poniedziałek, 18 grudnia 2017

Życie w Sennej



Autor: Katarzyna Michalak
Tytuł: Gwiazdka z nieba
Wydawnictwo: Znak
Seria: Seria mazurska
Tom: 1
Liczba stron: 320
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Data wydania: 2017
ISBN: 978-83-240-4679-9


W śnieżną wigilijną noc na tatrzańskiej przełęczy dochodzi do tragedii. Sześć lat później w mazurskiej chacie nad jeziorem staje się cud. Niektórzy ludzie, choćby mieli wszystko, nie będą szczęśliwi. Inni nie mają nic, a potrafią cieszyć się życiem. Nataniel należał do tych drugich. W przeszłości uległ poważnemu wypadkowi, potem zmarła jego ukochana mama, a teraz stracił jeszcze dach nad głową. Nie miał nic, ale zyskał wolność i mógł ruszać w nieznane. Senna – zagubiona wśród lasów wioska na Mazurach – miała być tylko krótkim przystankiem w jego podróży. Zatrzymał się w małej, opuszczonej chacie nad brzegiem jeziora. Miejscowa legenda głosiła, że ktokolwiek w niej zamieszka, straci to, co kocha. Ale co może grozić komuś, kto stracił już wszystko? Czy los nie mógłby w końcu nagrodzić dobrego serca i szlachetnej duszy?

Od jakiegoś czasu nie czytam książek Katarzyny Michalak. Ale uległam. Na fali książek zimowo-świątecznych ukazała się nowa powieść autorki Gwiazdka z nieba. Postanowiłam ją zdobyć i przeczytać. Udało się. Efekt? O tym dalej…
Świat jest pełen zła, to prawda, ale większość ludzi jest dobra. Zło tylko głośniej wrzeszczy i brutalnie rozpycha się łokciami. (s. 27)
Nataniel Domaradzki, Mateusz Jóźwik, Marta Kraszewska, Siergiej Sodarow to główni bohaterowie tej powieści, a z tych zwierzęcych to Tusia i Śnieżka. Wszystkich łączą skomplikowane więzy – przyjaźń, miłość, stosunki dobrosąsiedzkie, nieufność, złość, nienawiść. Każdego los w jakiś sposób skrzywdził i zaprowadził go swymi pokrętnymi ścieżkami na Mazury w okolice Pisza, do wsi Senna. Nazwa wielce wymowna. Tylko postać Siergieja odstaje od reszty. To negatywny bohater, choć i w jego sercu tli się czasem dobro. Z kolei niegroźny pijaczek spod sklepu może zniszczyć Twe życie… Ot, przewrotność tego świata.
Wieś rządzi się swoimi prawami. Przestrzegasz ich, będzie dobrze, fikasz, cóż… lepiej, żebyś nie fikał. (s. 197)
Mieszkańcy wsi Senna, położonej koło lasu, cenią sobie odosobnienie, spokój. I to do tego stopnia, że to oni decydują o tym, komu pozwolą zamieszkać we wsi, kogo będą tolerować, a i tak dalej myśleć o nim jako o intruzie. Czasami wystarczył głos jednej wpływowej osoby we wsi, a pozostali szli za nią i utrudniali życie. Nawet Marta i Mateusz, choć mieszkali tam już kilka lat, wciąż byli intruzami, których tolerowano. Niezbyt to miły i piękny obraz wsi. Na ile prawdziwy? Trudno mi ocenić? Na pewno plotki są wszędzie.
Bo w miłości nie ma miejsca na żadne „ale”. Albo jest bezwarunkowa, albo to nie miłość. (s. 286)

Czym jest miłość i jak ona się objawia w tej powieści – przekona się czytelnik sam. Zawirowań, perturbacji i komplikacji jest pod dostatkiem. Aż nadto, bym rzekła. Jedne z nich wynikają wiążą się z Natanielem. Młody mężczyzna po wypadku ma problemy z nogą, jest niepełnosprawny. On sam w siebie nie wierzy, więc trudno mu zrozumieć, że i człowiek z ułomnym ciałem ma prawo kochać i być kochany. I jest też „miłość”, która objawia się biciem partnerki… Ale czy to na pewno jest miłość? Czy tradycja rodzinna? Czy taki zwyczaj panujący we wsi? Trudno powiedzieć. Jednak dużo zależy od siły charakteru kobiety i umiejętności przeciwstawienia się.
Kiedy komuś na tobie zależy, nie tylko ty, ale i ten ktoś płaci za twoje błędy i porażki. Nie śpi, gdy musi nad tobą czuwać, martwi się, gdy ty rozpaczasz, i nieba by ci przychylił, gdyby tylko mógł ci jakoś pomóc. (s. 280)
I chyba to jest istota przyjaźni – by być wtedy, kiedy przyjaciel ma kłopoty. Bo nie sztuka towarzyszyć przyjacielowi w chwilach radosnych i szczęśliwych. Bo są ludzie, którzy nas krzywdzą, lecz przede wszystkim są ludzie, którzy nam pomagają. Autorka ukazuje blaski i cienie przyjaźni, może bardziej dla przypomnienia czytelnikowi, czym ona jest i dlaczego jest tak ważna w naszym życiu.
Nie martw się tym, na co nie masz wpływu. Rób to, co od ciebie zależy. (s. 50)
Co mi się spodobało? Autorka w życiorysy swych bohaterów wplotła wydarzenia, które nie są tylko fikcją, lecz które się naprawdę wydarzyły w naszym kraju. Pierwszy wątek to bandycka prywatyzacja mieszkań i „czyścicieli mieszkań w akcji”. Druga sprawa to przemęczenie lekarzy, pracujących bez wytchnienia i umierających na dyżurze w szpitalu. I trzecia sprawa to transporty śmierci, transporty koni do Włoch na rzeź. To głośne i bulwersujące sprawy z życia wzięte, a na poparcie swoich słów autorka przytacza linki do stron internetowych. To dobrze, że o tych sprawach wciąż się pisze, wciąż się o nich mówi, że nie pozwala się o nich zapomnieć.
Masz oślepionego przez „kochających” właścicieli psa, będziesz miał przetrąconego konia do kompletu. (s. 174)
Ostatnio zauważyłam, że „modne” zrobiło się pisanie w powieściach o bezdomnych kotach czy psach, o braku odpowiedzialności ze strony ich dawnych właścicieli, a także o okrucieństwie ludzi wobec zwierząt. Także i w tej książce autorka porusza te ważne tematy, wpływa na emocje czytelników, na ich empatię. Są ludzie, dla których okrucieństwo wobec zwierząt jest chyba zabawą, skoro tak potraktowano powieściową suczkę Tusię. Raz stracone zaufanie ciężko odzyskać człowiekowi, zwierzęciu też.
Ktoś kiedyś powiedział, że w innych ludziach najbardziej nienawidzimy własnych wad, i to chyba prawda. (s. 122)
Nie dajcie się zwieść, jako i ja się z(a)wiodłam. Okładka i tytuł powieści Gwiazdka z nieba dają do zrozumienia, że to powieść utrzymana w klimacie bożonarodzeniowym, a to po prostu pierwszy tom nowej serii książek autorki. Blurb też nie wyprowadza czytelnika z nieświadomości, a nawet podkreśla swym początkiem „W śnieżną wigilijną noc na tatrzańskiej przełęczy…”. Akcja powieści rozgrywa się sześć lat po wydarzeniach w górach, od wiosny po Wigilię. Tego wyjątkowego dnia dzieją się u Nataniela cuda, dosłownie: cuda! Ale nie w sensie wigilijnym, bo magii tego wyjątkowego wieczoru jest w powieści jak na lekarstwo, za to dużo śniegu. Moim zdaniem autorka przesadziła, niektóre pomysły fabularne były według mnie nazbyt wydumane, wiele wydarzeń przewidziałam. Oczywiście, oprócz finału, bo ten mnie zaszokował swoją oryginalnością, choć wiem, kto i co. Wprawdzie czytało mi się lekko, łatwo i szybko, lecz… na tym poprzestanę.
Los odbiera, lecz czasem hojnie obdarowuje. Trzeba tylko cierpliwie czekać na jego kaprys. (s. 28)

Książka przeczytana w ramach wyzwań:

10 komentarzy:

  1. Prawdziwe wątki w fabułę mnie zachęcają. Może się skuszę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Marto, seria jest nazwana mazurską. Co do samej książki - znowu miałam nadzieję na coś, co mnie poruszy, a niestety ponownie się zawiodłam. Chyba już powinnam zaprzestać sięgania po powieści Michalak, bo nie mogę trafić na nic podobnego do "Sklepiku z Niespodzianką".

    OdpowiedzUsuń
  3. Zakochałam się w tej okładce. Cudo!

    OdpowiedzUsuń
  4. A, to ta słynna nowość pani Michalak. Miałam wątpliwą przyjemność czytania 'Bezdomnej', więc i za tę podziękuję. Nie podobało mi się to, jak autorka buduje dialogi, jak szarżuje wątkami, jak gra na emocjach czytelnika. Ale rozumiem, że jest grono odbiorców, których szanuję i życzę im miłej lektury.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja akurat "Bezdomnej" nie czytałam. A o gustach czytelniczych... :)

      Usuń
  5. I mnie zachęciłaś! Bardzo ciekawie się zapowiada, a do tego jak się prezentuje <3

    OdpowiedzUsuń

Gościu, atramentowy ślad zostaw po sobie,
A na każdy komentarz odpowiem wnet Tobie.