niedziela, 20 października 2013

Więzy krwi



Autor: Agnieszka Lingas-Łoniewska
Tytuł: Zakręty losu. Braterstwo krwi
Wydawnictwo: Novae Res
Seria: Zakręty losu
Tom: 2
Liczba stron: 328
Oprawa: miękka
Data wydania: 2012
ISBN: 978-83-7722-474-8
 

Kontynuacja pierwszej części trylogii o braciach Borowskich. Opowieść o tym, że honor, rodzina i miłość są w stanie walczyć nawet z największym zagrożeniem. Katarzyna i Krzysztof po otrzymaniu mafijnego ostrzeżenia starają się żyć normalnie. Lecz przecież mafia nie wybacza i nie zapomina. I wkrótce mecenas Krzysztof Borowski otrzyma propozycję nie do odrzucenia. Ale wówczas brat marnotrawny – Lukas, powróci. Aby zmierzyć się z dawnymi pobratymcami, a obecnie wrogami, aby rozliczyć przeszłość i dokonać zemsty. Lecz nie wie, że na swojej drodze spotka kogoś jeszcze. Ją. Kobietę po przejściach, potrzebującą pomocy. Czy odnajdzie w sobie resztki człowieczeństwa? I czy Lukas potrafi naprawdę kochać? Pasjonująca opowieść o odkupieniu win, braterstwie i wielkiej miłości. Bo każdy zasługuje na jeszcze jedną szansę. Czasami ostatnią.

Jak nie czytam, to przez kilka dni, a jak się dorwę, to jak głupi do mydła. No ale to też zależy od książki. Tak właśnie było w sobotę, gdy zaczęłam czytać Braterstwo krwi, drugi tom Zakrętów losu Agnieszki Lingas-Łoniewskiej (o pierwszym pisałam tutaj). Wzięło mnie na całego! Przepadłam dla świata! Byłam ja i bracia Borowscy, wysocy bracia Borowscy!
A co ja Wam tu będę się rozpisywać! Autorka jeszcze bardziej niż w pierwszej części chwyta czytelnika za gardło i go nie puszcza, aż do ostatniej literki. Taki zamordyzm – jak chwyci za mordę, to nie ma zmiłuj się, trza czytać i już! Pisarka miota uczuciami czytającego. Tu się czytelnik cieszy, by po chwili być przerażonym, a potem mieć łzy w oczach. Nie wiem, jak autorka to robi, ale robi to wyśmienicie. Pani Agnieszka doskonale wie, jak operować piórem (a raczej latopem), jak układać literki w słowa, słowa w zdania, zdania w akapity, akapity w rozdziały, by osiągnąć zamierzony efekt.
Więzy krwi łączące braci Borowskich są niesamowicie silne, mimo że między nimi częściej było źle niż dobrze. I jak życie pokazuje, to w tych najgorszych chwilach, w najtrudniejszych momentach życia człowiek może tak naprawdę liczyć tylko na rodzinę. Do takiego stwierdzenia dochodzi starszy z braci Borowskich, Łukasz, czarna owca w rodzinie mecenasów: Wiele przeżyłem, braciszku. I teraz wiem jedno. W życiu liczy się tylko rodzina. I miłość[1]. I jak każdy się nad tym zastanowi, przeanalizuje swe życie, to dojdzie do tego samego wniosku. Bo z rodziną nie zawsze najlepiej na zdjęciu…
Łukasz vel Lukas wyrządził wiele złego wielu ludziom. Wydawał się być człowiekiem z gruntu złym, ale… gdzieś na dnie jego serca była ukryta iskierka dobroci, iskierka miłości i zaczęła ona rosnąć pod wpływem różnych czynników. Ten rosły chłop, prawie dwumetrowy, postanowił się zmienić i naprawić całe zło, nawet kosztem własnego życia, ale już jako Marcus Borycki. Pomaga mu w tym przypadek. Stłuczka na parkingu i zahukana młoda kobieta. Ci oboje namieszają w swoich życiach nawzajem. Czasami człek w życiu musi wiele wycierpieć, wyrządzić innym wiele krzywdy, aby dopiero po jakimś czasie zaznać szczęścia, dobroci, miłości, spokoju, zacząć normalnie żyć. Aż chciałoby się zaśpiewać za Budką Suflera: A po nocy przychodzi dzień, a po burzy spokój
Tytułowe Zakręty losu to mało powiedziane. Tu jest plątanina, gmatwanina, galimatias z kołomyją  wszystkich bohaterów dziwnie powiązanych ze sobą. Bardziej już chyba nie można było ich poplątać. Ale tak to jest w życiu – przypadki depczą po ludziach i splatają ich losy, a nawet zawiązują na nich węzły gordyjskie. Niektóre można rozwiązać, ale inne trzeba przeciąć jednym ruchem. Męskie decyzje są tu na każdym kroku i w cenie.
Seria Zakręty losu to świetna sensacja, ale jak to bywa w książkach Agnieszki Lingas-Łoniewskiej – połączona z romansem. Świat narkotyków i mafii obejmującej swymi mackami pół Europy, handel ludźmi – głównie dziewczynkami, akcje CBŚ, przemoc domowa męża na wysokim stanowisku wobec swej żony z bidula to wszystko przeplata się z wielką miłością Krzyśka i Katki oraz ich staraniami o dziecko, z miłością od pierwszego wejrzenia Łukasza do dużo młodszej kobiety, miłością matki do dziecka, codziennym życiem kancelarii prawniczej. Ot proza życia, chciałoby się powiedzieć, ale jak opowiedziana!
Mam tylko jeden zarzut, ale nie do autorki, a do redaktora. W pierwszym tomie były symbole graficzne oddzielające akcje różnych bohaterów toczące się w innych miejscach, w drugim tomie zabrakło mi tego. Nawet światła nie było zostawionego, że tu jest przeskok akcji. W trakcie czytania można było się poślizgnąć na tym i dosłownie zbaranieć.
Ale książkę naprawdę BARDZO polecam, gdy ktoś już przeczytał pierwszy tom. Ja teraz szukam dnia, by mieć kilka godzin wolnych na poznanie Historii Lukasa, bo na wyrywki nie będę (tzn. przez kilka dni wieczorami). Te książki trzeba od razu połknąć w całości, no wiecie… zamordyzm! :)


[1] A. Lingas-Łoniewska, Zakręty losu. Braterstwo krwi, Gdynia 2012, s. 103.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Gościu, atramentowy ślad zostaw po sobie,
A na każdy komentarz odpowiem wnet Tobie.