sobota, 10 sierpnia 2013

(Nie)pełnosprawni



Autor: Agata Battek
Tytuł: Wyprawa na zamek
Wydawnictwo: Fundacja VERBA
Seria: Leon i jego nie-zwykłe spotkania
Część: 1
Liczba stron: 24
Oprawa: miękka
Data wydania: 2013
ISBN: 978-83-63992-00-2


Tytułowym bohaterem opowiadań jest Leon – wesoły, otwarty i odważny chłopiec, który uwielbia przygody. Lubi się śmiać i rozwiązywać zagadki. Ma ważną cechę: chce pomagać innym. To czyni go kimś wyjątkowym. Najbliższymi przyjaciółmi Leona są Maks i Lenka. Lena to zaradna, rozważna i mądra dziewczynka, zawsze służąca cenną radą. Maks to typ niesfornego gaduły. Ten chłopiec, z pozoru wyglądający na rozrabiakę, ma wielkie serce i dużo wrażliwości. Leon, Maks i Lenka w czasie wspólnych przygód przeżyją dużo nie-zwykłych spotkań i pokażą nam, że świat jest pełen wyjątkowych ludzi. W pierwszej z bajek – zatytułowanej Wyprawa na zamek – dzieci wraz z Filipem, który porusza się na wózku inwalidzkim, udadzą się do zamku w poszukiwaniu tajemniczego skarbu…
Bajki są adresowane do dzieci od 4 roku życia.

Tym razem nietypowo – książeczka dla dzieci. Agata Battek, która od trzynastego roku życia porusza się na wózku inwalidzkim, jest nie tylko pomysłodawczynią i założycielką Fundacji VERBA, ale również autorką serii bajek Leon i jego nie-zwykłe spotkania. Opowiadania z tej serii mają za zadanie przybliżyć dzieciom pełnosprawnym problem niepełnosprawności, nauczyć tolerancji i postrzegania człowieka jako całość, a nie przez pryzmat ciała, chorego, kalekiego ciała. Pomysł znakomity i jestem jak najbardziej ZA! Wokół nas jest dużo niepełnosprawnych osób, czy to dorosłych, czy też dzieci. Często nie zdajemy sobie z tego sprawy, bowiem są różne rodzaje niepełnosprawności i nie każdą z nich widać gołym okiem. Ja sama od pół roku kuśtykam z kulą i na samej sobie obserwuję reakcje społeczeństwa. Największy ukłon oddaję w stronę kierowców, którzy już z daleka hamują, bym mogła przejść po pasach. Poza tym w pracy i w środowisku mam do czynienia z ludźmi niepełnosprawnymi. Ale uważam, że Polsce jeszcze sporo brakuje do Zachodu w tym temacie. Dlatego bardzo ucieszyłam się z projektu Fundacji VERBA.

Pierwsza część serii Leon i jego nie-zwykłe spotkania zatytułowana jest Wyprawa na zamek. W tym opowiadaniu do trójki głównych bohaterów Leona, Lenki i Maksa dołącza Filip poruszający się na wózku inwalidzkim. Autorka w ciekawy sposób przedstawia pierwsze spotkanie z "przedziwnym rowerkiem". Dzieci z ciekawością oglądają wózek, zadają pytania Filipowi na jego temat i przyczyn poruszania się na nim. Leon coś kojarzy, że gdzieś kiedyś już coś takiego widział. I to jest świetny moment do porozmawiania z własnym dzieckiem na ten temat.
Książeczkę czyta się szybko, łatwo i przyjemnie. Czcionka jest wyraźna i w miarę duża, ale tekst nie został wyjustowany i są szlaczki. Brak także paginacji. Moją uwagę zwróciły zwłaszcza ilustracje autorstwa Agnieszki Lodzińskiej. Są naprawdę ładne, kolorowe, miłe dla oka, bo i przyciągają spojrzenie swoją kolorystyką i naturalnością w odwzorowaniu rzeczywistości, aczkolwiek na moich terenach zamki są koloru czerwonego[1]. Na okładce zabrakło mi Filipa na wózku inwalidzkim. Nie wiem, o czym będą następne książeczki z tej serii – czy będą skupiały się na jednym rodzaju niepełnosprawności, czy też na miejscach, w których trudno się poruszać wózkiem, ale ułatwieniem byłoby zaznaczenie na okładce motywu przewodniego.
Jednak mam autorce do zarzucenia kilka rzeczy. Po pierwsze 6-latek wraz z kolegami zostali puszczeni samopas bez opieki dorosłej osoby. Wprawdzie mama Lenki  miała mieć oko na dzieci w drodze do zamku, ale już nie w zamku. Dziecko z lektury dowiaduje się i uczy, że może chodzić wszędzie bez opieki dorosłych – nie pochwalam! Druga sprawa – zamek otwarty, ni żywego ducha wkoło, zaś otwarta skrzynia ze skarbami w zasięgu ręki. Trochę to naiwne, skoro opowiadania mają uczyć postaw prospołecznych i dotyczyć XXI wieku, a nie dawnych, dawnych czasów… A po trzecie – Leon, który po wakacjach idzie do pierwszej klasy, potrafił od niedawna czytać i robił to bardzo powoli! A ponoć nowa podstawa programowa zabrania w zerówce uczyć dzieci literek. W dodatku szczerze wątpię, by list znaleziony w kufrze był kaligrafowany i chłopiec mógł go bez problemów odczytać.
Summa summarum – idea szczytna i jak najbardziej ją popieram, ale jeśli chcemy osiągnąć zamierzony cel, oddać realizm, to zastanówmy się wpierw dobrze nad treścią.



[1] Są to zamki krzyżackie z pruskiej czerwonej cegły.

2 komentarze:

  1. Interesująca książeczka. Myślę, że moja pociecha będzie z niej zadowolona.

    OdpowiedzUsuń
  2. Takie książeczki są w naszym kraju potrzebne. Nie wiedziałam, że masz pociechę :)

    OdpowiedzUsuń

Gościu, atramentowy ślad zostaw po sobie,
A na każdy komentarz odpowiem wnet Tobie.