środa, 8 stycznia 2020

O mało co!


Autor: Monika B. Janowska
Tytuł: Mało brakowało
Wydawnictwo: Lucky
Liczba stron: 496
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Data wydania: 2019
ISBN: 978-83-66332-08-9





O mało co! Mało brakowało! – ile razy padały te słowa. Postanowiła je wykorzystać w literacki sposób Monika B. Janowska w powieści Mało brakowało.
Da mi pani w spokoju popracować, czy mam panią uciszyć kluczem francuskim?! (s. 215)
Magda Ciumburek z francuzem u boku to niebezpieczne połączenie, a użyte wbrew zaleceniom producenta byłoby pożyteczne w eliminowaniu namolnych byłych. Jeden taki wrócił z Australii, by wkupić się w łaski Magdy i mieć status: „w związku”. Zapracowana pani hydraulik, współwłaścicielka dobrze prosperującej firmy budowlanej Spółdzielnia Bez Nałogów jest rozwódką. Ma dość facetów, choć ostatnio na horyzoncie coraz częściej pojawia się przystojny architekt Rymski. On cały wymuskany w garniturze, ona ubrana w kombinezon roboczy. Ups! Chciałby paść przed Magdą na kolana, ale ona potrafi ściąć faceta z nóg, a potem zamilknąć na amen. Aparat mowy Magdy jest wybrakowany. Kobieta cierpi na werbalne kalectwo! Milknie ze zdenerwowania. Z czasem architekt staje się jej Ostatnią Deską Ratunku w sytuacjach krytycznych.
Zestaw samotnej kobiety poproszę. (s. 236)
Blanka Narywska od trzech lat cieszy się nowym życiem. Ktoś podarował jej szpik, a teraz ma okazję spotkać się z dawcą. Na co dzień Blanka oazą spokoju jest. Jednak ostatnio w jej życiu wiele się dzieje: jest podejrzewana o morderstwo, ojciec-sklerotyk szaleje, mieszając we wszystko Ruska, mąż rzadko bywa w domu, przyjaciółki są nieobecne, za to w jej życiu pojawiają się Lenin z elką! Czyżby zaczynała brać udział w teście wytrzymałości psychicznej? Blanka jest kompletnie nieprzewidywalna, przyciąga dziwne zdarzenia i wplątuje się w niecodzienne sytuacje. Kiedy woda zalewa toaletę w pracy, wzywa hydraulika, a nie hydrauliczkę. Co sprawi, że te dwie kobiety staną się dla siebie wsparciem?
Mordercze instynkty kontra mordercze podejrzenia: 0:4. (s. 451)

Do powieści obyczajowej autorka wplotła wiele gatunków: kryminał z elementami sensacji, komedię, komedię kryminalną, romans, powieść podróżniczą i przygodową, elementy sagi rodzinnej. Do fabuły autorka dodała tajemnice rodzinne, skarb, hasła do krzyżówek. Akcja momentami jest bardzo wartka i pełna niedorzecznych sytuacji. Kilka razy śmiałam się w głos, oczami wyobraźni widząc choćby SOR czy męską toaletę. Często miałam uśmieszek na twarzy. Zeznania typowej blondi doprowadzały policjanta niemalże do obłędu, mnie też. Jednak chwilami opisy i zbyt rozbudowane wątki poboczne nieco przytłaczały. Powieść trochę przegadana. Ale za to jak mi śmierdziało po czesku!
Na szczęście dla siebie jest pani kompletnie nieprzewidywalna. (s. 410)
W powieści pojawiają się inne ciekawe postacie, także zwierzęce. Nietuzinkowa 90-letnia babcia Władzia, odkrywająca sekrety rodzinne i ruszająca na ratunek córce, która u przyjaciółki zostawiła pod opieką chodzącą golonkę; krzyżówkowa mamuśka Magdy z aspiracjami swatania; komisarz Mazepa jedną nogą na emeryturze; barman  obrońca ciemiężonych żon i opiekun tych samotnych; Lenin, sąsiad podglądacz, rudy krasnolud, szef Norweg, panowie ze Spółdzielni. Ach ten Zdenek! Autorka potrafi wykreować bohaterów na indywidualistów, nie odbierając im cech typowo ludzkich. Ma zdolność do tworzenia nazwisk oddających charakter postaci.
Daj się ponieść nurtowi, a nie szarpać pod prąd. (s. 303)
Siłą tej powieści są uniwersalne wartości. Przyjaźń najlepiej sprawdza się w trudnych sytuacjach. Dobre serce i pomocna dłoń zawsze są mile widziane. Miłość potrafi zaskoczyć doborem ludzi w pary. Siostrzana więź wcale nie zależy od więzów krwi. Obce sobie kobiety mogą połączyć inne więzy. Genetyczne. Ta książka w naturalny sposób pokazuje, jak zostać dawcą szpiku, podzielić się nim z chorą osobą, a potem się z nią spotkać. Tak niewiele trzeba, by podarować komuś nowe życie i mieć genetycznego bliźniaka. Wystarczy chcieć.
Mało brakowało Moniki B. Janowskiej to dobra obyczajówka z zacięciem kryminalno-humorystycznym, w której werbalne kalectwo wodno-kanalizacyjnej królowej poraża nie tylko ją. To książka z uniwersalnym przesłaniem: zostań dawcą szpiku.

Za egzemplarz książki dziękuję wydawnictwu:
Książka bierze udział w wyzwaniu:
 

6 komentarzy:

  1. Warto podkreślać moc uniwersalnych wartości. Będę miała tę książkę na uwadze.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem ciekawa tej książki, choć autorki zupełnie nie znam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ma kilka książek na koncie, z których przeczytałam 2.

      Usuń
  3. Chętnie przeczytam! Od dawna planuję zapisać się do bazy dawców szpiku, taka lektura mogłaby mnie zmotywować do działania.

    OdpowiedzUsuń

Gościu, atramentowy ślad zostaw po sobie,
A na każdy komentarz odpowiem wnet Tobie.