niedziela, 7 lipca 2013

Zaklęta lektura

Autor: Michalina Olszańska 
Tytuł: Zaklęta
Wydawnictwo: Albatros 
Liczba stron: 470
Oprawa: miękka
Data wydania: luty 2011
ISBN: 978-83-7659-164-3








W bibliotece mój wzrok padł na okładkę miłą dla oka, więc od razu książka znalazła się w moich rękach. Przeczytałam notkę ze skrzydełka:
Wychowywana w środku lasu przez ekscentryczna zielarkę dziewczynka nie ma pojęcia o istnieniu innych ludzi. Wzrasta wśród drzew, ziół - posłuszna prawom natury, żyjąca w idealnej harmonii ze wszystkim, co ją otacza. Opiekunka za wszelką cenę próbuję uchronić ją przed zepsutym, zgorzkniałym światem ludzi, pragnąc uczynić z niej istotę czystą, nie zabrudzoną kłamstwem cywilizacji. Uważa, że trzymając dziewczynkę z dala od jej gatunku, daje jej szansę na lepsze życie. Ale czy ma rację? Co się stanie, kiedy dziecko lasu na własną rękę zacznie poznawać ten inny świat? Świat ludzi... Jak wielki wpływ na to, kim jesteśmy, ma sposób, w jaki nas wychowano? A jak wiele mamy trwale zapisane we krwi? Akcja 'Zaklętej' toczy się w średniowieczu, w burzliwych czasach, gdy nowa religia wypierała stare, a jeszcze nie wszędzie docierała ludzka stopa. Jej głównym tematem jest refleksja nad psychiką człowieka: nad tym, co wrodzone, pierwotne i tym, co wyuczone. Nad odwiecznym konfliktem dwóch światów. Powieść luźno i w sposób przewrotny powiązana jest z jedną z najsławniejszych baśni braci Grimm, 'Roszpunką', co nadaje jej niepowtarzalny, magiczny klimat. Historia Roszpunki pokazuje, że nie wiemy nic – i może to dobrze...[1].
Pomyślałam, iż to coś dla mnie – średniowiecze jest bliskie memu sercu, tak samo las, zaś baśniowość towarzyszy mi na różne sposoby od dzieciństwa. Po tych wyczytanych rewelacjach jeszcze raz spojrzałam na okładkę i zgłupiałam – co ma wspólnego współczesna dziewczyna w letniej sukience ze średniowieczem? Jeszcze nie wiedziałam. Ale znowuż bardziej zaciekawiły mnie informacje o autorce z drugiego skrzydełka. W czasach gdy naprawdę niewiele osób czyta (patrz statystyki), pojawia się młoda dziewczyna, niemalże dwa razy młodsza ode mnie, i pisze! Pisze książki! Otóż Zaklęta jest drugą pozycją wydaną przez autorkę tuż po Dziecku Gwiazd Atlantydzie (nie znam tej pozycji).
Przeczytałam książkę w kilka dni. Nie ciągnęło mnie do niej, ale i nie odpychało. W trakcie lektury odnosiłam wrażenie, że to baśń, aczkolwiek niekoniecznie dla dorosłych. Książkę czytało mi się lekko i miękko, nie było zawrotnej akcji i niespodziewanych jej zwrotów. Lirycznie, prawie sielankowo, na pewno refleksyjnie, szczególnie jeśli chodzi o wychowanie dziecka. Zaklęta zaklina czytelnika w jakiś specyficzny sposób. Do poduszki była akurat. A że książka była rzadko napisana, to tym bardziej mogłam ją czytać tuż przed snem. A po zgaszeniu lampki tylko usnąć i śnić.
Momentami dywagacje Roszpunki, głównej bohaterki, na temat życia zmuszały i mnie do zatrzymania się i chwilowej refleksji. Szczególnie jeden fragment utkwił mi w głowie i to do tego stopnia, że pozwolę go sobie teraz zacytować:
Ludzie zwykli postrzegać Dobroć jako żałosną. Odrzucają ją jako domenę słabeuszy i zakłamanych. A tymczasem ona daję siłę, bo wcale nie wiąże się z oddawaniem wszystkiego innym ze szkodą dla siebie. Dobroć to harmonia i per saldo najważniejsza jest dla tego, kto ją posiada. Czynienie jakiegokolwiek zła bowiem, czy będzie to zabijanie życia, prawdy czy piękna, nikogo nie krzywdzi tak, jak właśnie czyniącego zło. Jeśli więc ktoś sądzi, że Dobro jest zbyt ofiarne, niech zrozumie, że ono jako harmonia nie wiąże się z czynieniem czegoś, ale z nie-czynieniem zła. Czyli jest neutralne i doskonałe w swojej istocie.[2]
W tym momencie mogę tylko od siebie dodać – jestem za, a nawet przeciw! Pomagajmy ludziom za zwykłe DZIĘKUJĘ. Dobro powraca – człek nigdy nie wie kiedy i gdzie. Ja się już o tym kilka razy w swoim życiu przekonałam.
Ale najbardziej urzekły tudzież porwały mnie dialogi między Roszpunką a innymi bohaterami na temat świata. Jej nieznajomość pojęć i słów, wrodzona inteligencja i ogromna ciekawość powodowały zadawanie trudnych dla rozmówcy pytań. Taka osoba miała nie lada zadanie, a wręcz było to dla niej niesamowitym wyzwaniem dla niej, by wytłumaczyć w prostych słowach oczywistą oczywistość, by udzielić dobrej odpowiedzi, dlatego miała z tym ogromne problemy i często gęsto… Owe tłumaczenia czy też próby wytłumaczenia: co to…?, kto to…? wywoływały uśmiech na mej twarzy. Moje szare komórki miały ubaw intelektualny, ale i same zmuszały się do szukania odpowiedzi razem z bohaterami. Po raz kolejny okazuje się, że prostota jest w życiu najtrudniejsza[3] i że tak naprawdę nie wiemy nic o otaczającym nas świecie, że wciąż szukamy odpowiedzi na wiele pytań.
A okładka? Cóż… sami musicie stwierdzić, czy pasuje do treści, czy nie. Ale to już po Zaklętej lekturze. Ja już znam odpowiedź.


[1] Notka ze strony Wydawnictw Albatros.
[2] M. Olszańska, Zaklęta, Warszawa 2011, s. 295.
[3] Proste ćwiczenie: podaj instrukcję wchodzenia po schodach lub otwierania okna.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Gościu, atramentowy ślad zostaw po sobie,
A na każdy komentarz odpowiem wnet Tobie.