Tytuł:
Czas w dom zaklęty
Wydawnictwo: MG
Liczba stron: 208
Oprawa: miękka
Data wydania: czerwiec 2010
Oprawa: miękka
Data wydania: czerwiec 2010
ISBN: 978-83-61297-70-3
Niezwykła historia
Ruty, kobiety, która spędziła młodość w sennym mazurskim miasteczku, leżącym u
podnóża krzyżackiego zamku. Dziewczyna pragnie zrealizować marzenie swego życia
– zostać malarką. Mimo niewątpliwego talentu osiągnięcie celu nie będzie łatwe,
a na wszystkim kładą złowrogi cień toksyczne relacje z sąsiadką, pod wspólnym
dachem ponurego domu. Z domem tym związana jest pewna tajemnica, którą Ruta
odkrywa w smutnych okolicznościach. Samotność, odejście bliskich, koniec
pięknej miłości i niezrealizowane marzenia – czy to całe zło, które ją
dotknęło, ma korzenie w tajemniczej historii sprzed lat? Czy dom, w którym
mieszka jest przeklęty?
„Czas w dom zaklęty”
to opowieść o wybaczaniu, zakazanej miłości i codziennej hipokryzji, której nie
dostrzegamy ze zwykłego wygodnictwa. To również magiczne spotkanie ze sztuką.
Bogactwo takich symboli, jak żydowska modlitwa nad winem czy pogańska Noc
Kupały, pokazuje nam, że świat pełen jest uniwersalnych wartości. Ich znaczenia
przeplatają się ze sobą, jak dobro ze złem, i to do nas należy decyzja, czym
zapełnimy nasze serca…
W
zeszłym roku przeczytałam 3 części Prowincji
Katarzyny Enerlich, pisarki zza miedzy. Zauroczyła mnie swoją "prowincjonalnością"
i na nowo pozwoliła mi odkryć moją. Tym razem przeczytałam jej powieść Czas w dom zaklęty, choć trwało
to tydzień dłużej niż normalnie. Czytanie bolało! Oj bolało! A ten ból
powodował również rozterki, jaki nadać tytuł temu postowi. Do głowy
przychodziły mi fragmenty piosenek: Jak
dobrze mieć sąsiada, Miłość ci wszystko wybaczy, Przeklnę cię. Wszystkie pasowały,
ale wybrałam piosenkę z Kabaretu Starszych Panów, których notabene uwielbiam!
Maksyma
łacińska: Homo homini lupus est! (człowiek człowiekowi wilkiem) doskonale
oddaje całokształt stosunków sąsiedzkich i jest zaprzeczeniem przysłowia – kruk
krukowi oka nie wykole. Stosunki dobrosąsiedzkie w przypadku mieszkańców
pewnego domu w miasteczku na Mazurach z punktu widzenia tej lektury wydają się
być mrzonką. Jak chcecie się dowiedzieć, jak zatruć życie sąsiadowi, to tu
znajdziecie całe spectrum możliwości. Tylko nie myślcie, że Was do tego zachęcam!
W żadnym razie! Po prostu nie uwierzycie, dopóki o tym nie przeczytacie, no
chyba że macie wątpliwą przyjemność mieć takich sąsiadów, czego Wam współczuję.
Ruta,
główna bohaterka, żydówka, i jej matka, były notorycznie gnębione na różne
sposoby przez sąsiadkę Serafinę. Najgorsza była agresja słowna. Jad słów zapada
w pamięć prześladowanej osoby na długo i drąży korytarze w pamięci długotrwałej.
Nie pozwala o sobie zapomnieć, wraca w najmniej spodziewanych momentach, brzęczy
w uszach i sam się powtarza jak jakaś mantra. Nawet człowiek o silnej psychice
w końcu nie wytrzyma, tym bardziej że co i rusz dokładane są nowe cegiełki do
już istniejących i spirala się nakręca. Matka Ruty nie wytrzymała i przypłaciła
to życiem, zaś ona sama poradziła sobie w inny sposób, choć też swoje przeszła
i wycierpiała od sąsiadki (donosy na policje o zakłócanie ciszy nocnej,
pobicie, poronienie, utrata ukochanego).
Dla
mnie osobiście takie stosunki sąsiedzkie są niewyobrażalne. Ja na szczęście miałam
i mam normalnych sąsiadów. Pomagamy sobie w miarę możliwości, wyświadczamy
drobne przysługi. Nawet dziś jednej sąsiadce dwukrotnie pomogłam! Nie wiem, czy
dobre relacje międzysąsiedzkie wynikają ze szczęścia do ludzi, czy też z
wychowania, jakie mi wpojono. I tu muszę zaznaczyć, że tak jak Ruta mieszkam na
Mazurach w miejscowości, w której wszyscy się praktycznie znają, przynajmniej z
widzenia.
A
wszystko to za sprawą klątwy… Pamiętaj
Władziu, że zło jest bardziej namacalne, niż sobie wyobrażasz. Klątwa rzucona
przez tego, kto umiera w gniewie, działa w miejscu, w którym człowiek ten żył…[1].
Od momentu rzucenia klątwy zło w domu na każdym kroku czyha na każdego
mieszkańca. Owe nieszczęścia można mnożyć – nieudane pożycie małżeńskie, stres,
złe stosunki sąsiedzkie, utrata zdrowia i życia, depresja, zdominowanie człowieka
przez drugiego, poronienie, utrata ukochanego, odwrócenie się dzieci od
rodziców, brak miłości i zrozumienia itd. Ileż to razy ludzie świadomie lub nie
w złości wyrzucają z siebie "klątwy" na innych?! Nie zdają sobie
sprawy, iż złorzeczenie ma wielką pomoc i może wyrządzić wiele krzywdy, nawet
złorzeczącemu.
Ale
co zrobić, aby klątwa przestała działać? Wystarczy wybaczyć, wypowiedzieć jedno
krótkie słowo, jednak nie jest to łatwe i wymaga od człowieka dużo wewnętrznej
siły. Lecz wystarczy przypomnieć słowa śp. ks. Jana Twardowskiego – Spieszmy się kochać ludzi, tak szybko
odchodzą[2] –
i mamy gotową odpowiedź, co powinniśmy zrobić, jak postąpić. Żeby nie wyjść na
mądralińską, zacytuję słowa Wacława Oszajcy, które w swej książce przytoczyła Katarzyna
Enerlich: Najłatwiej jest mówić o
przebaczeniu, gdy oczekuje się go od innych, a nie od siebie. Łatwo też domagać
się przebaczenia dla krzywdziciela, gdy samemu stoi się z boku. Natomiast, gdy
się jest skrzywdzonym, przebaczać jest niezmiernie trudno[3].
I tu należy zatrzymać się na chwilę, zrobić sobie rachunek sumienia i podumać,
komu się wyrządziło krzywdę oraz komu należy wybaczyć.
I
jeszcze jedna ważna rzecz, którą wyniesiecie z tej lektury – pozytywne nastawienie
do życia, zajmowanie się sobą i swoim szczęściem, realizacja marzeń w
najbliższej przyszłości. Nie mów o
wszystkim, co było złe, bo powróci do ciebie. Zostaw już to, co było. Nie
rozważaj tego, co minione, ale myśl o tym, jak sobie pomóc. Myśl o przyszłości.
(…) Nie myśl, że [to] niełatwe,
bo takie właśnie będzie. Myśl inaczej. To bardzo łatwe! I koniec! I takie się
stanie! Musisz walczyć o swoje życie, szczęście, marzenia! (…) Zatem pozwól wszechświatowi sobie pomóc,
pomyśl o nich [marzenia] jak o czymś,
co zdarzy się na pewno. Co już jest, tylko trochę dalej. W przyszłości. Nie
oszczędzaj swych marzeń na później[4].
Czas w dom zaklęty to książka o życiu boleśnie
odkrywającym przed czytelnikiem jego ciemniejsze i jaśniejsze strony. Czytanie boli,
ale i daje do myślenia, zastanowienia się nad sobą i swoim życiem. Ta pozycją
jest tez ucztą dla oka, bowiem wzbogacają ją zdjęcia miejsc, w których rozgrywa
się akcja, oraz przepiękne rysunki Moniki Bogdanowicz, artystki z Reszla. A jak
ktoś kiedykolwiek miał okazję zjeść słynne olsztyńskie zapiekanki, to w pewnym
momencie nabierze smaka :)
Lubię czytać naszą rodzimą literaturę, dlatego bardzo chętnie poznam twórczość Katarzyny Enerlich, gdyż akurat nie miałam jeszcze okazji z nią obcować.
OdpowiedzUsuńZacznij od cyklu książek o Prowincji. Są już cztery!
OdpowiedzUsuńDziękuję pięknie... Że KTOŚ się pochylił i chciał. Serdeczności. Autorka.
OdpowiedzUsuńChciałam, chcę i będę chciała!
Usuń