środa, 30 października 2019

Ki Czart?

Autor: Robert Kilen
Tytuł: Czart
Wydawnictwo: Oficyna 4eM
Liczba stron: 416
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Data wydania: 2019
ISBN: 978-83-66242-18-0





Na portalu Czytam Pierwszy wypatrywałam książki Roberta Kilena Czart. Dzięki powiadomieniu na e-mail wiedziałam, że powieść jest już dostępna i że będzie moja!
Czegoś takiego jeszcze w czasie tej wojny nie doświadczyli. A widzieli już dużo. (s. 5)
Rok 1944. Żołnierze Armii Czerwonej odkryli w pałacu Zamoyskich w Kozłówce ciała polskich partyzantów zabitych przez coś dziwnego. Ból i przerażanie widniało na twarzach zmarłych. Makabryczna śmierć. Kto ich zabił? Nie wiadomo, lecz ten przerażający widok wyrył się w pamięci wszystkim. Sprawa nie dawała spokoju dwóm sołdatom, skrywała w sobie wielką tajemnicę. Sami po cichu zaczęli prowadzić swoje śledztwo...
On również czuł, że przeciwnik jest artystą zbrodni, manipulacji i potrafi sobie podporządkować niebezpiecznych ludzi. (s. 63)
Rok 2019. W biały dzień w ciągu kilku minut Zamek Królewski w Lublinie zaatakowali terroryści. Wzięli zakładników. Nie wiadomo, na czyje zlecenie działają, czego szukają. To nie amerykański film sensacyjny. To doskonale zorganizowana akcja. Wkrótce doszło do zamachu podziemnej trasy turystycznej w kopalni kredy w Chełmie. Choć spowodował on wiele zniszczeń, to jednak zwiedzający nie ucierpieli. Fuszerka czy tak miało być? Czy te zamachy coś ze sobą łączy? Czas pokaże.
Prawdziwy z niego Czart. (s. 347)
Pracujący na zlecenie ABW Maksymilian Keller, człowiek do zadań specjalnych, ma współpracować z Saszą Majkowskim, specjalistą od zwalczania terroryzmu. Zdaniem Rosjanina za atak na zamek odpowiada jeden z najgroźniejszych terrorystów działających w Rosji o pseudonimie Czart. To inteligentny i przebiegły mężczyzna, niebywale skuteczny i błyskotliwy, sprytny. Nie brudzi sobie rąk. Ma od tego ludzi. Nieuchwytny. Ki diabeł?
Ludzie mówią, że na tych ziemiach od stuleci diabeł rządzi. (s. 41)

Może on być wszędzie, gdyż traktuje Lubelszczyznę jak swój folwark. Pozostawia po sobie czarcie koła. W 1944 r. miejscowi mówili, że śmierć partyzantów to sprawa diabła. Znana jest legenda o odcisku diabelskiej dłoni na stole trybunalskim w zamku w Lublinie. Wiąże się ona z procesem wdowy i magnata z 1637 r. Diabeł przewija się w tej powieści w różnych wariantach i czasach. Czarcie nasienie…
Zrobiło nam się równanie z dwoma niewiadomymi – pomyślał Keller. (s. 256)
Sprawa jest bardziej złożona, niż się na początku wydawało. Maks Keller ma trudne zadanie. Z czasem nachodzi go refleksja, że mierzy się z kimś, kto ma nadprzyrodzone moce. W toku śledztwa kilka razy dopadły go wątpliwości. Nic dziwnego, że zmieniał zdanie, kto jest Czartem. Tak samo czytelnik w plątaninie wydarzeń, nagłych zwrotów akcji i tropów podsuwanych przez narratora straci rezon, kto jest kim w powieści. Autor skrupulatnie zawiązał intrygę, nad rozwiązaniem której pracują polskie i rosyjskie służby bezpieczeństwa, mające do siebie ograniczone zaufanie. Nie brak wybuchów, pościgów, ucieczek, uprowadzeń, brawurowych akcji, także krwi i śmierci. Tempo akcji wzrasta i z czasem szaleńczo przyśpiesza, gdy się wciska pedał gazu do końca. Czas nagli. Trwa wyścig o coś, co może zmienić układ sił na świecie. Tylko co z tym wspólnego ma poeta międzywojnia Józef Czechowicz i jego katastroficzne wizje w utworach, złotnicy, obraz, diabeł, Zamek Królewski w Lublinie, pałac w Kozłowce i II wojna światowa? Co łączy rok 1944 z 2019?
Salon Biały w pałacu w Kozłowce jest jak każde inne pomieszczenie w tym budynku przepiękne. (s. 410)
Współczesna intryga i sensacja nie miałyby tak pięknej oprawy historycznej, gdyby nie zabytki w Polsce. Kiedyś miałam okazję zwiedzać majątek Zamoyskich w Kozłówce, więc wróciły wspomnienia, jednak obrazu z dzikiem nie kojarzę. Czytanie o miejscach, które się zna, gdy autor miesza w powieści prawdę historyczną z fikcją literacką, dodaje legendy i opowieści, wierzenia ludzkie, to odbiór jest inny, bardziej indywidualny, emocjonalny. Nieliczne opisy przyrody dodają romantyzmu. Do tego odrobina humoru, flirtu i celnych ripost. Jednak mam też pewne „ale”. Jest kilka zbędnych dygresji, choćby o rzece. Zabrakło mi informacji czasowych do fragmentów o wydarzeniach z 1944 r. Mylą się one z wydarzeniami współczesnymi. Nazbyt długie opisy bez akapitów bardzo męczą oczy, a wystarczyłoby zrobić wcięcie w tekście.
Dorwaliście go?! Wpadł?! Świetnie! (s. 336)
W tej powieści sensacyjnej nic nie jest do końca oczywiste, oprócz przemieszczania się bohaterów z miejsca na miejsce, zabytków Lubelszczyzny oraz poezji Józefa Czechowicza. Akcja polowania na Czarta to gra polskich i rosyjskich służb specjalnych, która kończy się spektakularnie, lecz to początek czegoś nowego, równie niebezpiecznego. Poznajcie diabelskie tajemnice majątku Zamoyskich w Kozłówce i samego Czarta. Ki diabeł? Ja już wiem.

6 komentarzy:

  1. Podoba mi się, że nic w tej książce nie jest do końca oczywiste.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wtedy czytanie jest o wiele ciekawsze i przyjemniejsze.

      Usuń
  2. Lubię, gdy w książce opisane są miejsca, które miałam okazję poznać. Można sobie powspominać przy okazji lektury. Książka zapowiada się całkiem ciekawie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I do własnych wspomnień można przenieść akcję i emocje z powieści.

      Usuń

Gościu, atramentowy ślad zostaw po sobie,
A na każdy komentarz odpowiem wnet Tobie.