Tytuł:
Zakręty losu. Braterstwo krwi
Wydawnictwo: Novae Res
Seria: Zakręty losu
Tom: 2
Liczba stron: 328
Oprawa: miękka
Data wydania: 2012
Oprawa: miękka
Data wydania: 2012
ISBN: 978-83-7722-474-8
Kontynuacja pierwszej części trylogii
o braciach Borowskich. Opowieść o tym, że honor, rodzina
i miłość są w stanie walczyć nawet z największym zagrożeniem.
Katarzyna i Krzysztof po otrzymaniu mafijnego ostrzeżenia starają się żyć
normalnie. Lecz przecież mafia nie wybacza i nie zapomina. I wkrótce
mecenas Krzysztof Borowski otrzyma propozycję nie do odrzucenia.
Ale wówczas brat marnotrawny – Lukas, powróci. Aby zmierzyć się
z dawnymi pobratymcami, a obecnie wrogami, aby rozliczyć przeszłość
i dokonać zemsty. Lecz nie wie, że na swojej drodze spotka kogoś jeszcze.
Ją. Kobietę po przejściach, potrzebującą pomocy. Czy odnajdzie w sobie
resztki człowieczeństwa? I czy Lukas potrafi naprawdę kochać? Pasjonująca
opowieść o odkupieniu win, braterstwie i wielkiej miłości. Bo każdy zasługuje
na jeszcze jedną szansę. Czasami ostatnią.
Jak nie czytam, to przez kilka dni, a jak się dorwę, to jak głupi do mydła. No ale to też zależy od książki. Tak właśnie było w sobotę, gdy zaczęłam czytać Braterstwo krwi, drugi tom Zakrętów losu Agnieszki Lingas-Łoniewskiej (o pierwszym pisałam tutaj). Wzięło mnie na całego! Przepadłam dla świata! Byłam ja i bracia Borowscy, wysocy bracia Borowscy!
A
co ja Wam tu będę się rozpisywać! Autorka jeszcze bardziej niż w pierwszej
części chwyta czytelnika za gardło i go nie puszcza, aż do ostatniej literki. Taki
zamordyzm – jak chwyci za mordę, to nie ma zmiłuj się, trza czytać i już! Pisarka
miota uczuciami czytającego. Tu się czytelnik cieszy, by po chwili być
przerażonym, a potem mieć łzy w oczach. Nie wiem, jak autorka to robi, ale robi
to wyśmienicie. Pani Agnieszka doskonale wie, jak operować piórem (a raczej
latopem), jak układać literki w słowa, słowa w zdania, zdania w akapity,
akapity w rozdziały, by osiągnąć zamierzony efekt.
Więzy
krwi łączące braci Borowskich są niesamowicie silne, mimo że między nimi
częściej było źle niż dobrze. I jak życie pokazuje, to w tych najgorszych chwilach,
w najtrudniejszych momentach życia człowiek może tak naprawdę liczyć tylko na
rodzinę. Do takiego stwierdzenia dochodzi starszy z braci Borowskich, Łukasz,
czarna owca w rodzinie mecenasów: Wiele
przeżyłem, braciszku. I teraz wiem jedno. W życiu liczy się tylko rodzina. I
miłość[1].
I jak każdy się nad tym zastanowi, przeanalizuje swe życie, to dojdzie do tego
samego wniosku. Bo z rodziną nie zawsze najlepiej na zdjęciu…
Łukasz
vel Lukas wyrządził wiele złego wielu ludziom. Wydawał się być człowiekiem z
gruntu złym, ale… gdzieś na dnie jego serca była ukryta iskierka dobroci,
iskierka miłości i zaczęła ona rosnąć pod wpływem różnych czynników. Ten rosły
chłop, prawie dwumetrowy, postanowił się zmienić i naprawić całe zło, nawet
kosztem własnego życia, ale już jako Marcus Borycki. Pomaga mu w tym przypadek.
Stłuczka na parkingu i zahukana młoda kobieta. Ci oboje namieszają w swoich
życiach nawzajem. Czasami człek w życiu musi wiele wycierpieć, wyrządzić innym
wiele krzywdy, aby dopiero po jakimś czasie zaznać szczęścia, dobroci, miłości,
spokoju, zacząć normalnie żyć. Aż chciałoby się zaśpiewać za Budką Suflera: A po nocy przychodzi dzień, a po burzy
spokój…
Tytułowe
Zakręty losu to mało powiedziane. Tu
jest plątanina, gmatwanina, galimatias z kołomyją wszystkich bohaterów dziwnie powiązanych ze sobą.
Bardziej już chyba nie można było ich poplątać. Ale tak to jest w życiu –
przypadki depczą po ludziach i splatają ich losy, a nawet zawiązują na nich
węzły gordyjskie. Niektóre można rozwiązać, ale inne trzeba przeciąć jednym
ruchem. Męskie decyzje są tu na każdym kroku i w cenie.
Seria
Zakręty losu to świetna sensacja, ale
jak to bywa w książkach Agnieszki Lingas-Łoniewskiej – połączona z romansem. Świat
narkotyków i mafii obejmującej swymi mackami pół Europy, handel ludźmi – głównie
dziewczynkami, akcje CBŚ, przemoc domowa męża na wysokim stanowisku wobec swej
żony z bidula to wszystko przeplata się z wielką miłością Krzyśka i Katki oraz
ich staraniami o dziecko, z miłością od pierwszego wejrzenia Łukasza do dużo
młodszej kobiety, miłością matki do dziecka, codziennym życiem kancelarii
prawniczej. Ot proza życia, chciałoby się powiedzieć, ale jak opowiedziana!
Mam
tylko jeden zarzut, ale nie do autorki, a do redaktora. W pierwszym tomie były
symbole graficzne oddzielające akcje różnych bohaterów toczące się w innych
miejscach, w drugim tomie zabrakło mi tego. Nawet światła nie było
zostawionego, że tu jest przeskok akcji. W trakcie czytania można było się
poślizgnąć na tym i dosłownie zbaranieć.
Ale
książkę naprawdę BARDZO polecam, gdy ktoś już przeczytał pierwszy tom. Ja teraz
szukam dnia, by mieć kilka godzin wolnych na poznanie Historii Lukasa, bo na
wyrywki nie będę (tzn. przez kilka dni wieczorami). Te książki trzeba od razu
połknąć w całości, no wiecie… zamordyzm! :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Gościu, atramentowy ślad zostaw po sobie,
A na każdy komentarz odpowiem wnet Tobie.