Tytuł:
Strażniczka Bramy
Tłumaczenie:
Marta Kapera
Wydawnictwo: Telbit
Seria: Proroctwo sióstr
Tom: 2
Liczba stron: 388
Oprawa: miękka
Data wydania: 2010
Oprawa: miękka
Data wydania: 2010
ISBN: 978-83-62252-15-2
Uwikłane
w historyczne proroctwo bliźniaczki Milthorpe rozstają się. Lia opuszcza
rodzinny dom, by z dala od swojej siostry doprowadzić do końca przepowiednię,
za sprawą której stały się dla siebie śmiertelnymi wrogami. Tymczasem Alice,
chcąc jej w tym przeszkodzić, odsłania swoje najbardziej przerażające oblicze.
Obie wiedzą, że jakkolwiek rozstrzygnie się ta walka – naznaczona zdradą i
nadzieją – tragicznego finału nie da się uniknąć... "Aby doprowadzić
proroctwo do końca, potrzebne jesteśmy obydwie: Alice i ja. Strażniczka i
Brama. Boję się pomyśleć, z czym to może się wiązać. Jak mamy współpracować,
dążąc do rozwiązania przepowiedni, skoro jesteśmy po przeciwnych stronach?
(...) Bez względu na to, co przyniesie przyszłość, jedno wiem na pewno:
Alice miała rację. Kiedy proroctwo zostanie doprowadzone do końca, jedna z nas
będzie musiała zginąć". Szesnastoletnie bliźniaczki Lia i Alice nie
wiedzą, komu mogą zaufać. Wiedzą jedynie, że nie mogą ufać sobie wzajemnie...
Drugi tom serii "Proroctwa sióstr" Michelle Zink pt. "Strażniczka Bramy" przeczytałam z wielkim zainteresowaniem! Tym razem akcja mnie wciągnęła od pierwszych stron, a mój wzrok już nie prześlizgiwał się po literkach, tylko zawzięcie je wyczytywał. Drugi tom według mnie jest znacznie lepszy od pierwszego. Ciekawe, czym zaskoczy mnie tom trzeci, ale to okaże się dopiero za jakiś czas.
Z
jednej strony akcja znacznie przyspieszyła, więcej się działo i to przykuwało
moją uwagę. Z drugiej strony narracja dobrze prowadzona, aczkolwiek dalej
obstaję przy swoim, że znacznie lepiej by się sprawdziła narracja 3-osobowa.
Ukazanie innego wymiaru, a nawet zderzenie go z naszą rzeczywistością, powinno
zaintrygować każdego, a liryczna proza tylko zaostrza apetyt i chce się
jeszcze.
Tym
razem Lia już od 8 miesięcy przebywa w Londynie ze swoją przyjaciółką Sonią.
Obie szykują się do odnalezienia zaginionych kart Księgi Chaosu. Na przyjęciu
Lia poznaje Dimitra Markova, jednego z Obserwatorów. Coś ich do siebie ciągnie
już od pierwszego spotkania. Z biegiem wydarzeń ich znajomość, przyjaźń nabiera
rumieńców. Pojawia się miłość, ale jest to zupełnie inna miłość niż do Jamesa.
Ta jest pełna pasji, magicznego przyciągania, drżenia i szybszego bicia serca,
a tamta była spokojna, łagodna, niczym niezmącona, bardzo przewidywalna. Tylko
Alice jeszcze nie wie, którego z mężczyzn wybierze. A poza tym… ktoś próbuje
odbić Jamesa!
W
drugim tomie postać głównej bohaterki jest znacznie dojrzalsza niż w pierwszym.
Alice wie, jaką ma rolę do spełnienia i dąży do zrealizowania celu mimo wielu
grożących jej niebezpieczeństw. Świadomie podejmuje wszelkie decyzje, kalkuluje,
przewiduje. Sama też pilnuje amuletu, bowiem wśród przyjaciół pojawia się zdrajca.
Dusze zrobią wszystko, by Alice nie dotarła do Altus, dlatego między innymi stopniowo
przejęły władzę, przeciągnęły na swoją stronę, zawładnęły umysłem jednej z
przyjaciółek. Zwierzęta też były wykorzystywane do tego celu, z różnym skutkiem.
No i Armia Dusz zstąpiła na ziemię. W tym celu Dusze przyjmują ziemskie ciała,
śmiertelne ciała. Takiego wysłannika łatwo jest rozpoznać, ale trzeba na niego
bardzo uważać, gdyż potrafi to i owo. Nie będę Wam zdradzać wszystkich
ciekawych momentów, sami musicie zasmakować w taktyce autorki, jak i ja to
uczyniłam.
Niezwykła
wyda się wszystkim czytelnikom tajemnicza wyspa Altus. Jest ona osnuta
mgłą, nie ma jej na żadnych mapach. Tą piękną wyspą rządzi Lady Abigail –
siostra babki bliźniaczek. Tu Siostry i Bracia chodzą w tunikach, nie są skrępowani
tonami odzieży, jak to jest w świecie Alice i jej przyjaciół. Tu panują inne
zwyczaje, które początkowo przyprawiają bohaterkę o mały zawrót głowy. Dla mnie
Altus przypominała czasy średniowieczne, ale w pozytywnym znaczeniu.
Naprawdę
byłam oczarowana "Strażniczką Bramy"! Jedyne co mam do zarzucenia
poza narracją 1-osobową to ostatni rozdział, który spłycił dalsze wydarzenia,
podsumował je w ogólnym zarysie i w krótkich słowach. Teraz pozostało mi tylko czekać
na rozwiązanie sprawy proroctwa Sióstr. Aaa… i jeszcze jedno! Tym razem po
przeczytaniu fragmentu książki przed snem miałam koszmary! Obudziłam się nad
ranem przestraszona... Wniosek – pióro się autorce wygothickowało :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Gościu, atramentowy ślad zostaw po sobie,
A na każdy komentarz odpowiem wnet Tobie.