narodzenia sprzyja miłości. Nie brak jej i w tej powieści! Ale, ale… sztuką jest trafić na swoją drugą połówkę, te prawdziwą. Albo z już istniejącą dojść do porozumienia. Zabrakło mi tylko opisu Wigilii w domu Mirskich, za to zakończenie romantyczne.
Światło w Cichą Noc to siła tradycji przekazywanej z pokolenia na pokolenie, siła rodziny i przyjaźni, to też mądre rady życiowe starszego pokolenia, chęć niesienia pomocy, wskazówki dla czytelnika wplecione w ciąg zdarzeń życia bohaterów, a całość owiana zapachami potraw bożonarodzeniowych (ach te pierniki!), okraszona deszczem i śniegiem, rozświetlona blaskiem choinki. Najbardziej realna powieść świąteczna, którą do tej pory przeczytałam.

Książka przeczytana w ramach wyzwań:

14 komentarzy:

  1. Muszę koniecznie przeczytać tę książkę. Koniecznie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Pierwszy raz zdarza mi się czytanie książek "światecznych" przed świętami (zasługa blogosfery). Tę również chętnie przeczytam, muszę się za nią rozejrzeć :)

    Pozdrawiam,
    Ewelina z Gry w Bibliotece

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja właśnie czytam te różne świąteczne, bo w tym roku jest ich wysyp!

      Usuń
  3. Jak tylko skończę "Cztery płatki śniegu" Szarańskiej, zabieram się za ten tytuł. Zapowiada się świetnie. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Może wprawić w świąteczny nastrój :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam świąteczne powieści.

    OdpowiedzUsuń
  6. TYtuł intrygujący, fabuła, jak piszesz też. Mało czytam polskich książek.
    Muszę to zmienić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja ostatnio sporo czytam powieści polskich autorów.

      Usuń
  7. Czytałam, dzisiaj skończyłam i choć nie lubię świąt, to ta powieść przypadła mi do gustu.

    OdpowiedzUsuń

Gościu, atramentowy ślad zostaw po sobie,
A na każdy komentarz odpowiem wnet Tobie.