piątek, 30 sierpnia 2013

Amoczność totalna



Autor: Manula Kalicka
Tytuł: Wirtualne zauroczenie
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Seria: Owocowa
Liczba stron: 144
Oprawa: miękka
Data wydania: 2006
ISBN: 83-7469-278-2



Net to zoo i dżungla – konstatuje Caro, bohaterka „Wirtualnego zauroczenia”. Zafascynowana, zamienia się w Emmę i zanurza w sztucznym raju, który objawił się jej za szklanym ekranem starego, poczciwego komputera. Niczym Alicja w Krainie Czarów spotyka w cyberświecie najdziwniejsze postacie: Luckymana, Szuwarowca, Oldenwomanlovera i tajemniczego Anglika, przemieniającego się w coraz to inną osobę. Caro uzależnia się od netu, zapominając o tym, co ją tam zaprowadziło. Oczywiście, oczywiście – jakże inaczej – poszukiwanie miłości. Czy ją w końcu odnajdzie? Czy odnajdzie siebie?

Tytuł tego posta zaczerpnęłam z dopiero co przeczytanej książki Manuli Kalickiej Wirtualne zauroczenie. Według mnie pasuje idealnie nie tylko do opisywanej sytuacji, ale i do całej książki. Akcja opowiada o rozwódce 40+ szukającej miłości na portalu randkowym – Sympatii. Dlatego w książce co i rusz czytelnik znajduje profile mężczyzn zamieszczających swe anonse, wysyłanych wiadomości, wpisy do Księgi Gości, zapisy rozmów na GG oraz rozmów telefonicznych. Mało tego! Synowie bohaterki drukują wiadomości i rozmowy internetowe, ona je numeruje, a potem na ich podstawie pisze książkę.
Caro dzieli się wrażeniami na temat poznanych w Internecie mężczyzn ze swoimi synami, oni jej doradzają, ale i pomagają zrozumieć nowe dla niej zawiłości internetowe. Ona sama tak jest pochłonięta i zafascynowana wirtualnym światem, że ma problem z oczami, ale też zaniedbuje wychowawczo synów. I co? I znalazła nową metodę ich wychowywania. Realnie nie ma dla nich czasu, ale rozmowy przeprowadza z nimi na GG. Mało to wychowawcze, ale jakiś tam skutek pozytywny na daną chwilę dało.

Książka obnaża prawdziwe oblicze nie tyle internetowych portali randkowych, co zalogowanych tam osób, zwłaszcza mężczyzn. Jeden z panów w swoim profilu napisał, że szuka podręcznika do umysłu kobiety, może być po chińsku i bez okładki. No ba, który mężczyzna zrozumiał kobietę? Jeszcze się taki nie narodził! W każdym razie (bez bądź) czytelniczki poznają całe spektrum samczych osobowości szukających na portalu randkowym niekoniecznie swej drugiej połówki, bowiem Internet to… świat, w którym o najbardziej osobistych sprawach rozmawiasz z obcymi. Karmisz się złudzeniami i fantazją. Możesz się wykreować od nowa i wciąż od nowa. Odbudować swoje ego i je zniszczyć. Zakochać się i mieć romans, nie widząc partnera. Przeżyć intelektualną przygodę. Urodzić się na nowo i umrzeć. Świat, gdzie możliwe jest wszystko[1].  Tak właśnie jest z Caro, czyli internetową Emmą – traci głowę, traci czas, czasami też traci poczucie rzeczywistości. Fascynacja Piotrokratem jest tak wielka, że Caro zakłada sobie drugi profil na Sympatii, aby poznać, a przynajmniej spróbować poznać, prawdziwe oblicze mężczyzny kryjącego się pod tym dziwnym nickiem. A że w świecie wirtualnym wszystko wydaje się być inne niż w świecie realnym, to w końcu obie strony umawiają się na pierwsze spotkanie, na randkę w ciemno.
Co tu dużo pisać – książka mnie nie zauroczyła, nie porwała, niczego nowego nie odkryła. Czytałam ją poniekąd z braku laku, ale solennie przeczytałam. Aczkolwiek dziwnie się czyta tę książkę, bowiem narracja 1-osobowa miesza się z narracją 3-osobową. Momentami można się zakręcić. Czasem są przeskoki czasowe nie tyle między wydarzeniami, co między rozwojem znajomości Emmy z różnymi panami. Ułatwieniem w czytaniu jest użycie innego rodzaju czcionek do profili panów z Sympatii czy zapisów wiadomości i rozmów. Jest kilka zabawnych fragmentów, przy których parskałam śmiechem. Na pewno ubawi czytelniczki Manifest Prawdziwego Mężczyzny (s. 57-58) oraz Hodowla Mężczyzn (s. 113-118). To wręcz fragmenty obowiązkowe dla każdej kobiety. Ale całość nie powala, do poduszki można przeczytać.



[1] M. Kalicka, Wirtualne zauroczenie, Warszawa 2006, s. 90.

6 komentarzy:

  1. Szkoda, że książka cię nie zachwyciła. No cóż, czasami tak bywa. W takie razie i ja nie będę się za nią rozglądać.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale dwa fragmenty o mężczyznach warte są rozejrzenia się za książką!!! Ogólnie treść bardziej pasuje do roku 2006 niż do 2013, bowiem randki internetowe nie są już niczym nowym.

    OdpowiedzUsuń
  3. Tematyka dość interesująca, ale widzę, że autorka nie wykorzystała go jak należy. Szkoda.

    OdpowiedzUsuń
  4. Książka powstała 7 lat temu, więc troszkę inne były realia randkowych portali internetowych niż obecnie. Dziś to już nikogo nie dziwi. Książka ta powstała zapewne z jednej strony ku przestrodze zawierania internetowych znajomości i skutkom wirtualnych zauroczeń, a z drugiej - by przybliżyć czytelnikom prawdziwy obraz tego typu portali i osób tam zamieszczających swe profile.

    OdpowiedzUsuń
  5. Raczej nie mój klimat, nie chodzi nawet o wiek, ale po prostu nie przepadam za obyczajowymi powieściami :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ta powieść obyczajowa jest bardzo wirtualna...

    OdpowiedzUsuń

Gościu, atramentowy ślad zostaw po sobie,
A na każdy komentarz odpowiem wnet Tobie.