środa, 7 sierpnia 2013

Przeklnę cię!



Autor: Katarzyna Enerlich
Tytuł: Czas w dom zaklęty
Wydawnictwo: MG
Liczba stron: 208
Oprawa: miękka
Data wydania: czerwiec 2010
ISBN: 978-83-61297-70-3





Niezwykła historia Ruty, kobiety, która spędziła młodość w sennym mazurskim miasteczku, leżącym u podnóża krzyżackiego zamku. Dziewczyna pragnie zrealizować marzenie swego życia – zostać malarką. Mimo niewątpliwego talentu osiągnięcie celu nie będzie łatwe, a na wszystkim kładą złowrogi cień toksyczne relacje z sąsiadką, pod wspólnym dachem ponurego domu. Z domem tym związana jest pewna tajemnica, którą Ruta odkrywa w smutnych okolicznościach. Samotność, odejście bliskich, koniec pięknej miłości i niezrealizowane marzenia – czy to całe zło, które ją dotknęło, ma korzenie w tajemniczej historii sprzed lat? Czy dom, w którym mieszka jest przeklęty?
„Czas w dom zaklęty” to opowieść o wybaczaniu, zakazanej miłości i codziennej hipokryzji, której nie dostrzegamy ze zwykłego wygodnictwa. To również magiczne spotkanie ze sztuką. Bogactwo takich symboli, jak żydowska modlitwa nad winem czy pogańska Noc Kupały, pokazuje nam, że świat pełen jest uniwersalnych wartości. Ich znaczenia przeplatają się ze sobą, jak dobro ze złem, i to do nas należy decyzja, czym zapełnimy nasze serca…

W zeszłym roku przeczytałam 3 części Prowincji Katarzyny Enerlich, pisarki zza miedzy. Zauroczyła mnie swoją "prowincjonalnością" i na nowo pozwoliła mi odkryć moją. Tym razem przeczytałam jej powieść Czas w dom zaklęty, choć trwało to tydzień dłużej niż normalnie. Czytanie bolało! Oj bolało! A ten ból powodował również rozterki, jaki nadać tytuł temu postowi. Do głowy przychodziły mi fragmenty piosenek: Jak dobrze mieć sąsiada, Miłość ci wszystko wybaczy, Przeklnę cię. Wszystkie pasowały, ale wybrałam piosenkę z Kabaretu Starszych Panów, których notabene uwielbiam!
Maksyma łacińska: Homo homini lupus est! (człowiek człowiekowi wilkiem) doskonale oddaje całokształt stosunków sąsiedzkich i jest zaprzeczeniem przysłowia – kruk krukowi oka nie wykole. Stosunki dobrosąsiedzkie w przypadku mieszkańców pewnego domu w miasteczku na Mazurach z punktu widzenia tej lektury wydają się być mrzonką. Jak chcecie się dowiedzieć, jak zatruć życie sąsiadowi, to tu znajdziecie całe spectrum możliwości. Tylko nie myślcie, że Was do tego zachęcam! W żadnym razie! Po prostu nie uwierzycie, dopóki o tym nie przeczytacie, no chyba że macie wątpliwą przyjemność mieć takich sąsiadów, czego Wam współczuję.

Ruta, główna bohaterka, żydówka, i jej matka, były notorycznie gnębione na różne sposoby przez sąsiadkę Serafinę. Najgorsza była agresja słowna. Jad słów zapada w pamięć prześladowanej osoby na długo i drąży korytarze w pamięci długotrwałej. Nie pozwala o sobie zapomnieć, wraca w najmniej spodziewanych momentach, brzęczy w uszach i sam się powtarza jak jakaś mantra. Nawet człowiek o silnej psychice w końcu nie wytrzyma, tym bardziej że co i rusz dokładane są nowe cegiełki do już istniejących i spirala się nakręca. Matka Ruty nie wytrzymała i przypłaciła to życiem, zaś ona sama poradziła sobie w inny sposób, choć też swoje przeszła i wycierpiała od sąsiadki (donosy na policje o zakłócanie ciszy nocnej, pobicie, poronienie, utrata ukochanego).
Dla mnie osobiście takie stosunki sąsiedzkie są niewyobrażalne. Ja na szczęście miałam i mam normalnych sąsiadów. Pomagamy sobie w miarę możliwości, wyświadczamy drobne przysługi. Nawet dziś jednej sąsiadce dwukrotnie pomogłam! Nie wiem, czy dobre relacje międzysąsiedzkie wynikają ze szczęścia do ludzi, czy też z wychowania, jakie mi wpojono. I tu muszę zaznaczyć, że tak jak Ruta mieszkam na Mazurach w miejscowości, w której wszyscy się praktycznie znają, przynajmniej z widzenia.
A wszystko to za sprawą klątwy… Pamiętaj Władziu, że zło jest bardziej namacalne, niż sobie wyobrażasz. Klątwa rzucona przez tego, kto umiera w gniewie, działa w miejscu, w którym człowiek ten żył…[1]. Od momentu rzucenia klątwy zło w domu na każdym kroku czyha na każdego mieszkańca. Owe nieszczęścia można mnożyć – nieudane pożycie małżeńskie, stres, złe stosunki sąsiedzkie, utrata zdrowia i życia, depresja, zdominowanie człowieka przez drugiego, poronienie, utrata ukochanego, odwrócenie się dzieci od rodziców, brak miłości i zrozumienia itd. Ileż to razy ludzie świadomie lub nie w złości wyrzucają z siebie "klątwy" na innych?! Nie zdają sobie sprawy, iż złorzeczenie ma wielką pomoc i może wyrządzić wiele krzywdy, nawet złorzeczącemu.
Ale co zrobić, aby klątwa przestała działać? Wystarczy wybaczyć, wypowiedzieć jedno krótkie słowo, jednak nie jest to łatwe i wymaga od człowieka dużo wewnętrznej siły. Lecz wystarczy przypomnieć słowa śp. ks. Jana Twardowskiego – Spieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą[2] – i mamy gotową odpowiedź, co powinniśmy zrobić, jak postąpić. Żeby nie wyjść na mądralińską, zacytuję słowa Wacława Oszajcy, które w swej książce przytoczyła Katarzyna Enerlich: Najłatwiej jest mówić o przebaczeniu, gdy oczekuje się go od innych, a nie od siebie. Łatwo też domagać się przebaczenia dla krzywdziciela, gdy samemu stoi się z boku. Natomiast, gdy się jest skrzywdzonym, przebaczać jest niezmiernie trudno[3]. I tu należy zatrzymać się na chwilę, zrobić sobie rachunek sumienia i podumać, komu się wyrządziło krzywdę oraz komu należy wybaczyć.
I jeszcze jedna ważna rzecz, którą wyniesiecie z tej lektury – pozytywne nastawienie do życia, zajmowanie się sobą i swoim szczęściem, realizacja marzeń w najbliższej przyszłości. Nie mów o wszystkim, co było złe, bo powróci do ciebie. Zostaw już to, co było. Nie rozważaj tego, co minione, ale myśl o tym, jak sobie pomóc. Myśl o przyszłości.  (…) Nie myśl, że [to] niełatwe, bo takie właśnie będzie. Myśl inaczej. To bardzo łatwe! I koniec! I takie się stanie! Musisz walczyć o swoje życie, szczęście, marzenia! (…) Zatem pozwól wszechświatowi sobie pomóc, pomyśl o nich [marzenia] jak o czymś, co zdarzy się na pewno. Co już jest, tylko trochę dalej. W przyszłości. Nie oszczędzaj swych marzeń na później[4].
Czas w dom zaklęty to książka o życiu boleśnie odkrywającym przed czytelnikiem jego ciemniejsze i jaśniejsze strony. Czytanie boli, ale i daje do myślenia, zastanowienia się nad sobą i swoim życiem. Ta pozycją jest tez ucztą dla oka, bowiem wzbogacają ją zdjęcia miejsc, w których rozgrywa się akcja, oraz przepiękne rysunki Moniki Bogdanowicz, artystki z Reszla. A jak ktoś kiedykolwiek miał okazję zjeść słynne olsztyńskie zapiekanki, to w pewnym momencie nabierze smaka :)


[1] K. Enerlich, Czas w dom zaklęty, Kraków 2010, s. 198.
[2] Jan Twardowski, Spieszmy się, http://www.twardowski.poezja.eu/poezje_wybrane.htm#spieszmy_sie
[3] K. Enerlich, op. cit., s. 78.
[4] Ibidem, s. 158.

4 komentarze:

  1. Lubię czytać naszą rodzimą literaturę, dlatego bardzo chętnie poznam twórczość Katarzyny Enerlich, gdyż akurat nie miałam jeszcze okazji z nią obcować.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zacznij od cyklu książek o Prowincji. Są już cztery!

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję pięknie... Że KTOŚ się pochylił i chciał. Serdeczności. Autorka.

    OdpowiedzUsuń

Gościu, atramentowy ślad zostaw po sobie,
A na każdy komentarz odpowiem wnet Tobie.