środa, 15 stycznia 2020

Życie w piekle


Autor: Katarzyna Puzyńska
Tytuł: Pokrzyk  
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Seria: Lipowo
Tom: 11
Liczba stron: 604
Oprawa
: miękka ze skrzydełkami
Data wydania: 2019
ISBN: 978-83-8169-160-4 



We Wnykach wszyscy wierzą, że jak ktoś odwiedzi stary dwór pod lasem, to umrze. Klątwa jest nieubłagana. Dotknie każdego, kto przekroczy próg. Weronika Podgórska trafia tam zupełnym przypadkiem. Wkrótce okazuje się, że będzie musiała wrócić, i to w towarzystwie osoby, której nienawidzi. W tym samym czasie niedaleko umiera pewna staruszka. Przy jej ciele przyłapano emerytowaną komisarz Klementynę Kopp. Kopp podejrzana jest już o jedno morderstwo. Aspirat Daniel Podgórski nie wierzy w jej winę, mimo że dawna koleżanka sama przyznała mu się do wszystkiego. Policjant rozpoczyna śledztwo na własną rękę, ryzykując oskarżenie o przekroczenie uprawnień służbowych. Depcze mu po piętach prywatny detektyw badający makabryczny wypadek sprzed czterdziestu jeden lat. Szybko okazuje się, że Nowakowski sam ma coś do ukrycia. Wydarzenia nabierają tempa, kiedy nocą słychać w lesie strzały, a stara maska klauna pęka na kawałki. Kto jeszcze zginie? Jak te wszystkie sprawy są ze sobą związane? Kim jest kobieta ze spaloną twarzą? A przede wszystkim: czyje ciało wisi na hakach w domku gościnnym? 

Pokrzyk jedenasty tom cyklu Lipowo Katarzyny Puzyńskiej przeczytałam w ciągu doby. Była to pierwsza powieść przeczytana w tym roku.
Kto pojedzie do dworu we Wnykach, umrze. (s. 57)
Na początku kryminału umieszczono dość makabryczny i złowieszczy rysunek klauna autorstwa Adrianny Cherbińskiej, zapowiadający udział „przebierańca”. Wcześniej jego udział zaanonsowało jedno zdanie z okładki: „Zło najłatwiej ukryć pod maską klauna”. Tak jest, dosłownie i w przenośni. Rysunek klauna pojawia się na znaku drogowym nazwy wsi, jakby to klaun łapał ludzi we wnyki, w swoje sidła. Coś w tym jest. Coś na pewno jest na rzeczy. Tylko co?
Zabiję was wszystkich, jeśli spotkamy się choć jeszcze raz. (s. 315)
Jest przerażająco i było tak kilkadziesiąt lat wcześniej. Prawda o przeszłości ujawniana jest stopniowo, dawkowana szczegółami i spleciona z bieżącymi zdarzeniami. Ma związek z Klementyną Kopp, która wciąż się ukrywa. Przeszłość komisarz zaskakuje i mnoży pytania o jej życie prywatne, o przysięgę sprzed lat. Autorka celowo w akcję powieści wplotła przesłuchanie Kopp z następnego dnia i podzieliła je na siedem części, dawkując je jako „deser”. Klementyna ze swoją złośliwością, zaczepnym półuśmiechem na twarzy i sarkazmem w głosie ujawniła ogólne pewne nieznane jeszcze informacje, co mnie dodatkowo intrygowało. W dodatku Kopp na swój sposób prowokowała Laurę Fijałkowską, co wywoływało uśmieszek na twarzy. Stara policjantka nie dała sobie w kaszę dmuchać. Z przesłuchiwanej momentami stawała się przesłuchującą, choć w sali był jeszcze doświadczony policjant Pirat.
Zabić kogoś… Jak to jest? (s. 568)

Orłowscy to rodzinka z piekła rodem, w których relacje do normalnych nie należą. Ten tom ze względu na charakter i czyny nestorki Leokadii O. mógłby mieć tytuł: O kobietach, które nienawidzą mężczyzn. Motyw zemsty pojawia się kilkukrotnie, jakby dawne urazy domagały się zadośćuczynienia i wymierzenia kary. Tej najwyższej w myśl biblijnego nakazu. Trup ściele się gęsto w krótkim czasie. Ile w tym wszystkim fałszu, kłamstwa, póz, odgrywania ról… A do tego jeszcze duch, klątwa i klaun. Trójca, nie święta. Odmierzanie czasu pokazuje, jak szybko następują po sobie kolejne zdarzenia, ile się dzieje w tym samym czasie w różnych miejscach.
Zakończenie to mały majstersztyk. Potworne wydarzenia z domu nie wywarły na mnie takiego wrażenia jak to na zewnątrz. Nie mogłam uwierzyć, że tak to się skończyło. Epilog ukazał mi inne oblicze prawdy. Z niecierpliwością czekam na kolejny tom.
Piekło. Własne osobiste piekło. (s. 550)
Autorka gmatwa w prywatnym życiu Daniela Podgórskiego i dwóch kobiet jego życia: eksżony Emilii Strzałkowskiej i obecnej Weroniki. Wplątała mnie w ich osobiste, bardzo intymne i emocjonalne sprawy. Stara miłość nie rdzewieje, a nowa ile wytrzyma? Autorka tak skomplikowała relacje trójki bohaterów, że gdybałam, co będzie dalej. Co zrobi Daniel postawiony w tak trudnej sytuacji? Boję się o niego jak o dobrego znajomego. O nią też się boję. Przed nią wiele trudnych chwil.
Własne piekło starości i wspomnień przeżywa dawny milicjant Lew Włodarczyk i emerytka Klementyna Kopp.
Wieś Wnyki przycupnęła po lewej stronie drogi. (s. 27)
Trochę onomastyki. Pojawia się Mariusz Nowakowski. Jest NOWY w tej okolicy, tak jak kiedyś była jego eksżona Weronika. Sebastian Madej we dworze i jego madejowe łoże… Nie bez znaczenia jest nazwa wsi – Wnyki. Narzędzie służące do łapania zwierzyny w lesie to metaforę łapania i zabijania ludzi w małej wsi.
Dajcie się złapać we wnyki Pokrzyku Katarzyny Puzyńskiej. Zatraćcie się w mrocznym kryminale, gdzie tragedie rodzinne dzieją się na oczach czytelnika, a zemsta i wyrzuty sumienia nakręcają emocje wszystkich. Uważajcie na klaunów i nie bądźcie tacy sceptyczni wobec wszelkich klątw.

Książka bierze udział w wyzwaniu:

4 komentarze:

  1. Ciekawe, co wydarzy się w kolejnym tomie Lipowa.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam nadzieję, że w tym roku wreszcie uda mi się poznać twórczości autorki, bo czytam o Jej książkach same superlatywy. 😊

    OdpowiedzUsuń

Gościu, atramentowy ślad zostaw po sobie,
A na każdy komentarz odpowiem wnet Tobie.